Grzegorz Kołodziejczyk Grzegorz Kołodziejczyk
654
BLOG

Podważony dowód z identyfikacji

Grzegorz Kołodziejczyk Grzegorz Kołodziejczyk Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Dane w protokole z sekcji zwłok oraz identyfikacji ciała Wojciecha Seweryna, który zginął w katastrofie na Siewiernym, są nieprawdziwe Zenon Baranowski

 

 

Urzędnicy ambasady polskiej w Moskwie mogli popełnić błędy przy identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Ich przesłuchania domaga się mec. Bartosz Kownacki. Wnioski w tej sprawie trafiły do prokuratury w poniedziałek.


Kownacki chce przesłuchania dwojga urzędników polskiej ambasady w Moskwie, którzy uczestniczyli w identyfikacji ciała plastyka Wojciecha Seweryna i wiceministra kultury Tomasza Merty. Podkreśla, że zachodzą uzasadnione wątpliwości co do rzetelności dokonywanych przez nich ustaleń. - Można mówić o nieprawidłowościach w pracy urzędników polskiej ambasady, którzy nierzetelnie wykonywali swoje zadania - mówi adwokat. Dodaje, że mogło to wynikać z nacisków na szybkie przeprowadzenie czynności identyfikacyjnych albo też to zadanie przerosło możliwości urzędników. 


- Było takie oczekiwanie, żeby jak najszybciej sprowadzić ciała ofiar do Polski - wskazuje Kownacki. Podkreśla, że strona polska, w sytuacji kiedy nie było wystarczającej liczby kompetentnych urzędników ambasady, powinna poinformować Rosjan, że potrzeba więcej czasu, i ściągnąć specjalistów z kraju. Tymczasem nadzorująca ze strony polskiej proces identyfikacji minister zdrowia Ewa Kopacz zapewniała, że prace idą wspaniale. 


Jak ustalił "Nasz Dziennik", urzędnik identyfikujący Wojciecha Seweryna określił go w dokumentach jako mającego krótkie blond włosy. W rzeczywistości, jak twierdzi rodzina, był brunetem z elementami siwizny o dłuższych włosach. Wątpliwości budzą również wymienione w protokole znaki szczególne na lewym przedramieniu, których Seweryn nie posiadał.


W przypadku Tomasza Merty jeden dokument stwierdza, że w identyfikacji wiceministra kultury nikt nie uczestniczył. A kolejny wymienia urzędnika z ambasady, który miał go zidentyfikować. Jednak, jak się okazało, ten urzędnik widział Tomasza Mertę jedynie raz w życiu. A miał go zidentyfikować na podstawie ogólnych cech, a później nie potrafił podać charakterystycznych cech jego wyglądu. 


W związku z tym powstają uzasadnione wątpliwości, czy w ogóle te osoby rozpoznały zwłoki w oparciu o cechy fizyczne. Rzutuje to na rzetelność całej procedury identyfikacyjnej. 


Jednak według prowadzącej śledztwo smoleńskie prokuratury wojskowej, urzędnicy ambasady nie popełniali błędów. - Z materiałów śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie, nie wynika, aby pracownicy Ambasady RP w Moskwie dokonywali błędnych identyfikacji ciał ofiar katastrofy w maju 2010 roku - stwierdza kpt. Marcin Maksjan w zastępstwie rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej. 


Pytane o pracę urzędników ambasady Ministerstwo Spraw Zagranicznych nabiera wody w usta. - Chcielibyśmy zaznaczyć, że wszystkie informacje, które MSZ posiada w sprawie wyjaśnienia katastrofy rządowego samolotu w Smoleńsku, zostały przez ministerstwo przekazane właściwej prokuraturze - odpowiada nam Biuro Rzecznika Prasowego MSZ. - Tym samym z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie będzie udzielało dodatkowych komentarzy w sprawie - dodaje.


Jaka odpowiedzialność grozi urzędnikom w przypadku stwierdzenia, że dopuścili się błędów przy identyfikacji?


- Jak najbardziej grozi im odpowiedzialność karna za podanie nieprawdy - uważa Kownacki. Jednak dotyczy to terytorium Rosji, a nie Polski, ponieważ realizowane przez nich czynności dokonywane były na potrzeby postępowania rosyjskiego. - Oni składali stosowne oświadczenia przed urzędnikami rosyjskimi i z tej racji ewentualna odpowiedzialność karna za podanie nieprawdy groziłaby na terenie Federacji Rosyjskiej - podkreśla adwokat.


W ocenie Kownackiego, mimo że zaniedbania urzędników ambasady mają wpływ także na polskie śledztwo, ściganie na terenie naszego kraju byłoby trudne. - Takie postępowanie najpewniej zostałoby umorzone, ponieważ dokumenty poświadczane przez urzędników zostały wytworzone poza granicami kraju - wskazuje Kownacki.

FOT. M. BORAWSKI 

www.naszdziennik.p

 

W mojej pracy zawodowej i społecznej spotykam się z wieloma problemami. Staram się dostrzegać je i pomagać w ich rozwiązaniu.Jestem Przewodniczącym Komisji Kultury Sportu i Turystyki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości