Na portalu "lewica.pl" Bartek Kozek z Zielonych 2004 zastanawia się, czy jest jakimś ginącym typem człowieka politycznego. O kampanii wyborczej czyta na guardian.co.uk lub na BBC, i to czyta nie o polskiej kampanii, ale o kampanii zagranicznej, tej brytyjskiej. Interesują go pomysły społeczne i gospodarcze wszystkich trzech głównych partii brytyjskich, ogląda doniesienia z okręgu Brighton Pavillon gdzie główna faworytą była pani Lucas z brytyjskich Zielonych, nawet bardziej socjalistycznych niż ci polscy (ci brytyjscy chcą nawet renacjonalizacji kolei, mimo że po prywatyzacji wozi ona prawie dwa razy tyle podróżnych.
Bartek Kozek czyta czasem również i polski sos, i okazuje się że w menu ma do wyboru: „jak słusznie zauważył Sławomir Sierakowski, sos postpolityczny albo sos martyrologiczny”. Jak to nazwę dosadniej. PiS and LUW. LUW czyli postpolityka miłości.
PiS to groby. To znicze na ulicach, krzyże, patriotyzm, etatyzm, państwowe firmy, państwowy kapitalizm. To starsi ludzie albo ludzie w ogóle z małych miasteczek lub dawnego zaboru austriackiego. LUW to pozorny tylko spokój, za którym czają się lobbyści, a hasło dnia to „szukałam pracy. Zapisałam się do PO i zaraz ją znalazłam”. Ta partia to państwowy kapitalizm pijarowsko sprzedawany jako liberalizm, to konserwatyzm obyczajowy w stylu średniozamożnych Dulskich z polskiej prowincji. Ubrana w koronki Katarzyna Hall równie dobrze mogłaby być w PiS-ie. Platforma to takie polskie CDU, a raczej CSU.
Tutaj nie ma debat politycznych, bo tez i wielkich różnic politycznych między oboma ruchami nie ma. A nawet zacierają się. Okazuje się że median-wyborca to umiarkowanie katolicki Dulski, mieszczanin w grodzie wielkości 20 do 50 tysięcy mieszkańców.
Dlaczego między Dulskim, median-wyborcą, a Bartkiem jest taka przepaść? Typowy wyborca jest zarobiony codzienną pracą, łyka jak gęś kulki to co mu wtłaczają media polskich Berluskonich. Nie ma czasu na zaglądanie za kurtynę, sprawdzanie za dekoracjami czy aby nie trafił do potiomkinowskiej wioski.
Ciekaw jestem Bartku, czy w domu w waszej rodzinie jest taki mebel jak telewizor. Nie sądzę, ale miliony biednych i niezamożnych Polaków taki mebel mają nie tylko jako podstawkę na kwiatki. Nie siedzą w kawiarniach wieczorami, nie grają w angolę w Nowym Wspaniałym przy sporym zdziwieniu sączących drinki gości.
To inny świat. Tamci ludzie nie mają czasu, są wtłoczeni w gospodarcze ramy dużo bardziej niż ty i twoja rodzina. Ale można ich zmienić. Należy w tym kraju przeprowadzić akcję na rzecz odstawienia „starych mediów” i włączenia nowych. To może być społeczna akcja. Ona zmieniłaby kraj. Uświadomiłaby ludziom że jest coś poza wyborem między dwoma obozami medialnymi i dwoma niemal identycznymi liderami, różniącymi się może poziomem dulskości.
Bo Polska jest teatrem. To, co widzimy, to wymuszone normami obyczajowymi i kulturowymi przedstawienie. Nudne, drewniane, przewidywalne. Tą sztukę można zmienić, ale zmienić nie polityką, ale prostymi akcjami, które muszą być poparte przez całe środowisko, ogromne środowisko tysięcy progresywnych młodych Polaków. Którzy mogą wyjść na ulice, mogą zapukać do drzwi swoich sąsiadów i wręczyć im ulotkę. Ulotkę aby zmienić tą sztukę. Wyłączając np. stare media a włączając nowe.
Na twój tekst odpowiedział Łukasz Fołtyn. Napisał że wg niego nie ma żadnej postpolityki, tylko deficyt zwykłej polityczności, kultury wyrażania swojej opinii, brak tradycji oddziaływania na innych. Wspomniał że jest to bardziej okres przed-polityczny niż post-polityka, jakiej doszukują się tutaj konserwatywni publicyści.
Widzę to po moich znajomych. Aktywność jest niemal zerowa, choć wielu ludzi ma wyraziste, radykalne poglądy. Ale ich nie wyrażają. Mają mnóstwo narzędzi, sieci społecznościowych. I nic, albo bardzo niewiele.
W takim społeczeństwie są warunki dla reżimu totalitarnego. Warunki idealne. Polska jest krajem absurdalnie scentralizowanym, zwyciężca bierze niemal wszystko. Zaś tematy w starych mediach to tematy płytkie, łatwe, przyswajalne dla klikających pilotem i nie potrafiących skupić się. Kultura korzystania z telewizji tradycyjnej w wielu środowiskach przecież upadła, nieprawdaż? Mamy tylko programy na żądanie. Może warto tą rewolucję medialną zanieść w lud? Akcja „wyłącz stare media?”- co wy na to?
Inne tematy w dziale Polityka