W ostatnim okresie jesteśmy świadkami coraz częstszych wypowiedzi przedstawicieli koalicji rządzącej dotyczących scenariusza przedterminowych wyborów parlamentarnych. Wprawdzie politolodzy oceniają, że może to być straszak służący do zdyscyplinowania posłów koalicji lecz zwiększająca się ich częstotliwość prowokuje do zastanowienia.
Andrzej Biernat poseł Platformy Obywatelskiej w rozmowie z Superekspresem powiedział:
„Premier jest odpowiedzialnym człowiekiem i nie chce iść drogą Jerzego Buzka i Leszka Millera, którzy szefowali mniejszościowym rządom. Kupczenie stanowiskami za cenę kilku głosów, potrzebnych przy uchwalaniu kolejnych ustaw, jest bez sensu. Jeśli nie będzie większości, która gwarantuje dalsze rządzenie bez kupczenia, to musimy się zdecydować na ten wariant utraty władzy”.
Także koalicjant, Polskie Stronnictwo Ludowe ustami posła Stanisława Żelichowskiego nie wyklucza scenariusza przedterminowych wyborów.
„W wypadku utraty większości nie ma innego wyjścia, jak rozpisać przedterminowe wybory, a nie męczyć się jako rząd mniejszościowy. Jeśli Platforma, z którą umówiliśmy się, że będzie dbała o większość, ją straci, będziemy szukać rozwiązania we wcześniejszych wyborach. Scenariusz z SLD w koalicji z PO też nie jest taki pewny. Dylemat jest taki, że w Platformie jest ok. 40 posłów z opcji konserwatywnej, którzy, kiedy z nimi rozmawiamy, mówią, że nie wyobrażają sobie koalicji z partią Millera. Raczej wyjdą z PO, niż wejdą w koalicję z lewicą.” - powiedział Stanisław Żelichowski.
Wcześniejsze wypowiedzi na ten temat Premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że będzie opowiadał się za wcześniejszymi wyborami, jeśli rząd utraciłby większość w Sejmie , a także Rzecznika Rządu Pawła Grasia, który mówił, że nie będzie walki o większość za wszelką cenę i jeśli koalicja straci większość to alternatywą są przyspieszone wybory parlamentarne, dają wyraźne znaki, że wariant przedterminowych wyborów do Sejmu jest poważnie rozważany przez ekipę rządzącą.
Inne tematy w dziale Polityka
