rk1 rk1
547
BLOG

Maciejewski pozywa skarb państwa

rk1 rk1 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12



   

O goryczach zawodu kata pisze w niezwykłej skardze sądowej adw. Cyprian Dembowski, występujący w imieniu kata Stefana Maciejewskiego, vel Alfreda Kalta przeciw Skarbowi Państwa o odszkodowanie za uszkodzenia cielesne w związku z sensacyjnym, a nieznanym dotąd wypadkiem w czasie egzekucji.

Kat Maciejewski był wezwany do wykonania wyroku śmierci przez powieszenie na osobie krwawego bandyty Antoniego Błocha.

Potężnej kompleksji skazaniec zachowywał się w obliczu śmierci jak rozszalałe zwierzę. Nadomiar złego urwał się z postronka i rzucił się na stojącego przy szubienicy kata, którego kopnął w krocze.

Maciejewski omdlał, ale po pewnej chwili oprzytomniał i z tem silniejszą zawziętością, choć z największym trudem, wypełnił swój obowiązek.

Od tej pory pono niedomaga.

Ministerstwo sprawiedliwości zwolniło Maciejewskiego z zajmowanego stanowiska, powierzając egzekucje w nowe ręce, po wynalezieniu innego „fachowca” o nieskazitelnej opinji.

Maciejewski był pracownikiem kontraktowym Ministerstwa sprawiedliwości z IX st. służbowym z Pensją 202 zł. miesięcznie, a nadto otrzymywał po 100 zł. tytułem gratyfikacji od każdej „głowy” skazańca. Owo dodatkowe wynagrodzenie uczyniło w ciągu ostatniego roku sumę 4.000 zł. Ponadto kat dostawał mieszkanie służbowe i wrazie wyjazdu na egzekucję, zwykłe djety urzędnicze – podróżując przytem na koszt Skarbu.

Pozew głosi, że cios w pachwinę, zadany przez skazańca, wywołał fatalne następstwa, podrywając ogólnie zdrowie fizyczne Maciejewskiego w stopniu 25 proc., a ponadto zmniejszając jego zdolność zajmowania się „pracą” o drugie 25 proc. w związku z wstrząsem nerwowym. Na tem tle wynikł stały stan rozstroju nerwowego, utrudniający Maciejewskiemu funkcje zawodowe. Jest wszak rzeczą znaną, iż kat musi mieć nerwy jak postronki, inaczej bowiem nie wytrzyma, chyba, że jest człowiekiem zboczonym, za jakiego Maciejewski się nie uważa.

Słowem, łącznie Maciejewski określa zmniejszenie zdolności zarobkowania na 50 proc., co po skapitalizowaniu przez lat 10, wynosi 34.620 zł. Najbardziej dotkliwem dla Maciejewskiego następstwem urazu w krocze jest jednak zmniejszenie innych zdolności, które określa jako ograniczenie sił męskich.

Tę ostatnią pozycję po przerachowaniu na wartości realne Maciejewski określa na 3.000 zł.

Pretensja do Skarbu Państwa opiera się na zarzucie uchybienia warunkom zawartej z Ministerstwem umowy. W myśl punktu b) tej umowy, kat otrzymuje dwu stałych pomocników, którzy pomagają mu przy wykonywaniu kary śmierci.

Tymczasem punkt ten, jak głosi pozew, pozostał tylko na papierze, nie dano bowiem Maciejewskiemu stałych pomocników i fakt ten poczytuje on właśnie za przyczynę wypadku, który go spotkał. Twierdzi, że gdyby miał koło siebie dwu ludzi, nigdyby nie doszło do przykrych ekscesów ze strony skazańca.

Odpis tej umowy jest załączony do pozwu.

Ciekawe są również inne ustępy umowy zawartej z katem. W myśl punktu c), musi on mieć stale przygotowany powróz i narzędzia, do wykonania powieszenia, jak słupek szubieniczny, rydle, – by nic nie stało na przeszkodzie dokonaniu egzekucji. Narzędzia kat wozi ze sobą na miejsce stracenia.

Wrazie niemożności wynajęcia ludzi do wkopania słupka szubienicznego, kat musi to uczynić osobiście. Zresztą koszta kopania i narzędzi ponosi zarząd sprawiedliwości.

Kat wyszukuje i wskazuje swego zastępcę, którego Ministerstwo zatwierdza.

Wreszcie kat musi mieć opinję nienaganną i wrazie popełnienia przez niego jakiegokolwiek przestępstwa, zostaje automatycznie usunięty ze służby.

Niezwykły pozew przeciw Skarbowi Państwa Maciejewski zaopatrzył prośbą o przyznanie mu przez sąd prawa ubogich, gdyż niema środków na uiszczenie opłat. Rzeczywiście, załączone zaświadczenie warsz. Starostwa grodzkiego stwierdza, że Maciejewski jest bez zajęcia, zarabiając około 30 zł. miesiecznie dorywczą pracą.

Sprawa znalazła się na wokandzie wydziału Xl-go warszawskiego sądu okręgowego w kwestji przyznania prawa ubogich, którego jednak narazie sąd nie udzielił wobec tego, iż zaświadczenie Starostwa było wydane przed paru miesiącami a powód winien przedstawić dokument stwierdzający obecny jego stan majątkowy.

Niewątpliwie adwokat Maciejewskiego braki te uzupełni i sprawa zostanie merytorycznie osądzona.


(Dziennik Białostocki / 31.01.1935 / Białystok / Rok 13, Nr 31)









https://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Maciejowski


W ciągu 5 lat swojej pracy wraz z 2 pomocnikami wykonał wyroki na ok. 100 skazańcach. Został odwołany ze stanowiska 26 września 1932 na skutek skandalu z jego udziałem – pijackiej awantury z policjantem „podczas której Maciejowski w sposób niesłychany powoływał się na ministerstwo”. Ponadto „od dłuższego czasu zachowanie 'wykonawcy wyroków sprawiedliwości' nastręczało jego przełożonym wiele kłopotów, a to ze względu na opilstwo, któremu kat podlegał. Nie było niemal dnia, ażeby Maciejowski nie urządził po pijanemu jakiejś awantury, zwłaszcza zaś przed lub po dokonaniu egzekucji”. Jego miejsce na stanowisku kata zajął jego pierwszy zastępca Braun.

Po utracie stanowiska Maciejowski nie mógł znaleźć żadnej pracy. Próbował wystąpić na drogę sądową przeciwko Ministerstwu Sprawiedliwości o odszkodowanie za obrażenia cielesne, których doznał ze strony skazańca podczas jego egzekucji w Krakowie, lecz pozew został przez sąd oddalony jako nieuzasadniony. W efekcie popadł w nędzę, został eksmitowany z mieszkania i opuszczony przez przyjaciółkę. 2 lutego 1936 próbował popełnić samobójstwo, wieszając się w Parku Sieleckim na Czerniakowie w Warszawie, ale źle wykonał stryczek i został w porę odcięty i uratowany przez przypadkowych przechodniów. Mimo to zapowiedział, iż zamierza po raz kolejny targnąć się na swoje życie: „Trudno, wyszedłem już z wprawy, bo dawno nie wieszałem, ale za drugim razem zrobię to na sobie lepiej”. Dalsze jego losy są nieznane.














Nieprzespanej nocy znojnej
Jeszcze mam na ustach ślad.
U Grubego Joska przy ulicy Gnojnej
Zebrał się ferajny kwiat.

Bez jedzenia i bez spania,
byle byłoby co pić,
Kiedy na harmonii Feluś zaiwania,
Trzeba tańczyć trzeba żyć!

Harmonia na trzy-czwarte z cicha rżnie,
Ferajna tańczy, wszystko z drogi!
Z szaconkiem, bo się może skończyć źle,
Gdy na Gnojnej bawimy się.

Kto zna Antka czuje mojrę
Ale jeden nie znał jej -
I naraził się dlatego na dintojrę,
Skończył się z przyczyny tej.  mej.

Wiatr, latarnie ciemno świcą,
Smętnie gwiżdże nocny stróż,
A kat Maciejewski tam, pod szubienicą,
Na Antosia czeka już.

Harmonia na trzy-czwarte z cicha łka,
Ferajna tańczy, ja nie tańczę.
Dlaczegoż bal na Gnojnej ach co dnia,
Gdy niejednej pary dziś brak.



-





rk1
O mnie rk1

https://rk1s24.wordpress.com/ ------ to już historia. blog nieaktywny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura