Rafał Kołodziej Rafał Kołodziej
296
BLOG

Zapiski z odchodzącego Śląska

Rafał Kołodziej Rafał Kołodziej Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Każą nam żyć w przeszłości. Chociaż nawołują do rozwoju i innowacji, to każą nam tkwić w dniu wczorajszym. Czcić duchy przodków zaklęte w budynkach, wydrążonych chodnikach, zapadliskach. W jednym miejscu w dawnym szybie powstała restauracja, gdzie indziej odkopano sztolnię i stara się tam zaciągnąć turystów. Każą wspominać dzieje dawno minione, przeżuwać od nowa dawno strawiony posiłek.

 

Drogi Przemysławie

 

Piszę do Ciebie w, jak uważam, bardzo delikatnej sprawie. Doskonale wiem jakim uznaniem darzysz naszą śląską pracowitość i dorobek tego regionu. Nie zliczę ile razy poruszałeś temat ludzi pracujących w kopalniach, na hutach, w koksowniach, walcowniach. Pamiętam jak siadaliśmy na ławce pod blokiem i dłubiąc słonecznik przysłuchiwaliśmy się twoim opowieściom: o ojcu spawaczu, o wujku zapieprzającym na dole. Co tu dużo wspominać – przecież wciąż każdego dnia mijamy dorobek naszych rodziców i sąsiadów; tych co byli przed nami i tych żyjących. Szyby kopalń, kominy elektrociepłowni, budynki hut. I wiesz co? To wszystko się rozpada.

Właśnie to muszę powiedzieć. Na naszych oczach ten świat odchodzi w niebyt. Przemija jak wspomnienie wakacyjnej miłości – było, minęło, trzeba żyć dalej. Odchodzi bardzo namacalnie – w postaci zrujnowanych budynków, opuszczonych biurowców, rozkradzionych stalowych konstrukcji, utworzonych skansenów. Dookoła nas tworzą jedno wielkie muzeum. Każą nam żyć w przeszłości. Chociaż nawołują do rozwoju i innowacji, to każą nam tkwić w dniu wczorajszym. Czcić duchy przodków zaklęte w budynkach, wydrążonych chodnikach, zapadliskach. W jednym miejscu w dawnym szybie powstała restauracja, gdzie indziej odkopano sztolnię i stara się tam zaciągnąć turystów. Każą wspominać dzieje dawno minione, przeżuwać od nowa dawno strawiony posiłek. Tego świata już nie ma. Umarł. Zdechł. I wiesz co, nic do życia go nie przywróci. Śląsk nie jest Łazarzem, żeby Mesjasz się nad nim zlitował i na powrót tchnął życie w jego nozdrza.

Czasem jeżdżę do Katowic pociągiem. Po drodze mijam teren po dawnej, zdaje się, kopalni. Jeszcze kilka miesięcy temu stały tam opuszczone, wielkie budynki. Z czerwonej cegły, która u nas zawsze przybiera odcień czerni. Dzisiaj po tym wszystkim nie ma ani śladu. Teren wyrównany, tylko gdzieniegdzie walają sięwłaśnie te czerwone cegły. Jakby resztki trupa pozostawione na pobojowisku. Pewnie tak samo pod Grunwaldem zapomniano o niejednym palcu, uchy czy kawałku głowy. Grunwald – wspaniałe zwycięstwo; tylko czy teraz mamy się z czego cieszyć? Czy śmierć tej kopalni oznacza narodziny czegoś lepszego?Na śmierci von Jungingena zyskaliśmy, czy na trupie przemysłu ciężkiego powstanie świetlany gmach przyszłości?

 

Czy z taką samą nostalgią świat przedwojenny wspominali ocalali z tego niemieckiego piekła? Dla nich II Rzeczpospolita była rajem o tyle, o ile woja była piekłem. My piekła nie zaznaliśmy, jednak za raję tęsknimy. Jak każdy porzucający dzieciństwo na rzecz tej przeklętej dorosłości. Pamiętasz, jak siedząc pod klatką snuliśmy wizję naszych zachowań pod drugiej stronie osiemnastych urodzin – już nie będziemy musieli słuchać rodziców, wracać przed 22, ani prosić o każdy grosz. Dzisiaj robimy wszystko by wrócić do tamtej krainy bezpieczeństwai beztroski. Te kopalnie i huty były gwarantem naszego dobrobytu. Zapewnieniem, że nie musimy troszczyć się o jutro.Nasi rodzice czuli się bezpiecznie, a my przy nich. Jutro nadchodziło w takim samym kształcie jakwczoraj i tylko inna potrawa na stole, i inne przedmioty w szkole przypominały, że to kolejny dzień.

W metryce ciągle jeszcze mamy 2 z przodu, a już nam się zbiera na wspomnienia i filozofowanie; czy my jesteśmy żałośni, czy po prostu w końcu dorośliśmy do swojej roli mędrców? Będziemy prorokami? Chyba jeszcze za wcześnie. Jednak co czeka nas jutro?... Bywasz w Katowicach? Ja staram się wpaść co jakiś czas. Wiesz co teraz się buduje? Biurowce, takie jak u Żeromskiego, ze szkła poprzedzielanego stalą. Wspaniałe bryły zwieńczone nazwą zachodniej korporacji podatkowej. Tak jak nasi ojcowie pracowali mięśniami ramion i pleców, tak my wystukujemy nasz chleb powszedni na klawiaturze, a potem przesyłamy go dalej mailem. Ciekawe czy nasi wnukowie będą z nostalgią wspominać te wspaniałe czasy, kiedy pracowało się po 12 godzin w korporacji, miało multisporta i chodziło na lancze? Idzie nowe, a my wyginiemy; jak dinozaury...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości