Najpierw Marek Migalski teraz Elżbieta Jakubiak, a w kolejce zapewne czeka Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyliusz. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak oznajmił, iż Elżbieta Jakubiak została zawieszona za postawę. Jedni nazywają ów proces czystką inni zwieraniem szyków, ja zaś uważam, że to ostatni pokaz siły absolutnej prezesa PiS. Marek Migalski zniósł polityczną dekapitacje godnie, pani poseł Jakubiak w „Kropce nad i” ewidentnie starała się eksponować pro prezesowskie poglądy. Jeśli prezes okaże łaskę sygnał będzie jasny – tylko bezmyślne posłuszeństwo gwarantuje wegetację w PiS.
Najsmutniejsze jest jednak to, że ten ostry styl rządzenia partią Jarosław Kaczyński mógłby przenieść na społeczeństwo. Klasyczna metoda, kto nie zemną ten przeciwko mnie – brak miejsca na neutralność czy nieakceptację. Sądzę jednak, iż większość społeczeństwa odrzuci taka wizję państwa, w której„w kręgu podejrzeń” - być może - znajdą się wszyscy nielojalni, którzy - być może - przez nieporozumienie okażą się Polakami. Zapowiedź pani poseł Kluzik-Rostkowskiej odejścia z partii na znak solidarności z panią Jakubiak oznacza, iż prezesa nie wszyscy w PiS się boją. Oczywiście znakomita większość posłów PiS pewnie nigdy nie zarabiała takich pieniędzy jak teraz w Sejmie, toteż ich rozterki będą zachodzić nie tylko na poziomie honoru, ale również na poziomie egzystencji materialnej, a to niejednego utwierdzi w przekonaniu, że warto być lojalnym.
Mówiąc poważnie takie zachowanie pokazuje skrajną słabość Jarosława Kaczyńskiego, a nie jego moc. Tylko człowiek czujący skrajne zagrożenie „dożyna” wszelkie elementy kontrrewolucji i reakcji. Albo absolutne posłuszeństwo albo polityczna gilotyna – wybór należy do ciebie. Taki rodzaj lojalności, mówiąc wprost, to dążenie do uprzedmiotowienia wszystkich członków PiS. Oznaczać to może, iż prezes uwierzył, że nikomu nie może już zaufać – tylko sobie samemu. To by tłumaczyło zawieszenie pani Jakubiak – ulubienicy zmarłego brata Jarosława Kaczyńskiego. Oznaczałoby to również, iż prezes PiS uwierzył, iż ekstremistów w Polsce jest więcej niż elektoratu umiarkowanego – a to nieprawda.
Prezes PiS powiedział Gazecie Polskiej m.in.: "Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (...) Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL. Tak samo Lech Kaczyński - przy całej nieporównywalności postaci - nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce".
W Polsce, o której mówi Jarosław Kaczyński jego brat został wybrany w demokratycznych wyborach na Prezydenta RP, a Jarosław Kaczyński stał na czele rządu.
Jeśli Jarosław Kaczyński dał się ponieść emocjom – w co niewierze – to popełnił wielki błąd. Jeżeli jednak jego działania to wyniki jego analizy, to oznacza koniec tegoż polityka i marginalizację PiS. A może tak ma właśnie być, a może prezes nie ma alternatywy?
Pozdrawiam.
Inne tematy w dziale Polityka