A zimy jak nie było, tak nie ma. Dziś pierwszy śnieg w Krakowie, i to nie tyle w mieście, ile poza nim. Kiedy pogoda nie taka, wybieram się czasem w stronę Balic, gdzie moja górka, skąd obserwuję lądujące maszyny. Lecą nade mną tak nisko, że schylam głowę, aby nie oberwać kołami. No, może trochę przesady , ale widowisko jest. Wszystkie maszyny z wypuszczonym podwoziem, i tak myślę o kapitanie Wronie, który dwa miesiące temu tak mistrzowsko wylądował na Okęciu. .A myśmy wylądowali na ściernisku (aby nie powiedzieć: śmietniku), dopuszczając do głosu sejmowego całe tabuny hołoty, co to się wdarła do polityki i rządzi tam, jakby jej to było przynależne.. A ta banda lekceważy sobie wszystko co polskie, a jej szef biłgorajski miał odwagę zamruczeć, kiedy pisowcy przypięli sobie biało - czerwone znaczki do klap, o nacjonaliźmie i wybujałej polskości. Aby za moment wyraźnie opowiedzieć się za Europą, że to ona jest jego ojczyzną, a dopiero potem Polska. Mnie on przypomina dzikusa z głębokiej Azji, pobratymca Dżingis-Chana, a nie europejczyka w białej koszuli i z wykwintnymi manierami. Tych w sejmie dziś już, i w ogóle w Polsce, nie uświadczy. A w każdym razie coraz ich mniej. Nie wiem, co bardziej w tym facecie wstrętnego, jego niewyparzona, za przeproszeniem, gęba, głupota, pycha, arogancja, a na pewno całość tego od siedmiu boleści polityka. Skąd tyle chamstwa w polskim sejmie, skąd tyle złej woli, głupoty, beznadziei i warcholstwa. Prym wiedzie tu, aż wstyd mi pisać o nim z dnia na dzień, Niesiołowski, którego podłość i chamstwo przechodzą wszelkie granice. Tym razem starał się upokorzyć panią Fotygę, dworując z jej inteligencji i politycznych preferencji. Po prostu damski bokser.
I chcę tu wspomnieć o kapitanie Władysławie Raginisie, którego szczątki udało się zidentyfikować w niedawnych dniach. Raginis dowodził we wrześniu trzydziestego dziewiątego bitwą nad Wizną na Podlasiu, kiedy trzystu sześćdziesięciu jego żołnierzy powstrzymywało przez dwa dni 42 - tysięczną armię pancerną generała Guderiana. To pozwoliło innym polskim oddziałom przegrupować swoje szeregi i wyjść na dogodniejsze pozycje. Inna sprawa, czy to w jakikolwiek sposób polepszyło polskie położenie we wrześniu, ale na wojnie nie zawsze chodzi o doraźne efekty. Sam kapitan Raginis, widząc beznadzieje swojej reduty, rozszarpał się granatem, aby nie pójść do niemieckiej niewoli. Zawleczkę granatu znaleziono teraz przy jego szczątkach. Dlaczego o tym piszę teraz właśnie, skoro jest tyle ważniejszych aktualnych spraw. Ano dlatego, aby przeciwstawić wrześniowego bohaterskiego polskiego oficera tym wszystkim nijakim i miałkim biłgorajowcom, którzy Polskę mają za nic, krzyź mają za nic, sami sobą reprezentując tylko podłość i zaprzaństwo. Kiedyś taki jeden z drugim mógł jedynie przez szybę patrzeć na polską politykę, za możnymi w niej nosić wyłącznie teczkę i zbierać okruchy z pańskiego stołu. Dziś biłgorajowcy są pełnoprawnymi uczestnikami polskiej polityki, siedzą w poselskich ławach na równi ze wszystkimi. I taki jest ważki wymóg demokracji. Tylko dlaczego nas Bóg pokarał takimi ustawodawcami, którzy mogą utrącić najbardziej nawet istotne dla kraju ustawy, a przegłosować bubel bez znaczenia.
No nic, jako dobrzy pociotkowie od ciotki Angeli i wuja Mikołaja wysupłamy te miliardy euro, aby ocalić od zguby europejskie kraje ze strefy euro, które żyjąc na wyrost i szastając pieniędzmi zabrnęły w dłużne pułapki. To nic, że tu pogłębia się nędza rodzin najuboższych, a nawet tych ze średniej sfery; że szalejąca drożyzna pustoszy polskie stoły wigilijne, a pod choinką prezentów coraz mniej. Mędrcy od naukowych przewidywań oświadczają, że przeciętna polska rodzina wyda dziś na święta dwa tysiące złotych. A co powiecie panowie o tych rodzinach, gdzie siedemset złotych emerytury czy renty, dorabianie coraz trudniejsze, a tu dwójka dzieci na głowie. Tam także dwa tysiące i zakupy w wielkich magazynach?
W Chinach, to przynajmniej pełne równouprawnienie. Jedni mają równo po misce ryżu na głowę, inni równo po milionie dolarów na koncie. I chińska fraszka Macieja Słomczyńskiego: Płetwonurkowi w mieście Pekin / męską ozdobę odgryzł rekin / I choć czytał dzieła mao,/ to mu nie odrastało. / Więc się zatrudnił jako damski manekin.
Zapiski z Krakowa, ale nie tylko. Jest także o Polsce, o świecie, o przyrodzie, górach i o nartach. Pisane na gorąco, a wydawcą jest mój przyjaciel, Jacek Nowak.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka