pokolenie89.pl pokolenie89.pl
59
BLOG

O komentarzach i "kumentarzach".

pokolenie89.pl pokolenie89.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Na wstępie kilka dłuższych cytatów z mojego ulubionego Schopenhauera:
- <<Jednakże największa bezczelność w opowiadaniu kompletnych bzdur, w wypisywaniu pozbawionych sensu, szaleńczych, zawikłanych konstrukcji słownych, jakie dotąd spotykano jedynie w domach wariatów, wystąpiła u Hegla.>>
- <<Hegel to "niezdarny szarlatan". [Przez niego] niemiecka filozofia - obarczona wzgardą, wyszydzona przez zagranicę, odrzucona przez rzetelne nauki - niby nierządnica, oddająca się wczoraj tamtemu, dzisiaj znów temu za marną mamonę. Głowy dzisiejszej generacji uczonych są rozstrojone heglowskim nonsensem. Niezdolne do myślenia, prostackie i odurzone, padają łupem płaskiego materializmu, który wylęgnął się z tego bazyliszkowego jaja.>>
- <<Porównajcie moje twierdzenia z "algebraicznymi równaniami Fichtego między "ja" i "nie - ja", jego sofistycznymi pozornymi dowodami, które dla zwiedzenia czytelnika potrzebują osłony niezrozumiałości, a nawet nonsensu, z przedstawieniami, jak "ja" wysnuwa z siebie "nie - ja", krótko mówiąc, z wszystkimi farsami pustki naukowej (...). Protestuję przeciw wszelkiej wspólnocie z Fichtem, podobnie jak Kant w ogłoszeniu ad hoc w jenajskiej "Litteraturzeitung" jawnie i wyraźnie przeciw niemu protestował. Niechże heglianie i podobni ignoranci mówią o kantowsko - fichteańskiej filozofii. Jest to tylko kantowska filozofia i fichteańska fanfaronada. Oto prawdziwy stan rzeczy i tak to pozostanie, wbrew wszelkim heroldom zła i wzgardzicielom dobra, w których ojczyzna niemiecka obfituje bardziej niż jakakolwiek inna.">>
- <<"Nieprawdziwy filozof nie będzie żadną miarą usiłował - jak by rzekł Talleyrand - wyrazić w słowach swych myśli, lecz raczej ukryć ich brak, a powstałą z niejasności swego myślenia niezrozumiałość kwestii zrzuci na karb czytelnika. To wyjaśnia, dlaczego w niektórych pismach, np. u Schellinga, dydaktyczny ton tak często przechodzi w połajanki, a nawet z góry beszta się czytelników, przewidując u nich brak zdolności".>>
- <<"Zaiste głupota kocha nade wszystko rozum. (...) Niemcy przywykli przyjmować w dobrej wierze słowa zamiast pojęć. Tak ich od młodości tresowaliśmy - weźmy całą hegliadę, która nie jest niczym innym, jak tylko jałową, czczą i do tego niestrawną gadaniną. A przecież jak świetna była kariera tej filozoficznej kreatury ministerialnej! Wystarczyło paru sprzedajnych jegomościów, który opiewali sławę tej lichoty, a ich głosy jeszcze dzisiaj odbijają się zwielokrotnionym echem w pustych mózgownicach tysiąca głupców".>>
- <<"Niemcowi (...), gdy się mówi o ideach (...) zaczyna się kręcić w głowie. Traci wszelką rozwagę i ma uczucie, jakby unosił się w balonie. I tu więc mieli coś do zrobienia nasi adepci oglądu rozumowego. Stąd też najzuchwalszy ze wszystkich, znany szarlatan Hegel, nazwał bezceremonialnie swą zasadę świata i wszystkich rzeczy ideą, a wszyscy uwierzyli, że istotnie coś w tym jest. Jeśli jednak nie pozwolimy się ogłupić, lecz zapytamy, czym właściwie są idee, które mamy poznawać władzą rozumu, to w ramach wyjaśniania otrzymujemy zwykle napuszoną, pustą i zawiłą gadaninę, opakowaną w okresy zdaniowe o takiej długości, że czytelnik, jeśli w trakcie ich lektury nie zasnął, popada w końcu w stan ogłuszenia zamiast oświecenia, albo też zaczyna podejrzewać, że można by to wszystko uznać za swego rodzaj przywidzenia. Jeśli tymczasem zapragnie szczegółowo poznać takie idee, to poczęstuje się go rozmaitością dań: na wstępie głównymi tematami scholastyki, które niestety i sam Kant w błędny i nieuprawniony sposób - co udowodniłem w swej krytyce jego filozofii - nazwał ideami rozumu, po to tylko, by ukazać je jako coś niedającego się dowieść i teoretycznie nieuprawnionego. Są to mianowicie wyobrażenia Boga, duszy nieśmiertelnej oraz realnego, obiektywnie istniejącego świata wraz z jego porządkiem; w charakterze wariantów podaje się: Boga, wolność i nieśmiertelność. Potem serwuje się mu absolut, który poznaliśmy wyżej (...) jako wędrujący incognito pod presją konieczności dowód kosmologiczny [na istnienie Boga]. Niekiedy jest to nieskończoność w przeciwieństwie do skończoności. Niemiecki czytelnik z reguły w całej tej gadaninie znajduje upodobanie i nie zauważa, że koniec końców nie jest w stanie pomyśleć nic bardziej wyraźnego niż "to co ma kres" i "to, co nie ma kresu". Zwłaszcza osoby sentymentalne i dobroduszne bardzo sobie cenią - jako rzekome idee - "dobro, prawdę i piękno", choć są to tylko trzy nader szerokie i oderwane - wyabstrahowane z niezliczonej ilości rzeczy i relacji - a zatem i bardzo jałowe pojęcia, jak tysiące innych tego rodzaju abstrakcji. (...) Gdy jednak mówiąc o owych trzech mizernych abstrakcjach, zrobi się tajemniczą i dostojną minę, i uniesie się brwi aż do peruki, młodzi ludzie mogą sobie łatwo uroić, że kryje się za tym Bóg wie co, coś całkiem niezwykłego i niewysłowionego, co zasługuje na miano idei, a przeto daje się zaprząc do triumfalnego rydwanu owego rzekomego, metafizycznego rozumu.>>
- <<Muszę to niestrudzenie powtarzać ze względu na głupców i ignorantów, którzy za nic mając nauczanie tylu wielkich umysłów, wciąż jeszcze w swej zuchwałości głoszą coś przeciwnego - coś, co przemawia na rzecz ich surdutowej filozofii. Ja wszakże nie jestem profesorem filozofii, który by musiał bić pokłony przed głupotą innych.>>
 
            Przechodząc do tematu: w ciągu tego tygodnia miałem wątpliwą przyjemność "przekopania się" przez znaczną ilość komentarzy prawniczych z zakresu prawa... nie powiem jakiego, dodam tylko, że uczą go studentów prawa lat pierwszych i nie jest to prawo karne. Wątpliwą, ponieważ sprawa była niemiła a komentarze zawiłe i mało konkretne. Jest z tego wszystkiego pewien pożytek (oprócz pomocy udzielonej osobie potrzebującej wsparcia, rzecz jasna). Mianowicie ułożyłem sobie wzorzec anty - komentarza prawniczego. Napisanie takiego "dzieła" do odpowiedniego Kodeksu skutkować będzie z pewnością frustracją prawników, którzy chcą czegoś się dowiedzieć, żeby swoim klientom pomóc. Cóż więc należy zrobić, żeby zły komentarz napisać? Ależ to bardzo proste:
  1. po pierwsze zły komentarz powinien do każdego artykułu składać się z dwóch części: powtórzenia treści przepisów tylko innymi słowami i wyrywkowego "wybioru" tez orzeczeń Sądu Najwyższego (celowo mówię "wybioru" a nie "wyboru", ponieważ chodzi mi o neologizm od słowa "wybiórczość").
  2. po drugie przygotowując komentarz nie należy w żadnym wypadku (!) czytać uzasadnień do orzeczeń sądów, ale tylko pobieżnie i bezmyślnie powklejać chaotycznie same tezy wyroków Sądu Najwyższego, w dodatku źle je interpretując lub (co jest ulubionym chwytem) nadinterpretując, nie rozumiejąc treści uzasadnień.
  3. po trzecie należy tak często jak to możliwe powtarzać uprzednie swoje stwierdzenia i pisać jedno i to samo zdanie na sto sposobów.
  4. po czwarte powinno się pomijać orzeczenia sądów apelacyjnych, bo i po co skoro można wyjść z założenia, że sędziowie SA są głupsi od swoich kolegów z SN.
  5. podawać należy tylko i wyłącznie maksymalnie stare tezy orzeczeń SN, najlepsze są oczywiście te z lat 50 - tych (!).
  6. lekceważyć trzeba najnowszą literaturę, a jeśli podawać jakąś to tylko trudno dostępną lub wyłącznie własnego autorstwa.
  7. jeśli w ogóle sięgnie się do glos, to wybierać jedynie te, które odpowiadają naszemu jedynemu i słusznemu światopoglądowi na daną gałąź prawa, krytykując wszystkie pozostałe. Zaś druzgocąca, nieprzebierająca w słowach krytyka winna zajmować większą część tekstu.
  8. nie wolno budować normalnych przypisów do tekstu, czyli takich jakich promotorzy uczą na seminariach magisterskich. Warto więc zastosować mix systemu anglosaskiego i kontynentalnego, a najlepiej wymyślić własny system przypisów; taki zresztą, żeby czytelnik nie połapał się co cytujemy. Dzięki temu przecież nikt nie wykryje plagiatu.
  9. Broń Boże nie wolno (za nic w świecie!) podawać praktycznych przykładów zastosowania danych przepisów. Komentarz przecież to "wielgi kumentarz" do arcy - ważnych przepisów wydanych przez Najracjonalniejszego Ustawodawcy Pod Słońcem, a nie praktyczny przewodnik dla każdego prawnika, który ma do czynienia z codziennymi ludzkimi problemami, potęgowanymi działaniami absurdalnego prawodawcy.
  10. Last but not least: komentarz musi być drogi. Wiadomo: im droższy tym lepszy!
P.S. warto (naprawdę warto) używać wielu sylogizmów, figur retorycznych, "konstrukcyj" słownych, dziwnych acz mądrych słów typu "a contrario", "a fortiori" (wywołujących u czytelnika zachwyt i przekonanie o geniuszu autora), nie martwiąc się o sprzeczności własnych słów i wznosząc się na wyżyny dialektyki. Natomiast ton naszego komentarza musi być ponadto patriarchalny i pouczający w stosunku do nieoświeconego czytelnika, który jest przecież niczym wobec wszechwiedzy jurysprudencji.

 

                                                                                 Karol Dąbrowski

 

 

Publicyści są członkami Ruchu Młodego Pokolenia - POKOLENIE'89

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości