rob2004 rob2004
616
BLOG

Dlaczego młodzi nie głosują?

rob2004 rob2004 Polityka Obserwuj notkę 10

 W przedświątecznym dwutygodniku "Extra Ostrowiec Świętokrzyski" ukazał się artykuł Oliwii Adamkowskiej pod tytułem "Dlaczego młodzi nie głosują?".

Generalnie rzecz biorąc z konkluzjami i spostrzeżeniami tam zawartymi należy się zgodzić jednak nie wyczerpują one tematu, a wręcz przeciwnie - spłaszczają pewne problemy i aspekty, których wynikiem jest brak zaangażowania ludzi w życie polityczne kraju.

Przede wszystkim wypadałoby zauważyć, że apolityczność nie jest tylko i wyłącznie "chorobą" ludzi młodych. Jest to bolączka całego naszego społeczeństwa zniechęconego wiecznymi "wojnami na górze" i brakiem widocznego, bezpośredniego przełożenia życia politycznego na ich codzienne warunki bytowania.

 

I.

W pierwszej kolejności  należy zastanowić się z jakich korzeni wyrasta polskie społeczeństwo i czy kiedykolwiek miało ono szansę nasiąknąć obywatelskością.

Aby więc zrozumie przyczynę obecnego stanu rzeczy nie możemy zatrzymać się na czasach nam współczesnych lecz musimy w sposób znaczący cofnąć się do lat, a nawet wieków minionych.

Przez cały okres dziejów Rzeczpospolitej, a także po jej upadku do 1863 roku społeczeństwo polskie podzielić możemy generalnie się na dwie grupy - obywateli z prawem głosu wywodzących się ze szlachty oraz tych, którzy nie tylko tego prawa byli pozbawiani, ale wręcz jak w przypadku chłopów pańszczyźnianych ich los niewiele różnił się od niewolników uprawiających bawełnę na plantacjach Wirginii w Ameryce Północnej.

Główną jednak przyczyną obecnego stan rzeczy jest ówczesna asymetria demograficzna pomiędzy "niewolnikami" a „obywatelami" wynosząca bez mała dziesięć do jednego.

Tę nierównowagę pogłębiły jeszcze bardziej powstania niepodległościowe jakie wybuchały szczególnie w zaborze rosyjskim powodując wykrwawianie się tej części społeczeństwa, która nie mogła pogodzić się z utratą swojego statusu "obywatela" i zdegradowania do roli poddanego.

W wyniku przemian społecznych spowodowanych nie tylko rewolucją industrialną, ale przede wszystkim uwłaszczeniem mas chłopskich zaczęło się w śród "tutejszego żywiołu polskojezycznego" rodzić poczucie wspólnoty narodowej i odrębności etnicznej. Była ona podsyca z jednej strony przez polskich artystów i pisarzy tamtego okresu oddających swoje pędzle i pióra na usługi budowania polskiego patriotyzmu, a z drugiej strony wzmacniana w kontrze do postępującej germanizacji i rusyfikacji wprowadzanej siłą przez zaborców szczególnie w drugiej  połowie wieku dziewiętnastego.

Ten stan rzeczy przynosi nam ostatecznie upragnioną samodzielność w postaci odzyskania przez Polskę niepodległości w roku 1918.

O ile jednak kraj nasz wyróżniał się szczególnie w latach trzydziestych na tle rezimów w państwach ościennych w miarę łagodną "dyktaturą" obozu sanacyjnego to jednak poza budowaniem patriotyzmu robił niewiele, aby zwiększyć poczucie współdecydowania obywateli o losach naszej Ojczyzny.

Prawdziwa jednak hekatomba i katastrofa dla pojęcia "obywatelskości" przyszła dopiero w roku 1939 i trwała, aż do roku 1956. Wówczas to z rąk obu okupantów zginęło lub zostało wypędzonych z kraju ponad dwie trzecie polskiej elity mogącej tę obywatelskość budować, a ci którzy przeżyli zmuszeni zostali wraz z całym społeczeństwem  do niewolniczego podporządkowania się władzom komunistycznym zainstalowanym w Polsce z woli przywódcy Związku Sowieckiego Józefa Stalina.

Stan ten trwał do roku 1980, kiedy po raz pierwszy w dziejach Polski narodził się  ruch społeczny stanowiący siłę gotową przejąć w Polsce władzę i sprawując ją przez ludzi, w imieniu ludzi i dla ludzi.

Niestety szansa ta w niespełna półtora roku później rozjechana zostaje przez czołgi towarzysza generała Wojciecha Jaruzelskiego, który od tego czasu, aż do roku 1989 sprawował w Polsce pełnię władzy jako namiestnik Moskwy w Priwislańskim Kraju.

Rok 1989 stał się dla większości społeczeństwa rokiem nadziei - szczególnie dla tej części, która dziewięć lat wcześniej uczestniczyła aktywnie w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego w kontrze do ówczesnego reżimu komunistycznego.

Niestety pokładane nadzieje w zmianach, jakie miał przynieść „okrągły stół” bardzo szybko przyniosły rozgoryczenie i rozczarowanie.

Większość zakładów i fabryk, w których pracowali ludzie ten ruch społeczny tworzący została zamknięta i zlikwidowana, a oni sami z dnia na dzień pozbawieni prawa do pracy i godnego życia.

Tym większą frustrację wzbudzał jednocześnie fakt, że "los" szczególnie łagodnie obszedł się z nomenklaturą komunistyczną, oraz wszystkimi tymi, którzy władzę w "peerelu" popierali i podtrzymywali.

Wpłynęło to negatywnie na dalsze interesowanie się sprawami politycznymi kraju przez ogół społeczeństwa.

A ponieważ żadna nauka nie idzie w las, więc starsze pokolenie szybko wpoiło młodym, aby nie mieszali się do polityki, gdyż na końcu i tak spotka ich to samo co rodziców po roku 1989.

W skutek tego wszystkiego mamy młodzież, która ucieka od wszelkiej odpowiedzialności za kraj i spraw w nim się toczących widzącą jedyną nadzieję w ucieczce za granicę, gdzie nie trzeba czekać na normalność następne 50 czy 70 lat.

 

II.

Przyczyny zobojętnienia i ucieczki od spraw politycznych to jedno - pytanie czy namawianie do głosowania skierowane do ludzi, którzy na co dzień nie interesują się polityką jest wskazane i właściwe?

Oczywiście politycy za pośrednictwem mediów nawołują do uczestnictwa w wyborach i jak najbardziej licznego głosowania uznając "wysokość frekwencji wyborczej" jako najważniejszy symbol prawdziwej demokracji.

Czy jednak jak najliczniejsze uczestnictwo w tego typu spektaklach ma sens? Czy młodzi (i nie tylko oni) nie zajmujący się życiem społecznym powinni chodzić na wybory?

Należy zadać sobie pytanie, czy ktoś kto przez cztery lata nie interesował się polityką, nie śledził jej, nie zajmował się sprawami kraju czy swojej okolicy będzie wstanie podjąć jakąkolwiek racjonalną decyzję przy urnie?

 A jeśli już trafi do punktu wyborczego, czym będzie się kierował?

I tu odpowiedź na podstawie dotychczasowych spostrzeżeń nasuwa się sama: będą to plakaty, bilbordy, hasła i spoty wyborcze.

Czy jest to racjonalny wybór czy też raczej odzwierciedlenie tego co o społeczeństwie sądzą różnej maści spin doktorzy?

Z doświadczeń ostatnich lat wysnuć można jedynie wniosek, że wygra ten kto zbierze więcej pieniędzy, ten kto oplakatuje więcej drzew i słupów, ten kto rozwiesi więcej bilbordów i kupi lepszą agencję reklamową pracującą na rzecz jego kampanii.

W takim wydaniu demokracji wyborca nie jest niczym innym jak tylko klientem decydującym się na ten czy inny produkt wyłącznie pod wpływem reklam.

Czy tak powinny wyglądać dojrzałe wybory obywateli mających świadomość współodpowiedzialności za decyzje podejmowane przez polityków?

Aby lepiej zrozumieć ten problem przenieśmy go choćby na płaszczyznę nauki jaką jest astrofizyka.

Przypuśćmy, że na łamach pewnego czasopisma pewien astrofizyk ujawnia, iż udało mu się odnaleźć nową nie odkrytą dotąd galaktykę.

Ponieważ jednak na świecie więcej jest ludzi nie zajmujących się astrofizyką, od tych którzy się nią zajmują dlatego w wyniku przeprowadzonego głosowania czy też sondażu większość respondentów nie posiadająca żadnej wiedzy w tej materii stwierdziła pod wpływem hochsztaplerów pragnących zaszkodzić odkrywcy, że nowo odkryta galaktyka nie jest tym czym wydaje się być w oczach naukowca lecz czymś zupełnie innym. I w związaku z tym odkrycie tegoż naukowca zostaje anulowane.

Pomysł absurdalny? Owszem, ale taki obowiązuje dokładnie w świecie polityki.

Ludzie, którzy przez cztery lata niczym się nie interesują zostają nagle bombardowani informacjami, że muszą spełnić swój obywatelski obowiązek i pójść na wybory.

A że ich pojęcie na tematy polityczne jest nikłe więc cały swój przedwyborczy osąd czerpać będą wyłącznie w przytaczanych wcześniej plakatów i spotów wyborczych.

Oznacza to wówczas nie tylko bezwiedne wybranie kogoś kto zwyczajnie kupił ich głos poprzez pieniądze wydane na kampanię wyborczą, ale w konsekwencji jeszcze większe zniechęcenie kolejnych grup społecznych do aktywnego uczestniczenia w życiu politycznych, gdyż żaden polityk nie będzie nigdy wstanie spełnić tego co obiecywał z wylewających się zewsząd plakatów.

Wówczas rozgoryczenie obywateli przerodzi się w jeszcze większą frustrację wyrażającą się słowami: "Kłamcy i złodzieje!".

A przecież to my ich wybieramy i stawiamy na czele naszego kraju, gminy czy powiatu.

Kto więc jest bardziej winien temu jacy oni są? My, czy oni?

 

III.

Rodzić musi się więc pytanie: jak temu wszystkiemu zaradzić, aby to zmienić?

Odpowiedź nie wydaje się taka prosta.

Przede wszystkim należy sprawić, aby ludzie interesowali się polityką i włączali się w życie swojej społeczności nie tylko co cztery lata tuż przed wyborami, ale stale, na okrągło i codziennie.

Aby każdego dnia interesowali się tym co politycy wyrabiają z ich krajem, z pieniędzmi jakie oni wypracowują i przekazują w postaci podatków. I nie po to, aby ci obejmowali stanowiska wyłącznie dla własnych korzyści, lecz kierowali państwem przede wszystkim dla polepszania warunków życia ludzi w nim mieszkających.

Niestety cały problem polega na tym, że politycy robią wszystko, aby przez cztery lata zniechęcać ludzi do interesowania się polityką. A pomagają im w tym również mimowolnie lub co gorsza świadomie media.

Ci pierwsi niszczą w zarodku każdą obywatelską inicjatywę wyrzucając do kosza nawet milionowe podpisy pod petycjami czy propozycjami obywatelskimi.

Ci drudzy natomiast co dnia zalewają nas informacjami, że polityka jest zła, brudna i ohydna, a każdy kto się nią zajmuje jest wariatem, albo cwaniakiem któremu chodzi jedynie o wypchanie swojego przepastnego portfela.

Czy możemy być więc zaskoczeni, że społeczeństwo odwraca się od polityki? Że nie chce zajmować się kolejną wojną na górze? Że kolejne wybory dawno przestało traktować poważnie przystosowując się do gry jaką narzuciły im elity polityczno-medialne traktujące Polaków niczym bezrozumną masę podatną na każdą manipulację?

Nikt nie lubi być tak traktowany więc nie dziwmy się później temu, że Polacy odwrócili się, zobojętnieli i przestali się czymkolwiek interesować.

Stali się dokładnie tacy jakimi stworzyła ich historia oraz współczesne działanie ośrodków opiniotwórczych.

A kolejne wybory tuż, tuż...

rob2004
O mnie rob2004

Normalny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka