Sari zamiata
Sari zamiata
rozanystok rozanystok
162
BLOG

Miała babuleńka hula-hoop

rozanystok rozanystok Hobby Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

image


Ile ona może mieć lat? - zastanawiali się siedzący za mną chłopcy.

50? Bo sześćdziesięciolatka w życiu nie dałaby tak rady.
Eee... pięćdziesięciolatka też by wymiękła.

A może 40, tylko trochę się postarzyła makijażem?

Ta dyskusja nie była dla mnie zaskoczeniem, bo dokładnie tak samo pomyślałem sobie, kiedy zobaczyłem Sari pierwszy raz.

W tej swojej kretonowej (a przynajmniej na taki stary kreton wyglądającej) sukience w niebieską kratkę, w czerwonym (tym razem w kratkę czerwoną) fartuszku i w chustce w fenomenalne, białe, czerwone i granatowe grochy, wyglądała pociesznie.

Całości dopełniała jej pyzata buzia, staroświeckie okulary i kosmyk siwych włosów wysuwający się spod chustki.

Kiedy mówiąc coś w niezrozumiałym, acz brzmiącym dla polskiego ucha śmiesznie języku krzątała się po scenie, zamiatając szczotką na drewnianym kiju podłogę, widownia oczekiwała jakiegoś występu klauna, który może się przewróci na śliskiej podłodze, potknie o szczotkę albo zrobi jakiegoś fikołka.

Moje zastanawianie się nad wiekiem Sari było o tyle uzasadnione, że ludzie w Skandynawii (a wiedziałem, że Sari jest Finką) żyją długo i ciągle w doskonałej kondycji, co wynika między innymi ze zdrowego trybu życia, które choć okraszone zimowymi, niedoświetlonymi słońcem dniami miewa i czas na depresje, generalnie upływa na będącym powodem do zazdrości poziomie .

Czterdzieści, no, może trochę więcej – tak sobie pomyślałem, biorąc poprawkę na charakteryzację.
Nieporadne wdrapywanie się Sari na scenę jeszcze mnie w tym przekonaniu utwierdziło.

Sari coś tam posprzątała, pozamiatała, pogaworzyła w tym swoim karkołomnym z fonetycznego punktu widzenia języku i wtedy na scenie pojawił się nasz stary znajomy Spiros, czyli B-boy Stak z Grecji.

Spiros to człowiek tak akrobatycznie zaawansowany, że potrafi zaimprowizować na poczekaniu numer z gimnastyki sportowej czy capoeiry.

I kiedy tak sobie myślałem, co on tu może z babuleńką Sari pokazać atrakcyjnego, Sari wzięła obręcz i...
I na zdjęciach widać co.

W Sari jakby wstąpił, hm... nie wypada mi pisać inaczej, niż nowy duch.
Najpierw jakby nieśmiało, zaczynając od wydawałoby się dostępnych każdemu hula-hoopowych układów, przeszła stopniowo do jakiegoś hula-hoopowego transu, podczas którego obręcz wykonywała posłusznie najbardziej zaskakujące ruchy, będąc posłuszną rękom, nogom, szyi, biodrom ( a nawet nosowi, bo Sari potrafi kręcić obręczą na swoim...nosie!) – całemu ciału wirtuozki.

Fragment jej popisu można zobaczyć na tym filmiku:

https://www.youtube.com/watch?time_continue=358&v=BC2-mEygRTA#t=05m52s


***

Kiedy po występie podszedłem jej pogratulować, poczułem, że ma pokryte odciskami, stwardniałe dłonie. Zupełnie jak osoba długo i ciężko pracująca fizycznie.

Ale po jej buzi widziałem, że dałem się na jej wygląd nabrać, bo miałem do czynienia z młodą kobietą.

Sari bez mejkapu, charakteryzacji, kostiumu i całej tej reszty scenicznego emploi jest zwyczajną fińską dziewczyną, o blond włosach i niebieskich oczach.

Buzia, która się jej uśmiecha sama, a jeszcze i ta jej niepodobna do niczego mowa, dają w sumie uroczy efekt.

Sari tłumaczy mi stan swoich dłoni: to wynik ciężkiej, wieloletniej pracy ... z kołem, w której chwyt jest tak ważny ze względu na niezbędną precyzję, że na żadne rękawiczki czy ochraniacze nie można sobie pozwolić.

Myślę sobie, że jak w każdej dziedzinie, także i specjalistów od hula-hoop można znaleźć wielu, ale nie każdy potrafi się wyróżnić tak, jak Sari.

Bo ze sztuką cyrkową jest trochę tak, jak ze sztuką kulinarną:

o atrakcyjności potrawy przygotowanej z takich samych składników decyduje sposób jej przyrządzenia  i zaserwowania.

Sari znalazła taką swoją własną receptę na wyróżnienie się i jest nią efekt zaskoczenia, jaki powstaje w trakcie transformacji babuleńki w akrobatkę, czyniący jej występy jeszcze bardziej atrakcyjnymi.

Niedawno zmarły wielki guru marketingu, Jack Trout, zasłynął także jako autor maksymy wyróżnij się lub zgiń.

No cóż, to oczywiście efektownie przerysowany skrót myślowy, ale że w pierwszej jego części nie ma nic zdrożnego, toteż wspieramy naszych wychowanków w ich próbach (dobrego) wyróżnienia się.

Wszak ostatnia rzecz, jaką można by powiedzieć o naszym założycielu i patronie, św. Janie Bosko, to że był w swej metodzie wychowawczej sztampowy.






Zobacz galerię zdjęć:

..i zamiata
..i zamiata Sari leeedwo wchodzi na scenę Sari pozdrawia Sari z bliska Sari kręci i kręci Sari kręci na... nosie i na nodze i tak... i tak! Sari w transie Sari w transie
rozanystok
O mnie rozanystok

DUCHOWI SYNOWIE ŚW. JANA BOSKO - OJCA I NAUCZYCIELA MŁODZIEŻY

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości