Na przestrzeni ostatnich dziesięciu, może nawet dwudziestu lat upowszechniła się w Polsce tradycja tak zwanych wspólnych opłatków, organizowanych w zakładach pracy, klubach sportowych, organizacjach społecznych, czy partiach politycznych. Kryje się za tym hipokryzja… Życzenia są często nieszczere, bo składają je sobie osoby, które na co dzień za sobą nie przepadają, rywalizują, a nawet walczą. Opłatek ma sens jedynie w rodzinie, w gronie najbliższych osób, które naprawdę kochamy.
Tradycja wspólnych opłatków kultywowana jest w polskim parlamencie. Łatwo można sobie wyobrazić sytuację, kiedy naprzeciwko siebie staną przewodniczący Platformy Obywatelskiej, premier Donald Tusk oraz prezes Prawa i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński. Obydwaj zaczną składać sobie życzenia: – zdrowia, szczęścia, pomyślności, wesołych i pogodnych świat, a także wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2010, ale w myślach już snuć będą plany, jak się nawzajem „wykiwać”, przechytrzyć, ograć. Podobnych opłatkowych par można zestawić bardzo wiele, nawet w ramach jednych i tych samych partii: – Napieralskiego z Olejniczakiem, Palikota ze Schetyną, czy Jacka Kurskiego z Michałem Kamińskiem. Równie dobrze też można sobie wyobrazić opłatek w Polskim Związku Piłki Nożnej, gdzie prezes Grzegorz Lato składa sobie życzenia ze Zbigniewem Bońkiem lub szefem wewnątrzzwiązkowej opozycji Kazimierzem Greniem, albo jeszcze inny wspólny opłatek w jakimś dowolnym zakładzie pracy, gdzie jego dyrektor składa sobie życzenia ze swoim podwładnym, którego wie, że i tak w nowym roku zwolni z pracy: – życzy mu co prawda sukcesów zawodowych oraz owocnego współdziałania, chociaż z góry posiada świadomość, że i tak nie będzie z nim współdziałał.
Globalizacja opłatka wypaczyła jego znaczenie… Ta tradycja ma sens jedynie w gronie najbliższej rodziny, czyli osób, które naprawdę kochamy, ewentualnie życzliwych przyjaciół. Opłatek powinien być zarezerwowany tylko dla rodziny. Jedynie, bowiem w takiej konwencji jego symbolika, wymowa oraz siła są najmocniejsze. Umasowienie zaś opłatka prowadzi nieuchronnie do jego spowszednienia, instrumentalizacji, a nawet defraudacji. Skazuje nas na sytuację, w której musimy się dzielić opłatkiem z osobami, których nie lubimy i składać nieszczere życzenia. Wymusza hipokryzję. Tymczasem takie wymuszone odruchy emocjonalne (niespontaniczne lecz udawane) nie są w okresie świat Bożego Narodzenia w ogóle potrzebne i kłócą się z ich metafizycznym przesłaniem. Jeżeli cokolwiek wielkiego ma się w tym niezwykłym czasie wydarzyć, to niech to wypływa prosto z naszego serca i będzie szczere. Odgrywanie natomiast sztucznie przyjętych ról nie ma żadnego sensu.
Święta Bożego Narodzenia, to najbardziej rodzinne ze wszystkich znanych nam świąt. Nie można ich porównać z „Dniem niepodległości”, ani kolejną rocznicą uchwalenia Konstytucji 3 Maja. W ich pierwotnej, naturalnej, aksjologicznej logice nie są najważniejsze publiczne manifestacje, demonstracje, czy ostentacyjne wystąpienia. Święta Bożego Narodzenia posiadają swój specyficzny, rodzinny klimat. Jeżeli więc opłatek ma być tym, czym był do tej pory, zachować swoją dotychczasową siłę, wywoływać dreszcze na ciele i „mrozić” krew w żyłach, to musi pozostać za murami rodzinnego domu, w granicach domowego ogniska.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości