Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau kolejny raz wykorzystuje pamięć ofiar niemieckiego ludobójstwa do bieżącej walki ideologicznej.
Osoby zainteresowane tematem znają zapewne stanowisko Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau:
„Tragedia Auschwitz pokazuje, do czego prowadzą idee nienawiści i pogardy wobec innego czlowieka. Instrumentalizacja losów ludzi, którzy ginęli w niemieckich obozach, w nikczemnej retoryce antymigracyjnej to haniebny i zatrważający przejaw moralnego oraz intelektualnego zepsucia.”
Pomińmy już literówkę w wyrazie „człowieka” – choć można ją uznać za świadectwo niemałych emocji towarzyszących osobie wpisującej komentarz.
Nie ukrywam, że czekałem na zachowanie Muzeum. Na chwilę obecną brak jeszcze analogicznego wpisu na koncie angielskojęzycznym – mam nadzieję, że tak już zostanie. A co pokazuje cytowany wyżej wpis?
Po pierwsze, bardzo specyficzny stosunek osób reprezentujących PMA-B do historii. O ile określenie „Tragedia Titanica” można uznać za właściwe dla opisu wydarzenia, w wyniku którego zginęło przeszło 1500 osób, o tyle sformułowanie „Tragedia Auschwitz” – zwłaszcza na koncie PMA-B – jest przejawem braku szacunku dla prawdy historycznej i wyrazem lekceważenia losów ludzi, którzy nie „ginęli” lecz byli mordowani w niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady.
W przypadku takich instytucji jak PMA-B ważne jest nie tylko to, co robią, ale i to, czego nie robią. Muzeum nie zareagowało na wpis o „komorach” Pana Tomasza Lisa, nie uznało za stosowne odnieść się do tytułu konferencji „Gruba kreska czy Norymberga. Przyszłość sądownictwa po katastrofie PiS-u”, milczało gdy Premier Donald Tusk w jednej ze swoich wypowiedzi przyrównał polityków rządzących Polską przez ostatnie 8 lat (pośrednio i ich wyborców) do Hitlera i Stalina.
A przecież, odnosząc się do tego ostatniego przykładu, czyż porównywanie losu ludzi prześladowanych i mordowanych przez Niemców w okresie istnienia III Rzeszy Niemieckiej z losem polskiej opozycji w ostatnich ośmiu latach nie było instrumentalizacją ofiar niemieckiego ludobójstwa?
Uwagę zwraca też w istocie bardzo jednostronna i raczej tendencyjna ocena wypowiedzi Pana Jana Pietrzaka. Wpis Muzeum całkowicie pomija jej główny, antyniemiecki aspekt. W pierwszym odruchu, zapewne nie tylko w moim przypadku, to zestawienie niemieckich prób rozwiązywania problemów z imigrantami kosztem Polski z niemieckim ludobójstwem z okresu II Wojny Światowej może szokować i wydawać się nie do przyjęcia. A jego krytyka wydaje się być czymś oczywistym.
Ale tu rodzi się pytanie o stanowisko PMA-B wobec decyzji niemieckich władz o osadzaniu imigrantów w budynkach stanowiących w przeszłości infrastrukturę niemieckich obozów koncentracyjnych. Czy PMA-B wypowiadało się na ten temat? Jeśli tak, w jaki sposób?
I kwestia ostatnia, bodaj najważniejsza. Z przykrością można obserwować, jak potrzeby bieżącej walki ideologicznej wpływają na bezrefleksyjne zachowanie PMA-B. Na swoim koncie tt PMA-B publikuje zdjęcia i krótkie biogramy ofiar niemieckich zbrodni. Oprócz daty i miejsc urodzin podawana jest często data „deportacji” do Auschwitz.
Według SJP „deportacja to zesłanie, przymusowe, połączone z pozbawieniem lub ograniczeniem wolności, przesiedlenie osób do innego rejonu kraju lub usunięcie ich poza granice państwa, głównie ze względów politycznych, na podstawie decyzji administracyjnych.” A przecież tak zwana relokacja imigrantów nie jest niczym innym jak deportacją. Gdzie jak gdzie, ale w PMA-B wiedza o tym, że ważną cechą systemów totalitarnych (lub aspirujących do tego miana) jest zmiana znaczenia słów powinna być chlebem powszednim.
Nie przypominam sobie stanowiska PMA-B w sprawie pomysłów deportowania do Polski tysięcy ludzi, którzy za miejsce swojego zamieszkania wybrali inne kraje.