rossonero rossonero
1054
BLOG

ZOBACZYŁEM ZJEDNOCZONY NARÓD

rossonero rossonero Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 

Obejrzałem film dokumentalny Anny Ferens – „Zobaczyłem zjednoczony naród”. Obraz ten przedstawia tydzień żałoby narodowej po Tragedii Smoleńskiej, widziany oczami zagranicznych korespondentów wysłanych przez stacje telewizyjne. Mamy więc wypowiedzi dziennikarzy pracujących dla mediów włoskich, francuskich, niemieckich, czeskich, rosyjskich, gruzińskich czy chińskich, a nawet arabskich. Wszystkich bez wyjątku łączy jedno – są zaskoczeni skalą przeżywanej żałoby i zjednoczeniem narodu w bólu. Reporterzy podkreślali także, iż w ciągu tamtego tygodnia spotykali wiele osób, które nie popierały, „były w opozycji” do tragicznie zmarłego prezydenta, ale spędziły wiele godzin w kolejce, aby oddać hołd prezydentowi i jego małżonce, spoczywających w wystawionych w Pałacu Prezydenckim trumnach.
Zagraniczni korespondenci mówią też o wielkim poczuciu wspólnoty narodu, jego zjednoczeniu. Piękna wypowiedź dziennikarza bodaj z Włoch, który wspomniał jak stanął wśród tysięcy zniczy i poczuł autentyczne ciepło otuchy… A tłumy, jakie zobaczył na Krakowskim Przedmieściu i na Placu Piłsudskiego, porównał do ilości ludzi podczas mszy Jana Pawła II z 1979 roku. Część z rozmówców autorki filmu przyznaje także, iż dopiero po śmierci pary prezydenckiej dowiedziała się o wielu faktach z życia Lecha i Marii Kaczyńskich. Te same głosy o uśmiechniętym, serdecznym, rodzinnym Prezydencie oraz pełnej ciepła, wdzięku i skromności Pierwszej Damie. Film kończy się przesłaniem mniej więcej takim – tydzień żałoby pokazał, że można żyć inaczej, że naród może być zjednoczony.
Dokument Anny Ferens porusza też jedną, ale chyba kluczową kwestię w kontekście zjednoczenia narodu. Jest w nim fragment dotyczący pochowania pary prezydenckiej na Wawelu i kontrowersji z tym związanych, które podnoszone były w tytułach mainstreamu. Tu dochodzimy do pytania: dlaczego zjednoczenie trwało zaledwie tydzień? Dziennikarze spoza Polski mieliby kłopot z udzieleniem odpowiedzi na tak postawione pytanie. Kłopot wynikający z braku szerszej znajomości polskich meandrów, o czym już przekonali widzów mówiąc o innej twarzy Lecha Kaczyńskiego, jakiej przed 10 kwietnia 2010 roku nie znali. Ale i na tę niewiedzę można ostatecznie przymknąć oko, bo przecież reporterzy z zagranicy nie mogli wiedzieć o istnieniu demonów patriotyzmu, które właśnie zaczęły się budzić. 
Dziś, ponad rok po smoleńskiej hekatombie nietrudno dojść do wniosku, że pogrzeb Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu był kontrą wobec wspomnianych wyżej budzących się demonów. Nastąpił mocny zgrzyt, kto wie, czy nie większy od kolportowanych przez polskojęzyczne media ruskich wrzut, o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania we mgle i naciskach na załogę samolotu. Dr Fedyszak – Radziejowska, w wywiadzie dla Uważam Rze powiedziała:Miałam wątpliwości, ale nie dlatego by para prezydencka nie zasługiwała na Wawel. Sądziłam jednak, że można zorganizować mszę pogrzebową na Wawelu, dla licznych i zapowiadających swoją obecność gości, którzy ostatecznie nie przyjechali, ale grób powinien być w Warszawie, w jakimś ważnym kościele w Śródmieściu. Po to by ta wspólnota, która podniosła głowy po 10 kwietnia miała swoje miejsce spotkania z prezydentem RP. Dziś, gdy władze blokują budowę pomnika widać, że miałam trochę racji.
Myślę, że dr Fedyszak – Radziejowska ma pełną rację. Ludzie ze szczytów władz trafnie przewidzieli, bądź podpowiedzieli im to doradcy, że Lech Kaczyński będzie dla nich groźny także po śmierci. To stąd, jak sądzę powtarzanie mantry: dość z pomnikiem, macie Wawel. Tak czy inaczej – udało im się rozbić narastającą wspólnotę widzianą oczami korespondentów zagranicznych telewizji. Natomiast w obrazie Anny Ferens zabrakło mi jednego. Próby skonfrontowania odczuć towarzyszących bohaterom w ubiegłym roku z takimi, jakie mają dziś. Jest dla mnie jasne, że w kilku przypadkach to niemożliwe, bo pewnie nie wszyscy pracują nadal w Polsce, być może z innymi udałoby się porozmawiać. A z drugiej strony, odbieram „Zobaczyłem zjednoczony naród” jako film ku pokrzepieniu serc. Popatrzcie, jeszcze rok temu potrafiliśmy. Co nam dziś z tego zostało…? To już temat na osobną notkę.
rossonero
O mnie rossonero

...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości