Quasi Quasi
1665
BLOG

Błądzić jest rzeczą ludzką (niestety...). Część I.

Quasi Quasi Polityka Obserwuj notkę 47

[UWAGA TECHNICZNA: Wszystkie (prawie) łącza hipertekstowe w niniejszym poście prowadzą do Wikipedii. Linki do innych niż Wikipedia źródeł podaję w przypisach.]

Celem jaki postawiłem przed quasi-blogiem jest zapewnienie przestrzeni do dyskusji. Dyskusji polegającej na prezentowaniu swoich poglądów, następnie przekonywaniu - za pomocą argumentacji - do nich innych, oraz obalaniu kontrargumentacji broniącej poglądów interlokutorów. W internetowych dyskusjach mam spore doświadczenie - zarówno jako bierny świadek jak i czynny uczestnik. Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że tak na dobrą sprawę, to chyba jeszcze nigdy nie widziałem dyskusji, która okazałaby się płodna, tzn. takiej, która doprowadziłaby do tego, że któryś z jej uczestników zmienił swój pogląd i przyznał, że wcześniej się mylił (sam - we względnie poważnym sporze - uczyniłem tak chyba tylko jeden raz).

Istnieją takie tematy, w których ludzie zwykli się spierać, ale w przypadku których nie sposób mówić o istnieniu jakiejś "prawdy obiektywnej". Do takich tematów należą sprawy szeroko rozumianych "gustów" i "estetyki" (wyższość jednej książki/filmu/dzieła sztuki nad inna książką/filmem/dziełem sztuki; uroda kobiet; piękno przyrody; ocena mądrości, dobroci, kultury, honoru jakiegoś postępowania itp.). Jednak poza nimi istnieją też tematy, w których niewątpliwie jakaś "prawda obiektywna" istnieje. Są to chociażby zjawiska i prawidłowości przyrodnicze; fakty zaistniałe/niezaistniałe; oceny zjawisk wg precyzyjnie określonych kryteriów; logiczna poprawność twierdzeń; przystawalność faktu/zjawiska/twierdzenia do jakiegoś kanonu itp.. Skoro w danej kwestii jakaś prawda obiektywna istnieje, nie jest możliwe, by wszystkie strony sporu jednocześnie miały pełnię racji. Ktoś musi się mylić. I jeśli dyskusja przebiega prawidłowo - chociażby wg zasad "teorii argumentacji", które podaje Wikipedia - jej efektem winno być ustalenie konsensusu stwierdzającego, który (sub)pogląd której strony był bliższy a który dalszy prawdzie.

Oczywiście, możliwa jest sytuacja, ze w totalnym błędzie są wszystkie strony sporu [1], albo też, że strona broniąca poglądu nawet całkowicie zgodnego z "prawdą obiektywną" robi to stosując błędną argumentację (i to, że ma "rację" jest wynikiem czystego przypadku). Tym nie mniej, spodziewałbym się, ze w tej liczbie dyskusji, które w życiu doświadczyłem, przynajmniej w części z nich, któraś ze stron powinna przedstawić poprawną argumentację na rzecz przynajmniej części swoich poglądów, z których przynajmniej część byłaby obiektywnie prawdziwa, czego efektem winno być przekonanie drugiej strony. Tak się jednak nie działo. Dlaczego?

Wydaje mi się, że jest w ludziach coś takiego, co sprawia, że są wyjątkowo odporni na zmianę poglądów. Bez względu na to, czy w zamian proponuje się im pogląd obiektywnie prawdziwy, czy obiektywnie fałszywy; czy im się go próbuje wbić za pomocą argumentacji poprawnej, czy - argumentacji błędnej. Bez względu na to wszystko, coś utrzymuje ich w stanie "światopoglądowej inercji".

Przypuszczam, że za tą - niemal uniwersalną - ludzką przypadłość odpowiedzialne są błędy w rozumowaniu: błędy logiczne (formalne i nieformalne) oraz błędy poznawcze. One z kolei są konsekwencją konstrukcji ludzkiego umysłu, który najwyraźniej nie jest najlepszym narzędziem do prowadzenia konstruktywnych dyskusji. Z jakichś powodów ludzki umysł niemal za wszelką cenę broni się przed "rewolucją światopoglądową", a jako oręż w tej defensywie wykorzystuje - świadomie (sofistyka/erystyka) lub nie - właśnie owe błędy w rozumowaniu.

Myślę, że dla wytrawnego polemisty znajomość błędów logicznych i poznawczych jest ważną sprawą. Z dwóch powodów: po pierwsze, znajomość ich konstrukcji pozwoli mu wykrywać i demaskować owe błędy w argumentacji przeciwników oraz skuteczniej dobierać do nich kontrargumenty i wywierać na przeciwnika silniejszą presję argumentacyjną; po drugie - jemu samemu ułatwi unikanie ich popełniania.

Parę lat temu znalazłem w (m.in.) Wikipedii pokaźnych rozmiarów listy zestawiające znane filozofii/logice i psychologii błędy logiczne i poznawcze. Łącznie to naprawdę sporo lektury, więc niestety wszystkiego tego nie przeczytałem. Nie mniej jednak po zgrubnym przejrzeniu tych artykułów udało mi się wypreparować kilkanaście błędów, które - IMHO - są szczególnie ważne lub szczególnie często popełniane. Właśnie te błędy chciałbym tu zaprezentować. Oczywiście nie ma sensu dublować tu treści wikipedyjnych artykułów (a warto je przeczytać, chociażby dlatego, ze w przypadku niektórych błędów ich "błędność" nie zawsze jest oczywista i automatyczna - czasem podobny styl rozumowania można przeprowadzić zupełnie poprawnie), toteż jedynie je tu wyliczę - wraz z linkami/hiperłączami do Wikipedii - od siebie najwyżej dorzucając przykłady do przynajmniej niektórych z nich.

I tu apel do szanownych Gości tego skromnego quasi-bloga: zachęcam was również do przejrzenia owych list i ewentualnie przywołanie jakichś Waszym zdaniem ważnych przypadków, które ja pominąłem. Prosiłbym także o przedstawianie Waszych propozycji przykładów takich błędów, z którymi sami spotykacie się i w waszych dyskusjach i w przestrzeni publicznej.

Listą błędów zajmę się jednak dopiero w drugiej części tego postu. Wcześniej chciałbym poświęcić trochę uwagi na przyjrzenie się wspomnianej wcześniej konstrukcji ludzkiego umysłu, która to za jego skłonność do popełniania błędów jest odpowiedzialna.

 

DLACZEGO LUDZIE NIENAWIDZĄ DAWAĆ SIĘ PRZEKONAĆ?

Ja widzę trzy najważniejsze tego powody (może nie ma w tym nic odkrywczego, ale myślę że warto o tym napisać):

1. Troska o samoocenę i reputację.

Jak pokazuje psychologia ewolucyjna [2, 3], wysoka samoocena - zwykle mocno powiązana relacją przyczynowo-skutkową z reputacją - jest jednym z najważniejszych dóbr, o które zabiega istota ludzka, zwłaszcza istota ludzka płci męskiej w apogeum wieku reprodukcyjnego (w przybliżeniu 15-30 lat). Poziom samooceny wydaje się być jednym z najważniejszych czynników regulujących wiele psycho-emocjonalno-behawioralnych atrybutów ludzkiego umysłu, czynnikiem decydującym o - rzecz jasna, nieświadomym - wyborze różnych strategii życiowych z zakresu m.in. aspiracji do pozycji w hierarchii [3], strategii seksualnych [3, 4], poziomu agresji [2, 3], ambicji i motywacji do podejmowania różnych aktywności oraz woli życia [3, 5]. Ludzki umysł jest zaprogramowany do reagowania zmianą samooceny na różne czynniki zewnętrzne - w tym: reputację - mające istotny wpływ na fitness [6] osobnika, a poziom samooceny z kolei decyduje o doborze optymalnej strategii życiowej pozwalającej maksymalizować fitness w realiach kształtowanych przez owe czynniki. Umysł ludzki jest tak zaprogramowany, by niemal za wszelką cenę dążył do podnoszenia swojej samooceny oraz unikał jej obniżenia (poprzez wybieranie odpowiednich realiów, w których chce egzystować lub aktywne kształtowanie tych realiów - realiów, do których zalicza się m.in. reputacja), a jest tak dlatego, ze najwyższą wartość fitness człowiek uzyskuje w realiach na które reaguje najwyższym poziomem samooceny. [2, 3]

