Polityka – to dobra robota.
Doskonałe, nieporównywalne z innymi branżami zarobki, sporo niezwykle atrakcyjnych świadczeń pozapłacowych czyli darmochy za państwowe i nie tylko, pieniądze, rejestr korzyści dość długi, przywileje i honory, warunki pracy superkomfortowe, satysfakcja i przyjemność - gwarantowane, zero odpowiedzialności, immunitet, kontakty i układy warunkujące świetny rozwój osobistych interesów, życie osobiste i towarzyskie na najwyższym poziomie, dobrze wypełniająca polecenia służba płatna i bezpłatna ( wolontariat) – i poczucie absolutnej wyjątkowości, uprzywilejowania jakie daje władza.
W zakresie czynności, czyli obowiązków – tylko jeden punkt: utrzymać swój stan posiadania.
I jeden, jedyny kłopot warunkujący – demokracja ze swoimi wyborami i głosowaniami, elektorat i jego decyzje - komu przydzieli miejsce przy suto zastawionym stole, komu pozwoli się wzbogacić, nachapać, nacieszyć, napuszyć, nabzdyczyć, nawymądrzać, odreagować kompleksy i zapomnieć o własnych niedostatkach intelektualnych, mieć wpływ na własne i cudze losy, mieć dostęp do najtajniejszych tajemnic, zbierać haki na przyjaciół i wrogów, posługiwać się państwowymi instytucjami w prywatnych sprawach.
To oznacza, że trzeba swoją pracę polityka wykonywać dobrze, jak najlepiej – czyli trzeba tworzyć grupy wzajemnej adoracji, grupy wspólnego interesu, wspierające się, lojalne przede wszystkim wobec siebie i gdzie tylko jest to możliwe, najlepiej tam, gdzie ma się przekonanie, że słuchaczy, czytelników i widzów jest najwięcej - prezentować swój ulukrowany PR-em wizerunek, mówiąc ludziom to, co uznaje się za najbardziej przekonywające do samego siebie. Prezentuje się więc „poglądy” – czyli zlepek haseł, które niekoniecznie są tymi wyznawanymi. Uwodzi i czaruje „racją stanu” – czyli czymś czego samemu się nie rozumie i nawet nie próbuje się zrozumieć. Zaklina, że „dobro obywateli” ma się na pierwszym miejscu, chociaż doskonale wie się, że obywatelem, o którego dobro się dba – jest się samemu przede wszystkim. Składa obietnice i zapewnienia w nadziei, że brak ich realizacji w przyszłości uznany zostanie za to czym jest w istocie – czyli za grę kampanii wyborczej. Stara się wyglądać ślicznie i godnie dobierając garnitury, krawaty, błękitne szkła kontaktowe lub eleganckie okulary, kolor pudru najlepszych marek i strzygąc się u najlepszych fryzjerów. Staranne odżywianie się i techniki „mowy ciała”, których uczą specjaliści dopełniają wizerunek spokojną, wygładzoną kuracjami tlenowymi, pozbawioną napięć twarzą i opanowanymi, celowymi, bez chaotyczności zdradzającej niepewność, gestami rąk – najczęściej o otwartych dłoniach skierowanych ku ludziom czy kamerom, świadczącym o tym, że ich właściciel jest szczery, przyjazny, prawdomówny i kompetentny. Młodzi politycy przydają sobie powagi dojrzałości strojem i sposobem wyrażania się, starsi dbają o zachowanie młodzieńczej nuty w postawie i ruchach. Kobiety-politycy starają się zachować w jednej, eleganckiej oczywiście, nieskazitelnie ubranej i zadbanej osobie, postać „matki, żony i kochanki” – uzupełnionej o „kobietę realizującą się zawodowo” i „doświadczonego polityka”.
Wszystko po to by „ciemny lud to kupił”
Ciemny lud należy dowartościować. Im bardziej ma się ten lud za ciemny, tym bardziej trzeba go przekonać, że ciemnym nie jest, że się go absolutnie za taki nie ma, że się docenia jego mądrość, wiedzę, patriotyzm, inteligencję, kulturę i niebywałe wręcz poczucie moralności. Że się zawierza jego poczuciu prawdy, sprawiedliwości, odpowiedzialności. Że odwołuje się do jego głębokich przemyśleń i poszukuje jego rad i z największą pokorą stosuje się do jego życzeń, uwag i woli. Że się mu zawierza sprawy własne i własnej partii, wtajemniczając w sprawy innym nieznane, zdradzając nawet wewnętrzne konflikty, dylematy, problemy i rozdarcia licząc na sprawiedliwy i racjonalny osąd, który wszak zawsze wynika z jednej, jedynej przesłanki: dobra Ojczyzny.
Panie Ludwiku – czy coś pominęłam?
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka