- Dalej uważam, że to nie jest hipoteza prawdopodobna – tak w „Kontrwywiadzie RMF FM” Leszek Miller, szef SLD, skomentował możliwość zamachu na Tu-154M. Zaznaczył przy tym, że informacjami na temat trotylu, który odkryto na wraku Tupolewa, jest głęboko poruszony.
Miller stwierdził w rozmowie, że nie zmienił zdania ws. tezy o zamachu w Smoleńsku. Jego zdaniem to jest niemożliwe, a stwierdza to „na podstawie tych materiałów i dowodów, z którymi mógłby się zapoznać.” Co sądzi o samych doniesieniach „Rzeczpospolitej” na temat trotylu, który odkryto na wraku Tupolewa? - Jestem głęboko tym poruszony, tak jak i śmiercią chorążego [Remigiusza Musia], i uważam, że im szybciej zabiorą głos kompetentne władze, tym lepiej – skomentował.
Zdaniem szefa SLD można bardzo łatwo sprawdzić, czy to są ślady, które mają „praprzyczyny w walkach z II wojny światowej, czy są to ślady nowe”. - Nie sądzę, by to przekraczało możliwości aparatu śledczego – powiedział, odnosząc się do informacji, że ilość materiałów wybuchowych była tak duża, że w jednym z urządzeń zabrakło skali. Miller dostrzega jednak problem gdzie indziej. - Nie po raz pierwszy pojawiają się różne sensacyjne wieści, a prokurator generalny i jego aparat milczą, i ze strony rządu też panuje milczenie. To otwiera oczywiście drogę do rozmaitych spekulacji, bo jak czegoś nie ma, to coś innego tę przestrzeń wypełnia – ocenił szef SLD.
Cała rozmowa w RMF FM
Inne tematy w dziale Polityka