Danie się przekonać i przyznanie się do błędu to zwykle doświadczenie wstydliwe, upokarzające i bardzo silnie bijące w samoocenę. Jest to de facto przyznanie przed samym sobą (cios w samoocenę), a co gorsza - przed resztą świata (cios w reputację), że było się głupszym, bardziej niekompetentnym i mniej wiarygodnym niż przeciwnik, który nas przekonał. Na domiar złego nobilituje się przeciwnika, pozwala mu nad nami tryumfować i okazywać wyższość. Efekt jest tym silniejszy, z im większą pewnością siebie, arogancją i pogardą dla przeciwnika wyrażało się swoje zdanie.

Doznania te są tak przykre, że trudno się dziwić, iż umysł robi wszystko, by ich uniknąć. W tym celu wykonuje logiczną i poznawczą ekwilibrystykę, za pomocą której próbuje oszukać sam siebie, a przy okazji innych (tak to ma działać: dbając o własną samoocenę de facto dbasz o swoją reputację, która to przekłada się na twoje fitness), że w rzeczywistości w konfrontacji na argumenty co najmniej nie przegrał.

 

2. Błąd kosztów utopionych

W ogólności jest to irracjonalne zjawisko wywołane błędami poznawczymi: niechęcią do strat i efektem status quo, i jest dobrze znane zwłaszcza w ekonomii.

W kontekście dyskusji zapewne obserwujemy podobne zjawisko: człowiek przywiązuje się do swoich poglądów, wie, że dużo poświecił na ich zbudowanie, pielęgnowanie i propagowanie (czytał publikacje na ten temat; uczestniczył w dyskusjach broniąc tych poglądów; niewykluczone, że jakieś osoby - np. z bliskiej rodziny - do nich przekonał; bardzo się z nimi identyfikuje, wręcz opiera na nich swoją tożsamość i światopogląd; jest rozpoznawany przez innych jako wyznawca tych poglądów), a niekiedy nawet podejmował określone decyzje życiowe kierując się nimi. Odrzucenie tych poglądów jawi mu się jako zmarnowanie całego wysiłku włożonego w ich wygenerowanie i "dorobku", który dzięki nim uzyskał, oraz jako nieznośnie przykra świadomość, ze się "sfrajerował". Dla przykładu: ludzie, którzy by pozbyć się jakiejś dolegliwości słono zapłacili za jakieś oszustwo zwane "alternatywną medycyną" (bioenergoterapia, akupunktura, "magiczne" amulety, piramidki, rytuały itp.), bardzo często - nie chcąc przyznać się do naiwności - wmawiają sobie, że faktycznie czują poprawę.

 

3. Lojalność grupowa i zaufanie autorytetom

Zazwyczaj jest tak, że człowiek wyznaje niewiele całkowicie autorskich poglądów, częściej przejmuje te poglądy - nieraz w całych pakietach - "memetycznie", od innych osób (od rodziny, od znajomych, z książek, z wypowiedzi ulubionych polityków czy myślicieli itp., wreszcie - od przywódców i ideologów religijnych). Wyznawanie określonych poglądów niejako definiuje przynależność grupową człowieka, a odrzucenie ich jawi mu się jako swoista zdrada, przed którą powstrzymuje go przywiązanie i wewnątrzgrupowa lojalność (zjawisko typowe dla stadnych i hierarchicznych istot, jakimi są ludzie).

Jeśli nawet człowiek czuje, że nie jest w stanie przekonująco uzasadnić swoich poglądów, a argumenty wysuwane przeciwko nim są dla niego nie do odparcia, w żaden sposób nie jest to w stanie zachwiać jego przekonaniem w ich słuszność. Myśli sobie: cóż z tego, że ja nie potrafię swych poglądów uzasadnić ani obronić, skoro te same poglądy wyznaje wiele osób mądrzejszych ode mnie i one na pewno to potrafią; czyż takie autorytety (ulubiony polityk, JKM, RAZ, Michnik, papież, Biblia...) mogłyby się mylić (albo odwrotnie: czy taki anty-autorytet jak np. Michnik czy JKM mógłby mieć rację?)?

 

Czy wiedza na temat mechanizmów sprawiających, że człowiek staje się "zakutą pałą" może nam pozwolić z jednej strony unikać "samozakucia", a z drugiej - "rozkuwać" "zakutych" przeciwników (a przynajmniej profilaktycznie zapobiec ich "zakuciu")? Nie wiem.

Póki co, mam jedynie luźną koncepcję jak osłabić efekt 1.. Otóż ważne jest, by nie traktować dyskusji jako konfrontacji między stronami, a jedynie jako wspólną próbę przetestowania różnych koncepcji i zbliżenia się do prawdy. Nie deklarować, że jest się prawdziwości swoich poglądów pewnym (lub pewnym nieprawdziwości poglądów interlokutora), a już w żadnym wypadku nie przedstawiać swoich poglądów jako "prawdy obiektywnej". Stanowczo wystrzegać się arogancji, złośliwości, protekcjonalnego tonu, etykietowania i ataków personalnych. Wskazane jest używanie asekuracyjnych zwrotów podkreślających niepewność swoich racji i dopuszczalność słuszności racji przeciwnika, np.,: "w świetle znanych mi dowodów, bardziej prawdopodobne wydaje mi się...", "przypuszczam, że...", "... wydaje mi się niezbyt rozsądne/niewystarczająco przekonujące" itp..

 

CDN (przewiduję napisanie tego postu w 3 lub 4 częściach)...

 


PRZYPISY

[UWAGA: Większość cytowanych publikacji posiadam w postaci plików PDF, więc osobom zainteresowanym mógłbym je przesłać mailem.]

 

[1] - Czerstwy dowcip, ale dobrze ilustruje taką sytuację:

"Szło dwóch juhasów przez las i nagle jeden z nich zobaczył na drodze jeża. Szturchnął drugiego pod bok i krzyczy:
- Patrz, kolcok na drodze!
Drugi na to:
- Jaki tam kolcok, przeca to iglok.
- Jaki iglok, toć to kolcok...
- Eee, tam... Iglok.
- Kolcok!
- Iglok!
Zaczęła się kłótnia, aż echo po górach poniosło.
Usłyszał ich Baca, który schodził z gór. Podszedł do nich i się pyta:
- Czego się tak kłócita chłopoki?
Jeden z juhasów pokazał jeża i odpowiada:
- Baco, on mówi że to kolcok, przeca to iglok.
- Jaki tam iglok, przeca to kolcok.
Spojrzał Baca na obu i mówi:
- Ani iglok, ani kolcok, przeca to śpilok"

Za: . http://wizard.ae.krakow.pl/~gregor0e/humor.html

 

[2] - Buss DM, "Psychologia ewolucyjna", GPW Gdańsk 2003 ISBN: 83-87957-41-0 - FISZKA

 

[3] - Wright R, "Moralne zwierzę", Prószyński i S-ka 2004 ISBN: 83-7337-634-8 - FISZKA

Wikipedia: "The Moral Animal"

 

[4] - Wpływ samooceny na wybór strategii seksualnych:

