Ptaszki ćwierkają, że w KC PiS trwają intesywne prace nad kolejną ofensywą wizerunkową partii. PiSowska elita w składzie perukarz -fryzjer Suski, hipis Kuchciński, marynarz Brudzinski, Antonio "Dwie eksplozje" Macierewicz, Rysio "eurodupowaty" Czarnecki, Adam "Brylantyna" Hofman obradują jak por az n-ty do sześcianu ocieplić wizerunek partii i powściągnąć zbyt wylewny język Prezesa. A mają panowie ciężki orzech do zgryzienia. Próbowali już naprawdę wszystkiego. Nie udało się schowanie Prezesa w szafie i akcja z profesorem Glińskim, nie udały się te szopki medialne nazywane "konferencjami programowymi", nie pomógł redaktor Janecki czuwający nad przekazem medialnym samego Wszechprezesa i jego świty. Co tu począć?
A może po prostu nic nie da się zrobić. Może rację ma profesor Kazimierz Kik, że żadne pijarowskie wrzutki, ujednolicanie przekazu, manifestacje uliczne nie pomogą z jednego prostego powodu. Braku wiarygodności. PiS już rządził, miał okazję zadbać o najsłabszym, uporządkować finanse, usprawnić pracę sądów. Co zostało po dwulatce rządów Kaczyńskiego? Obniżone dla najbogatszych podatki, upolityczniona prokuraura, brak zaufania obywatela do organów państwa, fatalny wizerunek Polski w świecie. Człowiek rozsądny, chyba, że jest sadystą nie pójdzie drugi raz do dentysty konowała, który zamiast wyleczyć mu dziurę w zębie, rozlał mu arsen na zęby i zniszczył szkliwo. I tu jest główny problem PiS...
Choćby nie wiem jak się starali większość Polaków kierując sie roztropnością drugi raz ich do włądzy nie wyniesie. Bo mamy doczynienia z recydywą gierkowszczyzny opakowaną w biało-czerwony sztandar, tępym populizmem rodem ze spotów Stana Tymińskiego z początków lat 90. Bo wbrew pozorom mają dobrą pamięć i drugi raz się naciąć nie dadzą.