Naboje w proteście wyborczym. Ponad 90 proc. skarg do SN to duble

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 99
Według rzecznika Sądu Najwyższego Aleksandra Stępkowskiego, ponad 90 proc. spośród około 50 tys. protestów wyborczych, wysłanych na skutek apeli Romana Giertycha, zostało przepisanych z gotowego formularza ze strony posła KO. Oznacza to, że dotyczą tych samych przypadków nieprawidłowości, a olbrzymia część pozostanie bez biegu prawnego ze względu na błędy formalne. Do jednego z protestów ktoś dołączył trzy naboje.

Sąd Najwyższy "zalany" protestami

Sąd Najwyższy zmaga się z bezprecedensowym zalewem protestów wyborczych po II turze wyborów prezydenckich. Jak ujawnił sędzia Aleksander Stępkowski w rozmowie z Radiem WNET, do instytucji wpłynęły dziesiątki tysięcy zgłoszeń, z czego aż 90 proc. to tzw. protesty powielane – często oparte na jednym szablonie. 

Według Stępkowskiego obecna sytuacja chwilowo sparaliżowała funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Pracownicy i sędziowie zmuszeni są do nieprzerwanej pracy – także w dni wolne od pracy, jak w Boże Cało. Choć liczba protestów nie dorównuje jeszcze rekordowi z czasów kampanii Wałęsa–Kwaśniewski (blisko 600 tysięcy), to każdy wniosek musi być indywidualnie zarejestrowany i rozpatrzony, co generuje ogromne obciążenie.

– Jeśli ktoś chciał sparaliżować działanie konstytucyjnego organu państwa, to mu się udało – ocenił Stępkowski. – To sytuacja analogiczna do tej na granicy z Białorusią. Tam Łukaszenka użył migrantów, tu wykorzystano obywateli polskich – dodał.  


Naboje dołączone do protestu, wyzwiska 

W jednym z protestów - jak podała Republika - znaleziono trzy naboje, co – zdaniem Stępkowskiego – może być rozumiane w różny sposób. Sędziowie Sądu Najwyższego otrzymują maile i telefony z wyzwiskami oraz pogróżkami.

- Zapadło postanowienie, w którym zasądzono karę porządkową w wysokości 3 tys. złotych na jednego z wyborców, który złożył protest wyborczy. Było tam pełno inwektyw pod adresem I Prezes Sądu Najwyższego i urzędującego prezydenta. Chciałem zapewnić, że w każdym przypadku przekroczenia norm Sąd Najwyższy będzie reagował w sposób adekwatny - przyznał rzecznik SN w wywiadzie dla Republiki. 


Szablon Giertycha

Skąd tak ogromna liczba protestów, czyli ok. 50 tysięcy skarg? Opiera się na jednym, ogólnodostępnym szablonie – najczęściej tym, który opublikował poseł Roman Giertych. Mecenas sugeruje codziennie, że wybory prezydenckie sfałszowała opozycja. Jak wyjawił sędzia Stępkowski, dokumenty często są niedbale podpisane, przychodzą w jednym pakiecie po kilkadziesiąt sztuk i wymagają indywidualnej rejestracji, nawet jeśli formalnie są niekompletne. W wielu widnieje fałszywy pesel. 

Jednocześnie rzecznik SN zaznaczył, że nie może wypowiadać się na temat meritum tych protestów przed ich formalnym rozpatrzeniem przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zapowiedział jednak, że protesty uznane za identyczne zostaną rozpoznane jednym orzeczeniem.

Na 27 czerwca Sąd Najwyższy zaplanował dwa jawne posiedzenia, podczas których rozpatrzone zostaną protesty dotyczące konkretnych nieprawidłowości w komisjach obwodowych. W kilku przypadkach – m.in. w Krakowie i Mińsku Mazowieckim – przedstawiciele komisji przyznali, że omyłkowo przypisali głosy oddane na Rafała Trzaskowskiego kandydatowi Karolowi Nawrockiemu.

Podobne oględziny kart zarządzono także w komisjach m.in. w Gdańsku, Bielsko-Białej, Tarnowie, Katowicach, Tychach, Brześciu Kujawskim, Grudziądzu, Strzelcach Opolskich, Oleśnie i Kamiennej Górze. Ostateczna ocena ewentualnych wpływów tych błędów na wynik wyborów zostanie dokonana po przeprowadzeniu analizy przez SN. Łącznie 1 czerwca pracowało ponad 31 tys. obwodowych komisji wyborczych. Badane nieprawidłowości w Sądzie Najwyższym dotyczą 13 z nich.   


Fot. Sąd Najwyższy/Wikipedia

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj99 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (99)

Inne tematy w dziale Polityka