Jeśli podstawowym celem rządzących jest utrzymanie władzy, to podsycanie zawiści u poddanych jest pierwszą metodą przez nich stosowaną.
Zawiść– silna zazdrość z powodu czyjegoś powodzenia. (Słownik Etymologiczny Języka Polskiego, Wiesław Boryś, Wyd.Lit. 2005)
Zawiść ( gr fthonos, φθόνος )jest wymieniana w Biblii wśród uczynków ciała, co do których napisano, że ludzie nią ogarnięci nie odziedziczą królestwa Bożego.
„W przeciwieństwie do chciwca człowiek odznaczający się fthonos nie zawsze pożąda dóbr bliźniego, których mu zazdrości, lecz po prostu chciałby, żeby tamten ich nie miał. W odróżnieniu od ludzi skłonnych do rywalizacji, nie zależy mu na zwycięstwach, ale na tym, by inni ich nie odnosili”
(The Anchor Bible Dictionary).
►►►
Niemiecki student, luteranin, Philippus Camerarius został w 1565, na podstawie fałszywego oskarżenia aresztowany przez Inkwizycję. Spędził w więzieniu kilka miesięcy. Uwolniony dzięki staraniom dyplomatycznym, opisał swoje przeżycia w książce ”Prawdziwa i wierna historia o uwięzieniu w Rzymie”
Interesująco przedstawił zawiść między zakonami dominikanów i jezuitów.
„Poza tym spostrzegłem na podstawie wielu oznak, że inkwizytorzy są bardzo niezadowoleni, gdy ktoś inny miesza się do spraw inkwizycji i chce im wydrzeć chwałę związaną z mym nawróceniem. Nawracanie heretyków uważają bowiem dominikanie za swoje szczególne prawo, za zadanie powierzone wyłącznie ich zakonowi. Zauważyłem, że nienawiścią darzą przede wszystkim jezuitów, którzy próbują przejąć inkwizycję w swoje ręce. Toteż jezuitom z wielkim trudem udało się nakłonić kardynała przy Ara Coeli, który wówczas był uważany za patrona narodu niemieckiego, by nakazał inkwizytorom dać im do nas dostęp, gdyż sami z własnej woli by tego nie uczynili. Obie te sekty bowiem ostro ze sobą rywalizują. Zauważyłem to między innymi wtedy, gdy mnie pewnego razu wezwano na rozmowę z jezuitami i musiałem przejść przez komnatę inkwizytorów. Jeden z nich wtenczas szepnął mi w ucho słowa psalmu: „Mężnie czyń i niech się wzmocni serce twoje, a nadzieję pokładaj w Panu" [Ps. 27,14], lękając się widocznie, by jezuitom nie udało się to, o co oni sami na próżno dotychczas zabiegali. A odkąd jezuici uzyskali do mnie dostęp, a ów biskup hiszpański niesłychanie mi się naprzykrzał swymi głupstwami, dominikanie w ogóle już nie wspominali o nawracaniu mnie, czy raczej sprowadzaniu z właściwej drogi — choć wcześniej ich argumenty były dużo bardziej prostackie niż argumenty jezuickie — lecz traktowali mnie nader życzliwie”
„Bertold z Gandawy opowiadał, że papież polecił kardynałowi stojącemu na czele inkwizycji, czy też kardynałowi Pacheco lub innemu z kardynałów, by zakazali jezuitom mnie dłużej niepokoić. To samo mówił mi później sędzia inkwizycji, gdy odwiedziłem go, by się z nim pożegnać. Sędzia był oburzony bezczelnością jezuitów i zapewniał mnie, że uczynili to z własnej gorliwości, a nie z nakazu kardynałów czy też inkwizycji. Twierdził wręcz, że Stolica Święta — tak ją bowiem nazywał — jest bardzo niezadowolona, że wtrącają się oni zuchwale do spraw, które nie tylko do nich nie należą, ale nie podlegają już nawet inkwizycji.”
Żeby czytelnik nie odniósł wrażenia, że tylko jezuici są źli, Camerarius opisuje zachowane dominikanów w Hiszpanii.
„Natomiast Hiszpanie okazują takie okrucieństwo i taką żądzę krwi, że niebezpiecznie jest nawet wstawiać się u nich za więźniami lub ofiarować tym nieszczęśnikom jakąś pomoc lub przysługę. Nawet zabiegi królów i innych osób o ułaskawienie skazanych na śmierć nie odnoszą żadnego skutku.
Jako przykład podaje Consalvus sprawę doktora Jana Egidia, kanonika i kaznodziei w katedrze sewilskiej. Wstawiała się za nim kapituła i sam cesarz Karol V, nic jednak nie wskórali, gdyż nie chciał on podpisać z góry przygotowanego kłamliwego odwołania swych poglądów. Toteż trzymano go w więzieniu przez trzy lata, aż umarł, a potem pastwiono się nad jego zwłokami.
Nawet jeśli czasem uda się więźniowi wyjednać od króla ułaskawienie, musi on wpierw zapewnić sobie życzliwość zarówno inkwizytorów, jak i protokolantów. Bez tego nic nie osiągnie, choćby nawet król się zgodził i zostały wpłacone pieniądze. Ci ojcowie bowiem potrafią w bardzo przebiegły sposób zatrzymać bieg sprawy za pomocą kilku zaledwie słów. Mówią mianowicie, że króla, czy też nawet samego papieża jeśli to on akurat ułaskawia więźnia należy dokładniej zapoznać z całym procesem. Przez ten czas mogą łatwo wymyślić coś, co rzekomo uniemożliwia wykonanie polecenia, chociaż — jak stwierdził Consalvus — nie są oni tak starannie wykształceni, jak by tego wymagał majestat inkwizycji. Autor ów dodaje: „Dostrzegam tu wielką siłę przesądu, który tak zawładnął umysłami Hiszpanów, że choć roszczą sobie pretensje do władzy nad światem, to u siebie w kraju drżą przed trzema brudnymi klechami i ich więzami, kajdanami oraz torturami liny i sznura".”
►►►
Rywalizacja i wzajemna nienawiść cechuje również późniejsze służby, które, jak mogłoby się wydawać, powinny mieć wspólne cele.
Wiktor Suworow opisuje taki mechanizm w Związku Sowieckim
„Czekiści nie mogli i wciąż nie mogą przywyknąć do tego, że ktoś poza nimi ma agenturę i oddziały specjalnego przeznaczenia nazywane u nich osnazem. Osnaz różni od specnazu głównie to, że przeprowadza on akcje na własnych tyłach, eliminując niezadowolonych z reżimu komunistycznego.
Podczas wojny domowej Czeka usiłowała zgromadzić pod swoją komendą wszystkie oddziały specjalne i odnotowano kilkanaście prób przejęcia przez nią organów wywiadu wojskowego. 10 lipca 1918 roku czekiści zastrzelili na przykład wszystkich oficerów istniejącego zaledwie dwadzieścia siedem dni wydziału rozpoznania Frontu Wschodniego oraz wszystkich sztabowców i dowódcę Frontu Michaiła Artiemjewicza Murawjowa, który próbował ratować swoich oficerów wywiadu.”
„Dzięki masowym egzekucjom bolszewikom udało się utrzymać przy władzy, ale powstał kolejny problem: spuszczona ze smyczy i pijana krwią Czeka wymknęła się spod kontroli partii. W Twerze i Torżoku wraz z zakładnikami czekiści rozstrzelali całą górę partyjną, z którą mieli na pieńku”.
„Tymczasem stosunki wywiadu wojskowego z czekistami doszły do granicy, za którą była już tylko otwarta wojna. Partia doskonale na tym wychodziła, podsycając nienawiść między nimi, a kolejny konflikt wisiał na włosku. Wybuchł wiosną 1920 roku.”
„Zawiść to stróż doskonały - zawsze można donieść na rywala, gdy ma on przebłysk natchnienia albo jego zachowanie odbiega od normy, lub co najgorsze, próbuje zdroworozsądkowej krytyki”
Ph. Camerarius ”Prawdziwa i wierna historia o uwięzieniu w Rzymie”
W. Suworow, „GRU”
Inne tematy w dziale Społeczeństwo