Wbrew pozorom nie odczuwam satysfakcji z powodu kryzysu w Europie. Kryzysu spowodowanego przez Niemcy wespół z Rosją. Ale nie będę się powstrzymywał by co chwila tego nie wytykać. Obecny kryzys nie zaczął się w zeszłym roku, ta wojna nie zaczęła w lutym, ona trwa od kilku lat. Należy nieustannie przypominać, że to co teraz mamy to sa owoce tej europejskiej demokracji. Że ostrzegano od lat do czego ona doprowadzi - i teraz się to ziszcza. I należy ciągle przypominać, że te polskie ostrzeżenia ignorowano, wyśmiewano. Że lżono trzeźwo myślących przyprawiając im gęby ciemnogrodzian, antyeuropejczyków, faszystów, komunistów itd
Po co przypominać? Po to by z bliskiej przeszlosci wyciągnąć dobre wnioski na bliską przyszłość, by nie ulec złym emocjom podsycanym kłamstwami. By nie dać się nabrać na oferte „proeuropejskiej” (czyt. proniemieckiej) opozycji, by nie ulec jej parszywej propagandzie. Przypominać by ostrzegać co w rzeczywistości zawiera ta opozycyjna oferta deMOkratyczna, do czego prowadzi. Uświadamiać zmęczonym kryzysem i sączonym pesymizmem, że jeśli antypolska opozycja wygra nie-będzie-tak-jak-było. Będzie gorzej, dużo gorzej. I że na scenie politycznej i na ulicy nie uaktywnili się nagle zbawcy, a jedynie kuglarze, oszuści kuszący wygraną w trzy karty.
Aktualna antypolska narracja brzmi tak: to dopiero początek, zimy nie przetrzymacie. Może niemieckie tłuste koty schudną, ale chude polskie koty, jeśli nie spokornieją i nie wrócą natychmiast do przypisanego im miejsca w stadzie, jeśli natychmiast nie przytulą się do tych niemieckich, niechybnie zamarzną i zdechną.
Nie sądzę by tak się stało. Oczywiście trudno przewidzieć, jak bardzo trudno będzie. Ale polskie koty od dawna poniewierane przez te europejskie jednak nabrały odporności. Mimo stawianych przeszkód cały czas dobrze sobie radzą. A do tego nie zatraciły nabytej przez wiele poprzednich dziesięcioleci umiejętności normalnego życia w różnych warunkach – i to napawa optymizmem w tych trudnych czasach.
-
