Sprawa krzyża postawionego przed pałacem prezydenckim została – jak się wydaje – rozstrzygnięta – i bardzo dobrze. Niedobrze, iż kultura i świadomość społeczeństwa jest tak niska, że partie polityczne mogły czerpać z tego sporu polityczne frukty.
Krzyże w Polsce stoją w wielu miejscach, również w miejscach publicznych pozostających poza jurysdykcją Kościoła Katolickiego – to zwyczaj. Nikt nie demontuje krzyży osadzonych przy polskich drogach. Czy to wynik strachu, niewiedzy czy zwyczaju? Moim zdaniem, po trosze wszystkie te czynniki mają zastosowanie. Czym innym jest ocenianie tego stanu faktycznego w świetle obowiązującego stanu prawnego. Gdyby tak rozpatrywać całą sprawę racja stoi po stronie tych, którzy twierdzą, że nie można stawiać symboli gdzie się chce. Prawo nie stanowi o sytuacjach zwyczajnych i nadzwyczajnych stawiania krzyży. Trzeba zaznaczyć, iż sprawa postawienia tego konkretnego krzyża jest nieszablonowa.
Podkreślić należy, iż ów krzyż własnością narodową nie jest. Postawili krzyż harcerze, nie naród. Harcerze niedomagali się wbetonowania w wieczność krzyża w tym miejscu, w którym się obecnie znajduje. Ja nie dostrzegłem jednomyślności rodzin ofiar w tej sprawie. To PiS nalega na pozostawienie krzyża przed pałacem, mimo odrębnego stanowiska Kościoła Katolickiego. Czy jest to gra polityczna - oceńcie Państwo sami.
Ja uważam, że symbole religijne mogą być obecne w przestrzeni publicznej w wymiarze prawem przewidzianym. Taki ustój mamy. Twierdzenie, że oni nie szanują prawa, to i my nie będziemy, jest intelektualnie nędze. Należy stwierdzić jednoznacznie, czy można symbole religijne umieszczać w przestrzeni publicznej, czy nie. obecny stan prawny może sugerować, iż urzędy, szkoły parlament winny być wole od symboli religijnych – wszelakich symboli religijnych. Państwo nie powinno promować i propagować żadnej religii. Państwo od tego nie jest, chyba że jest państwem wyznaniowym. Gdyby nawet przeprowadzić w tej sprawie referendum, to jego wynik mógłby być dla Kościoła Katolickiego zaskakujący.
Katolicy mogą upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej w przestrzeni katolickiej. Zresztą Kościół Katolicki przyjmując zaproponowany kompromis wykazał rozsądek i odpowiedzialność. Czy będziemy mieć do czynienia z quasi-schizmą? Być może, nie pierwszy raz lud prezentuje postawy bardziej skrajne do władz kościelnych.
Cały ten spór pokazuje jedno; dużo musimy się uczyć i czytać – różne książki.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka