Pomysł „frontu obrony konstytucji” rzucił wczoraj Tomasz Siemoniak, gasnąca gwiazda Platformy Obywatelskiej. Za to gaśnięcie sam zresztą pan Tomasz odpowiada w największym stopniu swym brakiem wyobraźni oraz nieszczęśliwymi wypowiedziami o wojnie Polski z NATO, co temu do niedawna rokującemu politykowi odebrało resztki powagi.
Wbrew intencjom pana Siemoniaka jego najnowszy pomysł jest jednak wyjątkowo celny i bardzo jak znalazł. Może nie do końca zgodnie z intencjami autora ale trafny. Tak się bowiem składa, że wkrótce staniemy przed koniecznością obrony konstytucji i to w dodatku przed oczywistym ciosem w plecy. Zadanym przez samych czcigodnych stróżów tejże konstytucji.
Przyznam szczerze, że spodziewane działania Trybunału Konstytucyjnego z jego Prezesem na czele jakoś niespecjalnie mnie martwią. Wręcz przeciwnie. Będą one doskonałym qui pro quo w przygasającym (mam nadzieję) ogniu sporu o Trybunał. Taka „niewygodna prawda o Trybunale”
Oglądając wczoraj występ Andrzeja Rzeplińskiego u Moniki Olejnik, przyznam, z niejakim podziwem obserwowałem odwagę, z jaką „pierwszy stróż konstytucji” informował, że ma ją w dupie i zrobi nie tak, jak mu ona nakazuje ale tak, jak sam uważa.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że fani pana Rzeplińskiego zapytają w tym miejscu „Jaka konstytucja? Przecież mowa o ustawie”. Niestety (niestety dla fanów Rzeplińskiego) nie ma w tym sprzeczności. Co prawda najpierw Andrzej Zoll a wczoraj Andrzej Rzepliński stanęli na stanowisku, że Trybunał Konstytucyjny jest związany konstytucją jedynie ale ta ma na ich nieszczęście art. 197, który stwierdza „Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz tryb postępowania przed Trybunałem określa ustawa”. I, jak to mówią, cała strategia oporu poszła się gonić. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że obaj panowie Andrzeje nie doczytali do tego artykułu. Podejrzewam raczej, że doczytali i powiedzieli sobie „no i co z tego?”
Oczywiście, idąc podejrzewanym przez mnie tokiem logiki panów Andrzejów, jest taka możliwość, że czcigodni sędziowie stwierdzą, iż konstytucja nie wskazuje która ustawa i zaczną procedować na mocy przepisów o samorządowym kolegium odwoławczym albo samorządzie lekarskim. A co?! Ale to byłoby darcie łacha i robienie szmaty już nie tylko z konstytucji ale przede wszystkim z tych wszystkich, co w Trybunał są zapatrzeni niczym w „tęczę Francji”. I zamiarują półmilionem (jak zapowiada pan Lis) stawić się na ulicy by o tym zaświadczyć.
I reakcja „obrońców demokracji” na łamanie przez sędziów Trybunału ustawy a za nią konstytucji będzie najciekawszym a pewnie i najzabawniejszym elementem dalszego spektaklu.
Po wczorajszej decyzji Prezydenta Andrzeja Dudy po jednej stronie podniósł się krzyk, z którego można było wychwycić sugestie, że Andrzej Duda „nie jest już prezydentem” (to niezawodny Tomasz Lis, który w głowie pisze sobie własną konstytucję, z którą chyba mało co jest zgodne) a w każdym razie „nie jest prezydentem wszystkich Polaków”. Oczywiście byłby nim, gdyby postępował tak, jak sobie tego życzą niektórzy Polacy. Akurat osobiście znam bowiem wielu Polaków (i sam do nich należę), oczekujących podpisania i publikacji tej ustawy z niecierpliwością.
Mam świadomość, że chcąc być w zgodzie z aktualnym stanem prawnym Trybunał będzie musiał pozwolić orzekać sędziom zaprzysiężonym przez Prezydenta. Inaczej będzie sparaliżowany. Może też oczywiście ignorować prawo ale wtedy to będzie sygnał, by do akcji wkroczył czym prędzej pan Siemoniak ze swoim „frontem”. Co byłoby bardzo zabawne.
Inne tematy w dziale Polityka