Ronald Lasecki Ronald Lasecki
157
BLOG

Ronald Lasecki: Dzień Niepodległości od Stanów Zjednoczonych

Ronald Lasecki Ronald Lasecki Polityka Obserwuj notkę 2

W dniu 4 lipca w skali globalnej powinno wprowadzić się obchody nowego święta: Dnia Niepodległości od Stanów Zjednoczonych. Mogliby go też obchodzić ci mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, którzy nie identyfikują się z American Way of Life i zdecydują się zażyć „czerwoną pigułkę”, by wybudzić się z American Dream.

Obchody powinny być organizowane w sposób sieciowy na całym świecie i stać się płaszczyzną koordynacji i integracji środowisk antyamerykańskich: tożsamościowych, tradycjonalistycznych, religijnych, nacjonalistycznych, etnicznych, obywatelskich, lewicowych etc. W krajach wyzwolonych od USA byłyby organizowane oficjalnie na poziomie państwowym, na terytoriach wciąż okupowanych przez amerykanizm powinny stać się głosem sprzeciwu wobec uzależnienia od Stanów Zjednoczonych i wysługującej się Waszyngtonowi kompradorskiej oligarchii.

Rozległość obchodów wskazywałaby na zasięg antyamerykańskiego ruchu oporu w świecie a udział w nich pozwoliłby odróżnić „swoich” od „obcych”. Każdy kto zamanifestowałby tego dnia chęć wyzwolenia od dominacji USA mógłby zostać uznany za potencjalnego lub rzeczywistego sojusznika światowej walki wyzwoleńczej. O tych którzy pozostaliby obojętni, wiadomo by było że stoją po stronie amerykanizmu i są wrogami ludzkości.

Forma obchodów zależałaby oczywiście od konkretnych warunków danego kraju. W państwie takim jak Polska: wasalnym wobec USA, rządzonym przez wysługującą się im kompradorską oligarchię, ze zamerykanizowaną w większości ludnością, zacząć by trzeba od akcji czysto symbolicznych jak spalenie amerykańskiej flagi czy pikiety pod ambasadą Stanów Zjednoczonych. Wraz ze wzrostem siły antyamerykańskiego ruchu oporu można by zacząć atakować amerykańskie bary szybkiej obsługi, siedziby amerykańskich firm i banków, stacje telewizyjne i gazety szerzące propagandę amerykanizmu, redakcje polskich wydań amerykańskich czasopism, polskie oddziały amerykańskich organizacji i fundacji etc.

Tego dnia żołnierze amerykańscy stacjonujący poza granicami USA powinni szczelnie zamykać się w bazach i wystawiać dodatkowe warty. Płonąć powinny McDonaldsy i siedziby amerykańskich firm. Każda ambasada i konsulat USA powinny być pikietowane i obrzucane jajami. Dzień Niepodległości od Stanów Zjednoczonych powinien stać się instytucją przy pomocy której wytworzono by klimat wrogości do USA i do idei amerykańskiej. Żaden zwolennik amerykanizmu nie powinien czuć się komfortowo, żaden nie powinien być bezpieczny.

W najszerszym wymiarze, bycie przeciwko USA oznacza bycie przeciwko filozofii utylitaryzmu. Oznacza przekonanie, że zysk nie jest najważniejszą wartością w życiu człowieka. Dlatego w ruchu wyzwolenia od amerykanizmu jest również miejsce dla ruchów obywatelskich, dla humanistów i dla lewicowców. Amerykanizm oznacza bowiem instrumentalizację osoby ludzkiej. Wyzwolenie od amerykanizmu będzie zatem wolnością człowieka od przedmiotowego go traktowania.

Amerykański utylitaryzm wyraża się w kapitalizmie. Istotą tego modelu ekonomicznego jest motywowanie działalności gospodarczej dążeniem do zysku. Człowiek w kapitalizmie produkuje i handluje, by się wzbogacić, bogactwo traktując jako cel sam w sobie. Kapitalizm jest zatem systemem niemoralnym i promującym chciwość. Wyzwolenie od amerykanizmu będzie też wyzwoleniem od kapitalizmu. Będzie powrotem do gospodarki organicznej, w której motywem działalności jest zaspokajanie zgodnych z naturą potrzeb.

Jak zauważyli marksiści, najwyższym stadium kapitalizmu jest imperializm. Jest to stan w którym państwo służy do pomnażania zysku beneficjentów kapitalizmu. Jego agresywna polityka zagraniczna ma stworzyć warunki do kapitalistycznego wyzysku krajów i ludów poza granicami państwa imperialistycznego. Marksiści mylili się jedynie ograniczając grono beneficjentów do wąskiej oligarchii kapitalistycznej. Kapitalizm współczesny krąg ten rozszerza na całe społeczeństwa.

Wyzwolenie od amerykanizmu będzie też wyzwoleniem od imperializmu. Polityka nie jest dodatkiem do ekonomii. Państwo nie jest narzędziem służącym do bogacenia się. To ekonomia regulowana jest przez stojącą ponad nią politykę. To państwo zachowuje zwierzchność wobec rozmaitych podmiotów ekonomicznych, ograniczając ich działania na zewnątrz i na wewnątrz wedle strzeżonych przez siebie norm moralnych i racji stanu.

Kapitalizm popycha do nieograniczonej niczym ekspansji i pogoni za coraz to nowymi zasobami. Gdy tylko okaże się że gdzieś istnieją surowce, materiały, rynki lub siła robocza które można wykorzystać, kapitaliści nie spoczną dopóki ich nie wyeksploatują. Człowiek nie żyje jednak na ziemi by się bogacić, tylko by osiągnąć wyższy wymiar egzystencji – taki stan ducha, który jest nieosiągalny dla ludzi zdeformowanych przez model amerykański.

Amerykański imperializm ma też przyczyny w demokratycznym liberalizmie. Liberalizm jest jedną z trzech wielkich nowoczesnych ideologii. W przeciwieństwie jednak do socjalizmu i nacjonalizmu, jest całkowicie wyzbyty jakichkolwiek elementów tradycyjnych. Liberalizm jest czystą negacja Tradycji. Właśnie dlatego, jako jedyna w pełni konsekwentna i wewnętrznie spójna wersja nowoczesności, wyszedł zwycięsko z konfrontacji ze swoimi dwoma ideologicznymi konkurentami.

Wyzwolenie od amerykanizmu będzie też zatem wyzwoleniem od liberalizmu i od demokracji. Różne ludy na świecie posiadają własne tradycje rządzenia się. Niektóre z nich bliższe są platonizmowi politycznemu, inne zaś arystotelizmowi politycznemu. Każda wspólnota powinna mieć prawo ukształtować swobodnie swój własny ustrój. Świat powinien być przestrzenią współistnienia tych różnych rządzących się po swojemu wspólnot. Wszelki liberalny uniwersalizm ideologiczny i demokratyczne misjonarstwo muszą zostać odrzucone.

Wyzwolenie od amerykanizmu szczególnie ważne jest dla Europy, która z uwagi na historyczne związki i bliskość kulturową z USA, poddana została szczególnie głębokiej amerykanizacji. Europa jednak jest tak samo różna od Stanów Zjednoczonych jak ludzka twarz danej osoby różni się od swojego odbicia w krzywym zwierciadle. Europa posiada ludzką, proporcjonalnie zarysowaną twarz. USA przedstawia nam wizerunek przerażająco zniekształcony, nieludzko wykrzywiony, przypominający tytanów, krakeny i różne bezkształtne stwory pokonane u progu dziejów przez bogów olimpijskich.

Najstraszniejsze zawsze jest to, co pozornie przypomina człowieka ale ma w sobie zarazem coś nieludzkiego. Stany Zjednoczone założone zostały przez zdrajców Europy lub jej wyrzutków. Dlatego są do nas tak podobne ale też tak przerażająco od nas różne. Dlatego są pozornie ludzkie, ale tak naprawdę nieludzkie. Wyzwolenie od amerykanizmu będzie dla Europy oznaczać przywrócenie zakorzenienia w czasie, powrót do wymiaru historycznego, odzyskanie więzi z ziemią i z przodkami. Będzie odzyskaniem tego co ludzkie, co szyte na miarę człowieka i przez to nam bliskie.

Odzyskanie własnej tożsamości, ponowne zakorzenienie, powrót do wspólnoty to odrzucenie amerykańskiego indywidualizmu. Człowiek zamerykanizowany jest człowiekiem bez właściwości, człowiekiem zhomogenizowanym, jest zuniformizowaną jednostką. Człowieczeństwo jednak nadaje nam przynależność do wspólnoty, to poprzez relacje z innymi budujemy bowiem swoją tożsamość jako osoby. Wyzwolenie od amerykanizmu będzie więc również wyzwoleniem od indywidualizmu, będzie wyzwoleniem w człowieku osoby poprzez wpisanie go na nowo we wspólnotę i środowisko.

Przezwyciężenie w sobie jednostki możliwe będzie w warunkach odrzucenia amerykańskiej popkultury, wokół której narasta indywidualizm w poszczególnych społeczeństwach. Obok zmian w prawie i polityce, cenzura chroniąca społeczeństwo przed demoralizacją i konsumpcjonizmem amerykańskiej popkultury będzie jednym z najważniejszych działań na rzecz wyzwolenia od amerykanizmu. Każda wspólnota chcąca się wyzwolić od amerykanizmu musi oczyścić swoją przestrzeń kulturową z coca-colonizacji, hamburgeryzacji, plugastwa wlewającego się w nią z Hollywood, MTW, Playboy'a etc.

Ruch wyzwolenia od Stanów Zjednoczonych musi stać się ruchem uniwersalnym, bo też amerykanizm jest uniwersalnym wyzwaniem zagrażającym ludzkości na całym świecie i człowieczeństwu jako takiemu. Każdy sukces antyamerykańskiego ruchu oporu w dowolnym kraju świata jest sukcesem całego ruchu, bowiem odcięcie jednego łba amerykańskiej hydrze będzie przykładem dodającym odwagi innym walczącym z nią, ją samą zaś osłabi.

Dlatego interesować nas powinna sytuacja we wszystkich krajach i wśród wszystkich ludów. W tej walce naszymi towarzyszami broni będą i peruwiański Indianin broniący swej ojczyzny przed zniszczeniem przez amerykańską kompanię górniczą, i pasztuński partyzant walczący z amerykańskimi okupantami i ich namiestnikami, i gruziński ksiądz prawosławny wzywający do rozbicia finansowanej przez ambasadę USA parady dewiantów, i francuski intelektualista domagający się ograniczenia zalewu amerykańskich filmów.

Potencjalnie ruch antyamerykański mógłby znaleźć zwolenników również w Stanach Zjednoczonych. Nie każdy urodzony w tym państwie musi przecież być utylitarystą, liberałem, globalistą, demokratą, indywidualistą. Problem polega jednak na tym, że Amerykanie to naród bez tradycji innej niż demoliberalna. Swoje kultury i tradycje z których mogą czerpać mają Europa, świat arabski, Persja, Indie, Chiny, Japonia, Ameryka Łacińska, Quebec, Afryka. Amerykanie musieliby się zdefiniować od nowa, uprzednio dokonując narodowego samobójstwa.

Drugi problem przed jakim staje antyamerykański ruch oporu w Stanach Zjednoczonych to fakt, że szerzenie się ideologia americana zgodne jest z racją stanu USA. Każde jej ograniczenie lub podważenie osłabia równocześnie międzynarodowe znaczenie Stanów Zjednoczonych a nawet kwestionuje ich legitymizację. Antyamerykańskiemu ruchowi oporu mogą więc sprzyjać w USA ludzie z tym państwem się nie identyfikujący: przekonani rewolucjoniści oraz nie poczuwający się do amerykańskiej wspólnoty narodowej.

Zwycięstwo antyamerykańskiego ruchu oporu byłoby bowiem końcem USA, przynajmniej w ich obecnej postaci. Idea amerykańska nadaje bowiem Stanom Zjednoczonym ich tożsamość, zatem jej przezwyciężenie uniemożliwiłoby USA dalsze istnienie. Do takiego właśnie stanu dążyć powinni wszyscy, którzy włączyliby się w świętowanie Dnia Niepodległości od Stanów Zjednoczonych i przyłączyliby się do antyamerykańskiego ruchu oporu. Świat wolny od amerykanizmu będzie światem bez USA.

Na koniec warto zaznaczyć, że inicjatywa obchodów Dnia Niepodległości od Stanów Zjednoczonych może wyjść skądkolwiek – również z Polski. Polska będzie znaczyć tyle, ile wniesie do kultury ogólnoludzkiej, do rozwoju ideowego ludzkości. Jeśli ktoś chce Polski wielkiej, powinien rozwijać w niej to, co Polska dać by mogła ludzkości. Inicjatywa obchodów Dnia Niepodległości od Stanów Zjednoczonych i powstania światowego ruchu antyamerykańskiego byłaby krokiem w tym kierunku.

Ronald Lasecki

 


 

 


   


Publicysta obecny w niszowych publikatorach internetowych i papierowych, zwolennik tradycjonalizmu integralnego i propagator idei tożsamościowej. Zainteresowany filozofią polityczną i geopolityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka