Kurier z Munster Kurier z Munster
101
BLOG

Dlaczego PiS przegrywał?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 21

 

Norbert Maliszewski zastanawia się – dlaczego PiS przy lepszych kampaniach wyborczych od PO przegrywał wybory? Po pierwsze sprawą dalece dyskusyjną jest czy PiS prowadził faktycznie lepsze kampanie od Platformy. Po wtóre problem jest głębszy, a u podstaw porażek PiS-u legło wiele przesłanek o charakterze strukturalnym, świadomościowym, czy rozgrywanych na gruncie szeroko rozumianej kultury.

 

Jarosław Kaczyński postawił diagnozę wszystkich dysfunkcji i mankamentów istniejących w III Rzeczpospolitej. Trzeba sobie wprost powiedzieć, iż ta diagnoza – jakkolwiek brutalnie by nie brzmiała – w wymiarze poznawczym była słuszna. Trzeba sobie jednak również powiedzieć, iż była to zaledwie diagnoza, a nie projekt. Nie stała za nią żadna poważniejsza koncepcja modernizacji państwa. Szuflady były puste, a król niestety okazał się nagi… To co znani publicyści nazywali projektem IV Rzeczpospolitej, w istocie nie było jakimkolwiek projektem, a tylko diagnozą przypadłości dwudziestu lat transformacji systemu.

Oczywiście Jarosław Kaczyński trafnie ocenił sytuację strukturalną w Polsce. Wyobrażenie korupcji, głębokiej patologii instytucji państwa było prawdziwe, a może nawet z lekka niedoszacowane. Te zjawiska w codziennej praktyce rzeczywiście miały miejsce. Jednak Kaczyński przecenił stopień oraz jakość świadomości Polaków, co do tych problemów strukturalnych.

Wartościowanie korupcji w percepcji społecznej nie jest sprawą jednoznaczną. Jest to kwestia kontrowersyjna, wbrew pozorom konstatowana ambiwalentnie. Z jednej strony korupcję (chyba jedynie poza Witoldem Gadomskim z Gazety Wyborczej) wszyscy potępiają; z drugiej zastanawiają się, co by zrobili na miejscu osób korumpowanych. Pojawia się w tym miejscu kwestia empatii intelektualnej (nie tylko emocjonalnej ale intelektualnej), czyli pewnego rodzaju wczucia się w rolę…

Dobrym przykładem – skoro już mówimy o kampaniach wyborczych – jest przykład przyłapanej na gorącym uczynku (jak brała torbę z pieniędzmi) posłanki PO Beaty Sawickiej. PiS łudził się, że „zdetonowanie” tej afery pomoże wygrać wybory, że gdy pokaże się osobę skorumpowaną w telewizji to Polacy powiedzą „brawo”. Nie powiedzieli! Osiągnięto efekt odwrotny od zamierzonego. Czemu? Bo postąpiono nieelegancko – wymuszono, czy stworzono okazję, aby w oczach skruszonej rzekomo posłanki pojawiły się łzy. Wywołano więc empatię emocjonalną. Po drugie zaś zainspirowano opinię publiczną do empatii poznawczej, intelektualnej. Ludzie wczuli się w sytuację posłanki Sawickiej i zaczęli zadawać sobie pytania: co by zrobili na jej miejscu...???

PiS przecenił świadomość Polaków. Nie wziął pod uwagę okoliczności, iż pewne zjawiska społeczne mogą być inaczej oceniane w świadomości zbiorowej, a inaczej w świadomości jednostkowej. Opinia publiczna nie jest tym samym, co opinia prywatna. Indywidualnie w wewnętrznej dyskusji samego z sobą, z własną jaźnią ktoś może tylko czyhać na okazję korupcyjną, co nie oznacza, że swoje nastawienie potwierdzi w rozmowie z sąsiadem, czyli wtedy, gdy pojawia się choćby najmniejszy społeczny kontekst. Werbalnie wszyscy są przeciwko korupcji, w praktyce jednak jest bardzo silny obóz, który tendencje korupcyjne po cichu wspiera. Jarosław Kaczyński o tyle okazał się politykiem naiwnym, że nie zinterpretował tej sytuacji, nie wziął pod uwagę inercyjnych czynników świadomości.

Ale Polacy rzeczywiście się wokół korupcji dzielą. Jest to jeden z tych problemów, który dzieli najbardziej. Można iść nawet dalej i stwierdzić, iż stał się jednym z głównych kryteriów fundamentalnego podziału na lewicę i prawicę. Tradycyjna prawica jest w kwestii korupcji pryncypialna (co różnie już jednak wygląda w konkretnych działaniach); „nowoczesna” lewica wyraża w tej sprawie bardziej elastyczny, liberalny pogląd. Ale oczywiście więcej jest ludzi, którzy opowiadają się przeciwko korupcji. Lecz Ci, których jest mniej, Ci skorumpowani są potężni, posiadają lepsze instrumenty, za pomocą, których mogą kreować opinię publiczną…

Wypisując hasła walki z korupcją na sztandarach – PiS po pierwsze złamał pewne ściśle przestrzegane wcześniej, przez wiele lat tabu („korupcji nie ma”; „mafia nie istnieje”); po drugie uderzył w bardzo silne interesy. Tym samym wystawił się na kontrofensywę, na przeciwdziałania różnego rodzaju wpływowych środowisk. To nie przypadek, że PiS jest tak bardzo, genetycznie wręcz znienawidzony w grupie artystów, twórców kultury, różnego rodzaju celebrytów, których chwytało CBA, a którzy czując się zagrożeni rozpoczęli w przestrzeni publicznej proces kreowania karykatury PiS-u.

Z postulatami walki z korupcją trudno było dyskutować w przestrzeni publicznej, w ramach prowadzonej debaty politycznej. Trudno im było odmówić argumentów merytorycznych, moralnych, czy nawet ekonomicznych, ale łatwo – je jak i całą retoryką PiS-u – skompromitować na płaszczyźnie kultury, zwekslować, ośmieszyć.

Ludzie do tego, co głosił PiS musieli dojrzeć. Zmiany świadomościowe nie następują tak szybko, jak zamiany strukturalne. Świadomość ludzka nie jest tak impregnowana na zmiany jak rozmaite struktury oraz instytucje. Opinia publiczna, czy prywatna to nie domy z cegieł, które w młodości budował Tusk, a które można zburzyć i postawić nowe… Świadomość społeczna potrzebuje czasu, a PiS oczekiwał zmian natychmiast. Z kolei za różnego rodzaju postulatami nie szły konkretne działania, nie wprowadzono skutecznego prawa antykorupcyjnego, nie zlikwidowano korupcjogennych sytuacji, czy mechanizmów, co spowodowało, że cała antykorupcyjna retoryka PiS-u stała się mało wiarygodna, a jej praktyczne emanacje czysto wizerunkowe.

Jarosław Kaczyński okazał się politykiem naiwnym. Odwołując się do biblii, można powiedzieć, że "rzucał perły przed wieprze"… Stworzył trafną diagnozę sytuacji społeczno-politycznej, dobrze opisał charakter strukturalnych problemów, czasowo wykreował nawet narrację, która pozwoliła mu względnie wygrać wybory parlamentarne i prezydenckie w roku 2005, ale nie potrafił tej narracji dużej utrzymać w świadomości społecznej. Nie posiadał ku temu skutecznych instrumentów. W tej dziedzinie atuty były i są po stronie przeciwnego obozu.

Poza wszystkim trzeba też rozważać element politycznej koniunktury. Ostra polaryzacja polityczna, jaka się wytworzyła przed trzema laty, w większym stopniu działa na korzyć PO niż PiS-u. Co oczywiście nie oznacza, że zawsze tak będzie. W polityce podobnie, jak i w sporcie, ekonomii, i w całym życiu działa często (dosłownie i w przenośni) „syndrom Fortuny”: Wojciech Fortuna zdobył na Igrzyskach Olimpijskich w Sapporo złoty medal olimpijski w skokach narciarskich, chociaż prawdę mówiąc był zupełnie przeciętnym zawodnikiem. O wiele pod tym względem lepiej uzdolniony Małysz złota olimpijskiego nigdy nie zdobył… Czasami jak powieje wiatr z przodu, bądź w żagle, to można skoczyć najdalej, popłynąć najszybciej…

 

Roman Mańka

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka