Politycy odlatują. Czyli o "Bogdance" i fotelu marszałka

Z dwóch wątków tytułowych temat kopalni "Bogdanka" wydaje się atrakcyjniejszy, gdyż mniej oczywisty. Kilka dni temu o tej kopalni zrobiło się znów głośno, ponieważ producent używanych tam maszyn postanowił nagrać tam kampanię reklamową swoich urządzeń. Tyle że starając się o zgodę na nagrania pod ziemią, producent nie poinformował (podobno) szefostwa spółki węglowej, że w reklamie będą występować kobiety topless, które wyginały się jak modelki w kalendarzach albo podczas tańca na rurze. Czy jest w tym jakaś afera? Przede wszystkim to kwestia gustu - nie każdy musi lubić taki typ urody, który prezentowały modelki ani w ogóle rodzaj reklamy. Jednak zapewne adresatami tej reklamy nie są osoby małoletnie. A większość dorosłych z przemysłu ciężkiego z pewnością stykała się już z mocniejszymi scenami w niejednym filmie. Z punktu widzenia logiki najbardziej niepokojąca - zupełnie zbagatelizowana w komentarzach - jest kwestia bezpieczeństwa kobiet zaangażowanych przy produkcji materiału reklamowego. Otóż będąc w kopalni, nie miały kasków na głowach. Natomiast ku mojemu zdziwieniu przedstawicielka liberalnego nurtu w polityce Marta Wcisło (KO) w ogromnych emocjach gromiła wydarzenie, domagając się odwołania szefostwa kopalni, ponieważ powstały film uprzedmiatawia kobiety i godzi w godność kobiet! W tym miejscu trzeba by zapytać się, co na to myślenie liberalne, aby nie być zaściankowym ani "kościółkowym". Ciekawe, jakie stanowisko zajęłaby polityczka, gdyby pojawił się pomysł prawnego zabezpieczenia prostytucji (jedna z nielicznych kwestii nieobecna w ostatniej kampanii wyborczej). Przy całym sceptycyzmie wobec pomysłu reklamowania maszyn przemysłowych przy pomocy prawie nagich kobiet, wykorzystywanie sfery seksualnej może mieć bardziej patologiczne formy. Uprawianie prostytucji niesie dla dziewczyn chyba poważniejsze psychicznie skutki? Jednak czy w deklarowanym duchu ideologii liberalnej polityczka zdecydowałaby się im zabraniać? Z drugiej strony zaskoczyła też wypowiedź senatora Stanisława Karczewskiego (PiS), który zbagatelizował problem bulwersujący posłankę, chociaż to on powinien być oburzony wydarzeniem, skoro reprezentuje zdecydowanie bardziej konserwatywny nurt w polityce. Nie siedzimy w głowach polityków, natomiast kluczowym dla zrozumienia stanowisk może okazać się postulat Marty Wcisło, aby z powodu zaistniałej sytuacji... odwołać zarząd kopalni. A zarząd kopalni jest wiązany z dotychczasowym obozem rządzącym.

Równocześnie przyglądamy się targom o tzw. "stołki" gdzie indziej. Wszystko wskazuje na szansę, że funkcja marszałka sejmu zostanie podzielona z góry na dwie kadencje w jednej kadencji parlamentu. Do tego siedziska pretendują liderzy dwóch list, z których posłowie mają współtworzyć nową koalicję: Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty. Hołownia - choć nie ma przecież żadnego doświadczenia parlamentarnego (ale jego lista zdobyła więcej głosów) - chce być drugą osobą w państwie przez pierwsze dwa lata najprawdopodobniej dlatego, iż miałby przynajmniej gwarancję objęcia fotela. (ponieważ nowy sejm przynajmniej jakiś czas popracuje). Natomiast ze słabszym poparciem wyborców Włodzimierz Czarzasty - mimo że w minionej kadencji sejmu był przecież wicemarszałkiem sejmu i do tej funkcji jest na pewno lepiej przygotowany - miałby dać pierwszeństwo niedoświadczonemu Hołowni i liczyć, że parlament utrzyma się, aż nadejdzie jego marszałkowski czas.

Jednak wszystkim podobno chodzi o dobro ojczyzny i obywateli. Dlatego politycy muszą być uważni, zanim wypowiedzą się w bardziej jak i mniej kluczowych sprawach; także podczas prac legislacyjnych, by nocami przypadkowo nie znikały fragmenty projektów ustaw ("lub czasopisma" bądź inne).

Rafał Osiński