Co roku Kościół apeluje do kierowców, by nie jeździli pijani. Biskup tych apeli nie słyszał? Swoim zachowaniem wystawia na pośmiewisko takie skądinąd słuszne akcje kościelne – tak Adam Szostkiewicz skomentował na Polityka.pl zachowanie biskupa Piotra Jareckiego, który po spożyciu alkoholu prowadził samochód i wjechał w drzewo.
- Szkoda, że policja odstąpiła od opcji wysłania biskupa do izby wytrzeźwień – stwierdza Szostkiewicz. Zaznacza jednak, że to dobrze, iż bp Jarecki przyznał się do alkoholowego problemu, a Kościół nie usiłował zamiatać tej sprawy pod dywan. Jego zdaniem biskup jest „moralnie upokorzony” i ma nadzieję, że na czas leczenia odejdzie z pełnionych funkcji kościelnych.
Publicysta podsumowuje swój komentarz pytaniami: „Jak działa Kościół, że taka pijana sprawa tak długo była w nim tolerowana. Gdzie było najbliższe kościelne otoczenie bp Jareckiego? Czy jego zwierzchnik nie wiedział o jego problemie? Czemu pozostawiono go bez pomocy, nie odesłano do leczenia? Bulwersuje mnie też brak jasnej odpowiedzi, jak biskup zdołał tyle wypić do wczesnego popołudnia? Gdzie i jak długo pił? Jeśli nie pił sam, jak można go było wypuścić z libacji do samochodu? Więc jeśli nie pił sam, to z kim?”
Cały komentarz na Polityka.pl
Inne tematy w dziale Polityka