Chcialbym bardzo wierzyc, ze mamy z Rosja partnerskie, dobrosasiedzkie stosunki (zwlaszcza po 10/04/10) oraz ze narod rosyjski i wladze tego panstwa szczerze dziela z nami (tu pewnie niektorzy zaprotestuja) bol po smolenskiej tragedii. Dlatego wlasnie, ufajac zapewnieniom rzadow obu krajow chcialbym zapytac, czemu to w duchu tejze wspolpracy nie badano wypadku wspolnie? Czemu polska strona nawet nie wystapila z pytaniem o taka mozliwosc. Wszak wynik badan bylby podobny, czyz nie? Nie watpie, ze premier Putin przychylilby ucha prosbie naszego premiera nawet o to, aby to polska komisja badala przyczyny katastrofy. Rosjanie przeciez przygotowali wszystko bez zarzutu, wszelkie certyfikaty akredytowane przez Miedzypanstwowa Komisje Lotnicza lotnisko w Smolensku posiadalo, wiec wina od poczatku byla oczywista. Nie mogl nasz premier zapytac sie wladz rosyjskich: "po co Wam to? Katyn, Smolensk, nasz Narod wrazliwy, wiemy co sie wydarzylo, wina pilotow oraz naszego szalonego prezydenta. Lepiej jak my zbadamy okolicznosci, albo chociaz wspolnie." Czyz polaczony z nami w bolu Wladimir Putin nie przystalby na taka prosbe? Jesli nie, to chyba znaczy, ze Rosja, jej wladze istosunek do Polski nic sie nie zmienilo. Tylko, w takiej sytuacji, kto oddaje w rece rosyjskie sledztwo smolenskie?