Do takiego wniosku doszli eksperci zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej prof. Wiesław Binienda i dr Grzegorz Szuladziński. Kolejna analiza, w której podwojono prędkość lecącego Tu-154M, wykazała, że i w tym wypadku samolot byłby cały a odpadłby jedynie statecznik.
Na symulacji prof. Wiesława Biniendy wyraźnie widać jak olbrzymi statecznik amortyzuje uderzenie w podłoże. W efekcie nie rozpada się nawet kokpit, który w rzeczywistości został całkowicie zmiażdżony.
Dr Szuladziński opracował przebieg zdarzenia w czterech wariantach, zakładając dwie prędkości – oficjalną 10 m/s i zwiększoną dwukrotnie na potrzeby badań do 20 m/s – i dwa położenia samolotu w chwili zetknięcia się z ziemią: normalne i odwrócone. W żadnym z założonych wariantów symulacja nie wykazała rozerwania kadłuba na drobne części.
Przy dwukrotnym zwiększeniu prędkości pionowej wobec tego co przedstawiono w rządowych raportach czyli do 20 m/s, następstwa zderzenia okazałyby się poważniejsze. Doszłoby do zaawansowanego odkształcenia kadłuba i pęknięcia jego żeber. – Fotele i schowki sufitowe uderzyłyby o głowy pasażerów, powodując obrażenia. W dalszym ciągu jednak wynik podobnej katastrofy nie przypominałby tego, co wydarzyło się w Smoleńsku. Poszycie nie zostałoby rozerwane, a samolot nie rozpadłby się na tysiące drobnych części. Ciała ofiar, owszem, uległyby poważnym uszkodzeniom, nie byłyby jednak zniszczone tak jak w wypadku niektórych pasażerów, których organy wewnętrzne zostały wręcz wyrwane ze środka i wyrzucone na pewną odległość – tłumaczy dr Szuladziński.
Antoni Macierewicz twierdzi, że poza najnowszymi wynikami badań naukowców dysponuje jeszcze innym dowodem, który zadaje kłam rządowej wersji wydarzeń. Ujawnia również jako szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską, że jest w posiadaniu materiału, którego jeszcze nie może upublicznić, a który ma przesądzać w sprawie wybuchów na pokładzie maszyny.Jak na razie zdradza jedynie, że ok. 300 m przed miejscem kontaktu samolotu z ziemią Rosjanie mieli odnaleźć kilkadziesiąt sporych fragmentów kadłuba, które są wielkości dłoni, a nie tylko fragmenty skrzydeł tupolewa. – pisze Niezależna.pl
Inne tematy w dziale Polityka