  • Buss DM, "Psychologia ewolucyjna", GPW Gdańsk 2003 ISBN: 83-87957-41-0 - FISZKA
  • CZĘŚĆ TRZECIA: ŻYCIE PŁCIOWE I WYBÓR PARTNERA / Rozdział 6: "Przelotne kontakty seksualne" / "Okoliczności wpływające na kontakty przelotne" / "Inne czynniki wpływające na kontakty przelotne" / "Wpływ samooceny na nawiązywanie kontaktów przelotnych" (s. 211-212)
  • Lalumiere M.L., Seto M.C., Quinsey V.L (1995) Self-perceived mating success and the mating choices of human males and females. - Materiał niepublikowany

 

[5] - Wpływ samooceny na nastrój, aktywność i zachowania autodestrukcyjne oraz adaptacyjna funkcja depresji:

  • Buss DM, "Psychologia ewolucyjna", GPW Gdańsk 2003 ISBN: 83-87957-41-0 - FISZKA
  • CZĘŚĆ DRUGA: PROBLEMY WALKI O BYT / Rozdział 3: "Walka z wrogimi siłami natury: walka ludzkiego gatunku o byt" / "Czy śmierć ludzka jest zaprogramowana?" / "Zagadka samobójstwa" (s. 120-122)
  • CZĘŚĆ SZÓSTA: PSYCHOLOGIA ZINTEGROWANA / Rozdział 13: "W stronę ujednolicenia psychologii ewolucyjnej" / "Ewolucyjna psychologia kliniczna" / "Ewolucyjny wgląd w zaburzenia błędnie nazywane dysfunkcjami" (s. 422-425)
  • deCatanzaro, D. (1986). A mathematical model of evolutionary pressures regulating self-preservation and self destruction. Special Issue: Suicide and life-threatening behavior. Suicide & Life-Threatening Behavior, 16(2), 166-181.
  • deCatanzaro, D. (1991). Evolutionary limits to self-preservation. Ethology & Sociobiology, 12(1), 13-28.
  • deCatanzaro, D. (1992). Prediction of self-preservation failures on the basis of quantitative evolutionary biology. In R. W. Maris, A. L. Berman, J. T. Maltsberger & R. I. Yufit (Eds.), Assessment and prediction of suicide. (pp. 607-621). New York, NY: Guilford Press.
  • Brown, R. M., Dahlen, E., Mills, C., Rick, J., & Biblarz, A. (1999). Evaluation of an evolutionary model of self-preservation and self-destruction. Suicide & Life-Threatening Behavior, 29(1), 58-71.
  • Wilson DR 1998 - PMID
  • Watson PJ Andrews PW 2002 (Review) - PMID
  • Gilbert P 2001 - PMID
  • Sloman L et al 2003 (Review) - PMID
  • Bernard LC et al 2005 (Review) - PMID
  • Gilbert P 2006 (Review) - PMID
  • Irons C Gilbert P 2005 - PMID
  • Allen NB Badcock PB 2006 (Review) - PMID

KRYTYKA:

  • Nettle D 2004 (Review) - PMID

 

[6] - Fitness (dostosowanie):

  • Łomnicki A, Krzanowska H et al., "Zarys mechanizmów ewolucji", PWN 2002 ISBN: 83-01-13723-1 - FISZKA
  • sekcja 4.2. "Dobór: zróżnicowane przezywanie i reprodukcja"
  • sekcja 4.7.3. "Dobór krewniaczy"
  • Dawkins R, "Fenotyp rozszerzony", Prószyński i S-ka 2003 ISBN: 83-7255-150-2 - FISZKA

Wikipedia: "The Extended Phenotype"

Rozdzial X. "Krytyka dostosowania w pięciu aktach"

Quasi
O mnie Quasi

"Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd." Albert Einstein "Nic w biologii nie ma sensu jeśli jest rozpatrywane w oderwaniu od ewolucji." Theodosius Grygorovych Dobzhansky "Nieszczęśćie tego świata polega na tym, że głupcy są pewni siebie a mędrcy pełni wątpliwości." Bertrand Russell "Conservatives are not necessarily stupid, but most stupid people are conservatives." John Stuart Mill "Never assume malice when stupidity will suffice." Hanlon's razor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka