Kurier z Munster Kurier z Munster
133
BLOG

Bez Boga świata nie da się zrozumieć!

Kurier z Munster Kurier z Munster Rozmaitości Obserwuj notkę 54

 

Od zarania cywilizacji filozofowie poszukują tajemniczego arche, a więc praprzyczyny powstania wszechświata i zarazem rządzącego nim prawa. Z jakich by jednak pozycji nie wychodzono, a także jakiemu paradygmatowi nie hołdowano zawsze ostatecznie – w sposób postrzeżony lub niepostrzeżony – dochodzi się do Boga. Jedynie przyjęcie założenia, iż Bóg istnieje nadaje nauce sens i harmonię, a przede wszystkim racjonalizuje jej twierdzenia.

 

Wiara dynamizuje naukę
Bóg może być jedynie przedmiotem wiary, albowiem nauce się wymyka, wykracza daleko poza jej granice, a czysto naukowe instrumenty metodologiczne nie są w stanie go ogarnąć. Ale nauka, aby dysponowała walorem progresji musi zawierać w sobie czynnik wiary. „Fides Quaerens Intellectum”, jak głosił św. Anzelm – wiara poszukuje zrozumienia; ale z drugiej strony również „Quare Fidem Intellectum”zrozumienie prowadzi do wiary.

O wzajemnych relacjach wiary i nauki pisał nasz wielki rodak papież Jan Paweł II, w jednej ze swoich ostatnich encyklik pod tytułem „Fides et ratio”, puentując komplementarny stosunek obu tych dziedzin jakże pięknym zdaniem: – "Wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy". I dalej, ujmując jakby przeznaczenie, zależność epistemologicznych wysiłków ludzkości Ojciec Święty podsumowuje: – „Wiara i rozum, albo razem zwyciężają, albo razem giną”.

Nauka potrzebuje czynnika wiary, bo inaczej skazana jest na permanentną stagnację. Rozwój nauki dokonywał się w największym stopniu właśnie poprzez wiarę… Najpierw musimy przyjąć pewne założenia, aby później szukać na nie dowodu. Dowód bez wcześniejszej wiary w jakieś twierdzenie, jest dowodem czysto przypadkowym, wynikającym ze spontaniki życia. Nawet najbardziej racjonalna nauka, za jaką uchodzi matematyka zasadza się w wielu swoich działach na założeniach, a więc na czynniku wiary.

Bóg jest pojęciem, które może występować jedynie na płaszczyźnie wiary, co najwyżej w dowodzeniu racjonalnym. W sensie empirycznym dowód jest wobec Boga bezradny. Bóg nie byłby Bogiem, gdyby dał się zmierzyć przyrządami matematycznymi, zbadać w laboratorium, zlokalizować sygnałem echosondy, czy zobaczyć przez teleskop. Aczkolwiek, gdy astronomowie obserwują harmonię wszechświata, porządek ciał niebieskich, regularność poszczególnych następstw, to jednocześnie widzą również Boga; tyle tylko, że sobie czasem nie zdają z tego sprawy… Bóg jest zbyt doskonałym bytem, aby mógł go przeniknąć niedoskonały umysł człowieka.

 

Bóg to brakujące ogniwo teorii Darwina…
W historii nauki stworzono wielo systemów usiłujących wyjaśnić powstanie wszechświata. Jedne z nich posiadały charakter pozytywny – rozpoczynały swoje wyjaśnianie rzeczywistości od potwierdzenia istnienia Boga. Bóg stanowił tu swoisty punkt wyjścia, pierwszą przyczynę. Jego kreacja była warunkiem sine qua non dla powstania wszechświata, stąd kierunki te określane są wspólnym mianem kreacjonizmu. Św. Tomasz, św. Augustyn czy św. Anzelm łączyli początek wszechświata z aktem stwórczym Boga.

W kontekście Boga były jednak i systemy o charakterze negatywnym. W ich zamyśle powstanie i rozwój wszechświata miały zostać wytłumaczone bez Boga. Punktem wyjścia tych paradygmatów jest założenie, iż Boga nie ma, a rzeczywistość ewoluuje sama z siebie. Biologiczny ewolucjonizm Charlesa Darwina oraz socjologiczny Herberta Spencera tłumaczą kolejne etapy rozwoju przyrody, a także społeczeństwa z pominięciem Boga, tak jakby Boga w ogóle nie było. Mimochodem i wbrew swoim intencjom stanowią jednak – bodaj, że największe – potwierdzenie na istnienie Boga. Obydwie teorie wpadają w pułapkę braku początku, nieustannego, permanentnego cofania się i tak naprawdę bez przyjęcia założenia, że Bóg istnieje są bezwartościowe.

Ewolucjonizm ma sens jedynie wtedy, gdy przyjmiemy, że istnieje Bóg. Pominięcie pojęcia absolutu powoduje zaś, że jego twierdzenia tracą logikę. Cała nauka przestaje być wówczas harmonią, przeradza się w jeden wielki chaos, staje nieracjonalna oraz niewytłumaczalna. Bóg jest brakującym ogniwem teorii Darwina, ale to ogniwo fundamentalne i najważniejsze!

 

Wszechświat jest jak bąk…
Odwieczna opozycja chrześcijańskich kreacjonistów i ateistycznych ewolucjonistów jest pozorna, a dla dalszego rozwoju nauki szkodliwa. Obydwa kierunki dadzą się, bowiem uzgodnić, a ich poglądy na powstanie oraz rozwój wszechświata mogą wobec siebie pozostawać w stosunku komplementarnym. Kreacjoniści mylą się pewnie, gdy twierdzą, że w świecie doczesnym dokonuje się nieustanna kreacja, ingerencja Boga, ale ewolucjoniści mylą się również, gdy próbują dowodzić, iż ewolucja jest możliwa bez kreacji Boga. W istocie kreacja stanowi czynnik konstytutywny ewolucji. Ewolucja, aby mogła się sama immanentnie napędzać – najpierw musi otrzymać siły z zewnątrz. Jej progresywny potencjał w jakiś sposób musi zostać uruchomiony.

Wzajemną zależność kreacji oraz ewolucji najlepiej można zilustrować za pomocą metafory bąku (zabawki dla dzieci). Aby bąk mógł wirować na podłodze, obracać się szybko dookoła własnej osi, to najpierw ktoś musi przekazać mu siłę, wprawić go w ruch.

Jednym z najwybitniejszych eklektystów chrześcijańskiego kreacjonizmu z naukowym ewolucjonizmem był francuski Jezuita, teolog i filozof Pierre Teilhard de Chardin.

 

Nawet rachunek ekonomiczny przemawia za Bogiem!
W Boga powinni wierzyć nawet Ci, którzy w codziennym życiu kierują się kategoriami materialnymi, namacalnymi, a jedynymi motywami ich postępowania są przesłanki koniunkturalne. Inaczej mówiąc – ludzie bardzo pragmatyczni, których celem działania jest tylko zysk i osobisty interes. W Boga, bowiem opłaci się wierzyć, jeżeli w ogóle można posłużyć się tym argumentem. Doskonałość Boga jest tak wielka, iż stanowi on nawet dobro dla tych osób, które postępują według sprzecznej z chrześcijaństwem – koniunkturalnej filozofii życia.

Filozof serca Blaise Pascal – jakby na przekór swoim fideistycznym, emocjonalnym twierdzeniom – stworzył dowód na istnienie Boga, oparty na wyrachowaniu oraz kalkulacji. W „zakładzie Pascala” odnajdujemy argumenty, które mogą z powodzeniem trafić do ludzi właśnie tych najbardziej egoistycznych, materialnych koniunkturalnych. (…) – „Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko, jeśli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy, że jest, bez wahania”. Nawet więc ekonomia i giełda potwierdzają, że Bóg istnieje… W życiu zawsze warto postawić na Boga!

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (54)

Inne tematy w dziale Rozmaitości