Rozgadywacz Rozgadywacz
172
BLOG

Czego się boję?

Rozgadywacz Rozgadywacz Polityka Obserwuj notkę 1

Strach stał się kategorią i pojęciem politycznym. Kategoria ta jednak jest wykorzystywana w sposób absurdalny, niwecząc tym samym wagę prawdziwych i uzasdnionych lęków. Wydaje mi się, że największą przyczyną rzeczywistego strachu jest zawsze niepewność. Żyjemy, w moim przekonaniu, w czasie trasnformacji, której rezultat jest całkowicie nieprzewidywalny. Trzęsie się w posadach świat kapitalizmu, tradycyjne potęgi słabną, a los potencjalnych nowych liderów jest niepewny. Nie będę jednak pisał o tym, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to opisać w sposób wystarczająco jasny i precyzyjny.

Dzisiejsza notka jest o moim strachu przed tym co dzieje się w Polsce. Splot kilku okoliczności powoduje bowiem, że przyszłość rysuje się raczej w czarnych niż jasnych barwach.

Wiadomo, że czekają nas trudne czasy. Kryzys, nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale przede wszystkim ideologicznym, doktryn liberalnych jest faktem. Nie ominie on Polski, a nasz wpływ na to jest bardzo słaby, raczej niezależnie od tego, kto by rządził. Premier Tusk nie jest z pewnością premierem na takie czasy. Jego ideologią jest trwanie i brak wyrazistości w jakiejkolwiek sprawie. Odpowiada to ogólnym tendencjom na Zachodzie odchodzenia od jasnego odróżnienia dobra od zła, od wartości republikańskich i prawdziwie demokratycznych (rozumianych jako demokracja deliberatywna). Reakcja społeczeństw Zachodnich jest symptomatyczna - walka o utrwalone przywileje, niechęć do ciężkiej pracy i zwrócenie się przeciwko instytucjom uosabiającym wartości. Stabilność, prezentowana jako cnota rządzących, nie wystarczy na obronę przed tymi zjawiskami.

Wydaje się, że i nas zjawiska te nie ominą i czeka nas wywrócenie obecnego porządku. Najpewniej odbędzie się to w sposób demokratyczny, aczkolwiek nie będę ryzykował głową za takie stwierdzenie. Martwi mnie natomiast, że zwolennicy PIS-u czekają na ten moment jako na swoją szansę. Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego nt. Budapesztu, przy całym moim szacunku i pewnej, acz niewielkiej nadziei, należy do kategorii "wishful thinking". Choć scenariusz ten mógłby istotnie pomóc w przezwyciężeniu kryzysu, świadomość tego wśród naszego społeczeńswa jest niewielka.

Czego się więc boję? Palikota, szczerze. Wiem, człowiek działający jak typowy trybun ludowy, skupiający ludzi bez wyraźnego rysu ideologicznego (z kilkoma wyjątkami), lecz odwołujący się przy tym to haseł z punktu widzenia polskiej kultury politycznej rewolucyjnych. Jego program można streścić następująco: uderzmy w fundamenty państwa i społeczeństwa, a także (w ponadkrajowym ujęciu) w fundamenty kultury i Cywilizacji. W dobie kryzysu takie hasła mogą trafić na podatny grunt wśród ludzi, którzy zamiast zastanawiać się nad losem własnej wspólnoty, wolą myśleć hasłami i obrazkami. Dlatego też obawiam się, że upadek Tuska (bolesny lub zwyczajnie demokratyczny) nie spowoduje zwrócenia się w kierunku tradycji i wartości wspólnotowych, lecz raczej w kierunku nihilizmu i destrukcji. Efekt, obym się mylił, może być taki jak w 1905 r. (a potem w 1917). 

Jak temu zapobiec?

Rozgadywacz
O mnie Rozgadywacz

Ciekawy świata i ludzi. Wydaje mi się, że typ państwowca, który traktuje swoje życie jako pewną powinność wobec państwa i społeczeństwa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka