7 długich sezonów kibice Milanu czekali na 18-te w historii klubu scudetto. Cierpliwość fanów została wynagrodzona, bowiem rossoneri wygrali Serie A w imponującym stylu. 6 punktów przewagi nad rywalem zza miedzy, zaledwie 4 porażki w rozgrywkach, najmniejsza ilość straconych goli, największa różnica bramek. Było to pierwsze mistrzostwo zdobyte bez legendarnego Paolo Maldiniego, czyli pierwsze od… 1979 roku. Nawiasem mówiąc, długowieczny lewy obrońca scudetto w czerwono-czarnych barwach osiągał siedmiokrotnie.
Gdy sezon 2010-2011 startował, jak każdy sympatyk Milanu nieśmiertelną wiarą kibica wierzyłem w wygranie ligi. Rzeczywistość nie napawała jednak optymizmem. Wprawdzie do zespołu dołączyli gracze tej klasy co Zlatan, Robinho, czy Boateng, ale całość miał poprowadzić trener Massimiliano Allegri, który owszem – ze słabym Cagliari trzymał się w lidze, ale cudów raczej nie dokonał. Z gwiazdozbiorem już dawno nie radził sobie Carlo Ancelotti, nie poradził sobie także Leonardo. Dopiero pochodzący z Livorno szkoleniowiec zmontował ekipę, która nie dała szans rywalom, choć początek sezonu nie zapowiadał wielkiego sukcesu.
44 – letni Toskańczyk świetnie ustawił współpracę żądeł Milanu – Zlatana, Pato i Robinho; do tego stopnia, że inny Brazylijczyk – Ronaldinho przestał być potrzebny i zimą bez żalu pozwolono mu wrócić do ojczyzny. Tak się złożyło, że każdy ze snajperów mistrza Włoch w odpowiednim momencie potrafił pociągnąć drużynę. Gdy nieco słabsi byli Brazylijczycy – błyszczał Zlatan, gdy zablokował się Szwed popisowe partie rozgrywali koledzy z kraju kawy. Po zakończeniu rozgrywek każdy z nich miał na koncie 14 bramek. Ponadto po trzydziestce piłkarsko zaczął rozwijać się Gattuso (choć cienieniem na zakończonym sezonie kładzie się wybryk z meczu Ligi Mistrzów z Tottnehamem), a nad wszystkim czuwał przeżywający chyba już trzecią młodość – Clarence Seedorf. Jeśli dołożymy do tego monolit składający się pary stoperów Silva – Nesta i naprawdę niezłego Abbiatiego w bramce – mamy do czynienia z niezwykle silną drużyną.
Jakie są cele na przyszły sezon – po zdobyciu scudetto należałoby wreszcie powalczyć w Champions League, wszak 7 dotychczasowych triumfów w tych rozgrywkach zobowiązuje. Oczywiście, w takim składzie jak dziś jest to niemożliwe i trener Allegri powinien kontynuować przebudowę składu, bo Milan od lat nieubłaganie się starzeje. Nesta – rocznik 76, Zambrotta – 77, Ambrosini – 77, van Bommel – 77, Gattuso – 77. Najmłodszy z weteranów to Pirlo – 79, ale on już chyba definitywnie wchodzi w piłkarską smugę cienia. Na szczęście są też młodsi i przyszłość powinna należeć do Flaminiego, Emanuelsona czy Boatenga. Berlusconi zapowiedział też kilka ciekawych transferów, więc perspektywy rossonerich wyglądają optymistycznie.
Zakończony sezon Serie A przyniósł tez kilka zmian w hierarchii calcio. Juventus nie zagra w europejskich pucharach, Roma wystąpi tylko w Lidze Europejskiej, podobnie jak Lazio. Tych drugich osobiście bardzo mi szkoda. Niemal cały sezon zajmowali miejsce gwarantujące możliwość występu w CL, a zatonęli u wejścia do portu, kosztem Udinese. Ciekawostką jest fakt, że w ubiegłym roku 4. miejsce zajęła Sampdoria, nie awansowała do CL, po czym spadła do Serie B. Czy klub z Udine podzieli los genueńczyków? Niestety jest to też oznaka słabości włoskiego futbolu, który od kilku sezonów nie potrafi nawiązać do swoich najlepszych lat. Zeszłoroczne sukcesy Interu, czy wcześniejsze Milanu zdają się być li tylko wyjątkami potwierdzającymi regułę.
...W HOŁDZIE PAMIĘCI TYCH, KTÓRZY PIERWSI UJRZELI PRAWDĘ O SMOLEŃSKU...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości