Wybrałem się niedawno na wakacje do małej miejscowości koło Woli
Gułowskiej w lubelskim (nota bene znanego ośrodka kultu maryjnego).
Tam właśnie doszedłem do wniosku, że chłopski rozum powinien doczekać
się swojej pochwały. Rozumieć coś na chłopski rozum to bowiem po
prostu posiadać kontakt z rzeczywistością, wiedzieć to, co każdy
wiedzieć powinien. Chłopski rozum to najczęściej rozum zdrowy, tak jak
zdrowy może być rozsądek. Chłopski rozum to także dobry przewodnik dla
uprawiających filozofię, ponieważ zdrowy rozum jest warunkiem sine qua
non filozofii.
Jak twierdzi mój znajomy, którego bardzo sobie cenię, filozofia ma
wyjaśnić to, co jakoś oczywiste, nie rzucające się w oczy, prawdziwej
filozofii daleko zatem od szukania popularności na zasadzie "success
de scandal". Filozofia ma wyjaśniać świat, a nie dopasowywać go do
swych abstrakcyjnych pojęć. Angielski odpowiednik słowa zdrowy
rozsądek, "common sense", wskazuje, że prawda jest dostępna
ludziom, i wyraża się w tym, co ludzie zgodnie za prawdę uważają. Jak
wyraził to zadomowienie w świecie Leo Strauss, "świat jest domem
człowieka, ponieważ jest domem ludzkiego umysłu".
Koncepcja chłopskiego rozumu nie jest bardzo precyzyjna, właściwie
trudno przedstawić jakąś tezę chłopskiego rozumu, która nie była
kiedyś przez jakiegoś filozofa zakwestionowana. Chłopski rozum cieszył
się jednak popularnością także wśród filozofów. Arystoteles dostrzegał
np. wagę mądrości "szerokich kół" i stwierdzał, że czasami warto
powierzyć im podejmowanie pewnych decyzji politycznych. Jak pisał w
Polityce,
"[w]ielu mianowicie ludzi zjednoczonych, z których każdy z osobna
niczym szczególnym się nie wyróżnia, może mimo to być lepszymi od
tamtych [najlepszych], nie jako jednostki, ale jako ogół, [...] bo
gdzie jest wielka liczba, tam każdy może posiadać pewną cząstkę cnoty
i rozumu, a jeśli się razem złączą, to masa występuje jakby jeden
człowiek o wielu nogach i rękach, ale i wielu zmysłach, a tym samym o
wzmożonych możliwościach w zakresie obyczaju i rozumu".
Nie miejsce tu na analizę tego fragmentu, niemniej jednak
przekonanie, że zwykli ludzie są nieraz bardziej trzeźwi w sądach od
ludzi niezwykłych (nie mówiąc już o intelektualistach) jest
dobrze ugruntowane w naszej kulturze i chyba słusznie, szczególnie w
czasach postmodernizmu. Jak ktoś kiedyś stwierdził, intelektualista to
człowiek wykształcony ponad swoje możliwości intelektualne.
Odwrót filozofii od zdrowego rozsądku rozpoczął się dawno i trwa do
dzisiaj. Już Arystofanes miał wątpliwości co do społecznej
przydatności jej przedstawicieli, negujących istnienie bogów i
poddających w wątpliwość władzę rodzicielską. Dzisiaj w odrzucaniu
zdrowego rozsądku przewodzą przedstawiciele nauk społecznych, co
celnie ośmieszał Leo Strauss, jednocześnie wskazując na zasadniczą
zależność wszelkich nauk (a szczególnie nauk społecznych) od naiwnego
spojrzenia na świat, w szczególności pierwotnego doświadczenia
moralnego, zdolności odróżnienia dobra od zła.
Naiwny pogląd na świat ulega obecnie zniszczeniu na skutek
proliferacji rozmaitych ideologii, w tym ideologii nauki. Szczególnie
dotkliwe połączenie tzw. pozytywistycznej socjologii z liberalizmem
owocuje rozmaitymi projektami inżynierii społecznej. Ostatnimi czasy
przedmiotem manipulacji speców od społeczeństwa stała się rodzina, a
konkretnie rodzina, w której daje się dzieciom klapsy.
Właśnie rozmawiałem z kilkoma wiejskimi kobietami o ich problemach z
dziećmi, gdy usłyszeliśmy w radiu historię o rodzicach, którzy kazali
czerwonemu kapturkowi zanieść babci koszyk ze smakołykami, gdyż
inaczej "dostanie w dupę" (zob.
http://www.dziecinstwobezprzemocy.pl/strona.php?p=11). Nie zdążyliśmy
wysłuchać historii w całości, a ostatnie słowa zagłuszył aplauz
zebranych. Słowa te idealnie dopasowały się do tematu rozmowy. Później
usłyszałem m.in., że jedna z moich rozmówczyń nie wyobraża sobie
funkcjonowania rodziny bez kar, a nawet jeśli już w jakiejś nie bije
się dzieci, dzieci te później biją rodziców. Trudno o bardziej zdrowy
osąd.
Ideologom postępu polska wieś może się wydawać ciemna, jednak mam dla nich radę, niech uważają, jakie światło przynoszą. Wspólnoty
polityczne oparte są na wspólnie podzielanych poglądach na dobro i
zło. Współczesna moralność oparta na bezmyślnym permisywizmie
połączonym z niezwykle surową etyką rugowania surowości doprowadza do
zwyrodnienia demokracji, którą diagnozował już Platon. W takim ustroju
nawet osioł nikomu nie ustępuje drogi i przechadza się z godnością.
Marek Przychodzeń
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości