W tym roku zacząłem używać terminarza, który jeszcze pod koniec zeszłego roku dostałem od jednego z kontrahentów. Pomyślałem sobie, czemu nie zacząć robić z niego pożytku?
W styczniu jeszcze tak na pół gwizdka go używałem, ale już od lutego zacząłem go wypełniać sumiennie. Daty, spotkania, wizyty itd. Dodatkowo wymyśliłem swój mały system, tak więc sprawy niecierpiące zwłoki podkreślam, sprawy na których mogę najwięcej zarobić zaznaczam wykrzyknikami, sprawy załatwione odhaczam, sprawom które nie zostały załatwione do końca, ale rokują na przyszłość dodaję odnośniki itd.
Czy powiększam tym samym swoją wydajność? Trudno ją dokładnie określić, ale podejrzewam, że tak, bo nie tylko zwiększyłem swoje dochody, ale także poprawił mi się współczynnik załatwionych zadań w porównaniu z poprzednim rokiem i to nawet o jakieś kilkanaście procent!
Nie prowadzę nielegalnych interesów, więc nie mam żadnych powodów do trwogi, gdyby terminarz wpadł w ręce służb. A co gdyby wpadł w niepowołane ręce np. konkurencji i ktoś natrafił na sprawy, które wymagają dyskrecji? Wystarczy zapisywać je sobie znanymi kodami i liczbami- słowami-kluczami. Jeżeli ktoś chce być dodatkowo ostrożnym to kodowanie może odbywać się w nieznanym ogółowi języku, tak, aby komuś przysporzyło problemy nawet ogarnięcie co to za język. Choć osobiście do tej pory nie stosowałem tej metody, bo niesie ona za sobą to ryzyko, że przyciągnie wzrok do danych kolumn zapisanych w innym języku, co komuś może wydać się oczywiste, że zawierają istotne informacje, więc może jednak lepiej, aby rozpływały się w gąszczu pozostałych informacji.
Czy warto używać terminarza - czy ewentualnie w mniejszej wersji terminarzyka - gdy ma się wiele spraw na głowie? Niewątpliwie odciąża to. Nie trzeba denerwować się czy czegoś w danym dniu się nie zapomniało - wystarczy otworzyć karty swojego terminarza. Polecam.
Inne tematy w dziale Gospodarka
