Przedwieczorny Przedwieczorny
76
BLOG

Żeby Pani Renacie nieco przyjemności dostarczyć czyli polityczna

Przedwieczorny Przedwieczorny Polityka Obserwuj notkę 95

Tytułem wstępu chcę powiedzieć że nie jestem członkiem ani sympatykiem żadnej partii. Głosuję zawsze na partię, której program zawiera realizację ważnych według mnie spraw. O mały głos głosowałbym na PO gdyby nie to że aż do wyborów nie znalazłem nigdzie jej programu. Powyższe zastrzeżenie kieruję do wszystkich z wyjątkiem Pani RR-K która wie wszystko najlepiej i co gorsza pisze to:

"Jakie możesz przedstawić dowody, ze nie jesteś płatnym agitatorem partyjnym?
Z Twoich komentarzy wynika, że jesteś, a Twoja rola polega na deprecjonowaniu wypowiedzi przeciwników politycznych PiS - choć na samym początku bardzo się od tego odżegnywałeś i usiłowałeś przedstawiać się jako "obiektywny obserwator". Ale bardzo szybko się zdekonspirowałeś - i od czasu tej dekonspiracji toczysz zażarty bój w imieniu PiS i na rzecz PiS".

Dobre, co? Z czymś takim polemizować nie zamierzam.

Dziś zabieram głos w sprawie PO sprowokowany przez Panią Renatę. Pragnę jej tym przypomnieć a może wręcz zapoznać ją z drogą polityczną jej partyjnego wodza. Choć chyba to nie właściwe słowo bo o Donaldzie Tusku można wiele powiedzieć ale chyba nie to że jest wodzem.

 

O szkole, i studiach nie będę pisać bo to najmniej ważne, o działalności podziemnej, wielce chwalebnej i ze wszechmiar godnej uznania, również choć to ważne ale to Pani Renata z pewnością zna na pamięć.

Zacznę od pierwszej pracy.

A pracą tą była praca dziennikarza w tygodniku „Samorządność” wydawanym przez Wydawnictwo Morskie, gdzie Tusk był również szefem zakładowej „Solidarności”. Ponieważ potrzeby rodziny były większe niż dochody z pracy dziennikarskiej przez kilka lat pracował w założonej przez Macieja Płażyńskiego spółdzielni „Świetlik”, jako „alpinista przemysłowy”. Z tego okresu pochodzi zdjęcie wykorzystane w kampanii prezydenckiej Donalda Tuska. Problem ze zdjęciem był taki że zostało ono oprotestowane przez kolegę twierdzącego że na zdjęciu tym niema Tuska. Zdjęcie natychmiast zniknęło. W tej samej reklamówce wyborczej wystąpiła córka kandydata na prezydenta opowiadając jak to pamięta ojca wychodzącego przed świtem do pracy. To również zostało oprotestowane jako że córki nie było jeszcze na świecie. Ten fragment również natychmiast usunięto. Ale to było dużo później na razie jesteśmy gdzieś około roku 1990. Wtedy powstaje Kongres Liberałów. Pomyślany jako stowarzyszenie gospodarcze, jak twierdzi Maciej Płażyński, a nie partia. Jednak Tuskowi idea partii była bliższa dlatego powstaje partia Kongres Liberalno Demokratyczny którego przewodniczącym zostaje Donald Tusk a Maciej Płażyński odchodzi. Odchodzi ponieważ lansowany przez Tuska profil nie odpowiada mu jako zbyt odległy od ideałów „Solidarności” którym chciał pozostać wierny. W kilka lat później sytuacja powtórzy się w PO, skąd odejdzie mówiąc że bliżej mu ideowo do PiSu niż do takiej PO.

Trudno powiedzieć w którym momencie w Tusku obudziły się ambicje polityczne na większą skalę, ale jak sądzę zaczęło się to właśnie wtedy kiedy został szefem pierwszej jego partii. Dalszy przebieg kariery zdaje się to potwierdzać. Jako poseł KLD dostaje się do sejmu I kadencji.

Z tego okresu („Kongresu Liberalno Demokratycznego”) pochodzą znajomości Tuska i działania o których najchętniej by zapomniał. Chodzi o przydomek jakim ochrzczono członków tej partii. Za niewątpliwe zasługi otrzymali oni przydomek „liberałów-aferałów”. Z tego okresu pochodzi również znajomość Tuska z Pawłem Piskorskim, który na bazie NZSu tworzył w Warszawie struktury KLD. Ale wtedy jeszcze nie miał późniejszej reputacji. Niepisanym hasłem programowym KLD było stare amerykańskie powiedzenie „Drugi milion można zarobić uczciwie” choć niektórzy mówili znacznie dosadniej. Dobrze pamiętamy głośne hasła o niewidzialnej ręce rynku, która miała wszystko uporządkować i wyregulować. Te hasła których świętości nie wolno było negować kosztowały tysiące ludzi utratę miejsc pracy.

Wielu znajomych i towarzyszy partyjnych Tuska z tego okresu miało, ma, różne problemy czasem udowodnione czasem nie, czasem zakończone procesem czasem nie. Trwa to nawet do dziś.

Żeby przytoczyć choćby Jacka Merkela członka KLD a potem współzałożyciela PO, który do dziś nie może wyplątać się ze sprawy zniknięcia dziewięciu milionów ze spółek którymi zarządzał.

Jak sam Tusk powiedział, nie jest w stanie odpowiadać za wszystkich i za wszystkich ręczyć. Tyle że za niektórych ręczył i to zdajcie nie za tych najwłaściwszych jak choćby za kolegę Andrzeja M. i jego współpracownicę Izabelę S. którzy wraz z kilkoma innymi osobami są odpowiedzialni za działanie na szkodę Zakładów Mięsnych w Kościerzynie, czyli około sześć milionów zł.

O wkładzie Tuska w „nocną zmianę” można się przekonać oglądając film Kurskiego, więc nie będę o tym się rozwodził.

W 1993 roku KLD przegrywa wybory. Tusk widzi że liberalne hasła nie wyniosą go tam gdzie by chciał więc wchodzi w alians z dogorywającą Unią Demokratyczną i w porozumieniu z Mazowieckim Łączy te partie. Trudno się dziwić z jednej strony odcina się od skompromitowanego liberalizmu a z drugiej przejmuje elektorat inteligencki UD. Niestety, skręt ku środkowi sceny politycznej nie pomógł, a Unia Wolności nie przyniosła mu tylu zwolenników ilu oczekiwał. Kiedy więc przegrał z Geremkiem chcącym ratować twarz partii, Tusk odszedł.

Wtedy wspólnie z Maciejem Płużyńskim, i Andrzejem Olechowskim zakładają Platformę Obywatelską. Tu ponownie pojawia się Paweł Piskorski towarzyscy Tuskowi we wszystkich jego działaniach. Tyle że Piskorskiego zaczynają ponosić ambicje. Był co prawda prezydentem Warszawy, niestety, ale tego mu mało. Zaczyna zagrażać pozycji Tuska. Kiedy już sprawa staje na ostrzu noża do czego walnie przyczyniła się Pani Julia Pitera, kiedy warszawskiej PO grozi rozpad wyciągnięto Piskorskiemu „układ warszawski” i won. Dobry był póki cicho siedział i grzebał swoje robótki ręczne, ale kiedy się wychylił to poleciał. A wraz z nim nie mała część warszawskiej organizacji. Rokita też się wychylał ale Rokicie nie można było przypiąć łatki aferzysty więc tylko go niaco zepchnięto z podium. Wcześniej odeszli dwaj z założycieli PO. Co spowodowało odejście Macieja Płażyńskiego napisałem, Co było powodem odejścia Olechowskiego nie wiem, ale jak znaję coś na ten temat to napiszę.

Tusk już wie że polityka jest jak muzyka. Jak się chce mieć dużo fanów trzeba grać tak żeby jednym uchem wlatywało a drugim wylatywało. Takie polityczne disco-polo. Bez konkretów, szczegółów, i jak najdłużej bez programu. Bo to można analizować i mogą być kłopoty. Hasła, ogólniki, nic konkretnego, jednym słowem papka. Kwaśniewski to wiedział, Tusk też to wie, ale że nie wypada mu naśladować Kwaśniewskiego robi to tak jakoś niby niechcący. Bo przecież żeby zostać prezydentem wszystko jedno której RP to trzeba mieć fanów, bardzo dużo fanów.

Jeszcze ukłon w stronę tradycyjnych wartości i ludzie walą drzwiami i oknami.

Wystarczy powiedzieć partia konserwatywno-liberalna i już. „Panu Bogu świeczka i diabłu ogarek”. No i trafił w dziesiątkę. Wszędzie słychać powielane hasła. Kto by tam zastanawiał się nad ich treścią. Ładnie brzmią i taka ich rola.

Po wielu latach PO dopracowała się programu. Ale jak tylko zaczęły się nad nim dyskusje to natychmiast dowiedzieliśmy się że to tylko przymiarka że to się może jeszcze bardzo zmienić.

I taka jest PO, jak disco-polo.

Złote myśli takich różnych: „czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005                                                                                                                                   “Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005                                                                            "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001                                                                                   "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001                                                                                                                                                                                                                         " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K                                                                       .......................................................................................................................................................................................................................................................................        "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu". Albert Einstein

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (95)

Inne tematy w dziale Polityka