Prezes Prawa i Sprawiedliwości robi wszystko by przegrać kolejne wybory samorządowe i przyszłoroczne wybory parlamentarne. Rozpoczęcie powyborczej ofensywy miało – jak sądzę – przynieść korzyści polityczne (sondażowe) PiS-owi, ale tak się nie dzieje. Co prawda, tuż po zaostrzeniu języka sondaże wykazywały pewne wahnięcie, ale PiS ogólnie rzecz biorąc był stabilny. Coś się jednak zmienia.
Gdyby wybory odbyły się dziś, na PiS głosowałoby 25 proc.obywateli, na SLD - aż 20proc. Platformę Obywatelską poparło 52 proc. ankietowanych. Sondaż przeprowadził TNS OBOP na zlecenie TVP Info.
Czy kogoś może to dziwić? Pewnie tych, którzy określali strategie partyjne na sezon jesień/zima 2010-2011. Czyżby ten ciemny lud nie był skory do kupowania nowej narracji prezesa i jego hufca? Czy to możliwie w ogóle jest, takie niekupowanie, niespijanie słów z ust prezesa?
Nie wiem, ale jak można nie przyznać racji prezesowi kiedy mówi: „I jeśli mamy być państwem demokratycznym, państwem prawa, państwem elementarnej sprawiedliwości, to w Polsce ta odpowiedzialność, odpowiedzialność moralna i polityczna, której efektem musi być pozbawianie stanowisk, a w tym wypadku także pełne zejście z politycznej sceny, musi być wyegzekwowane".
"Niezależnie od wyników badań, o których tutaj mówimy, tacy ludzie jak Donald Tusk, jak Bronisław Komorowski, jak Radosław Sikorski, jak Bogdan Klich, (...) jak Tadeusz Arabski muszązejść z polskiej sceny politycznej raz na zawsze".
Niezależnie od wyników badań? Czyli nieważne, jakie są przyczyny katastrofy to i tak Tusk, Komorowski, Sikorski musza zejść z polskiej sceny politycznej, ponieważ – jak sądzę – będzie to egzemplifikacja elementarnej sprawiedliwości w państwie prawa. Ergo, w imię demokratycznego państwa prawa, niezależnie od wyników śledztwa Tusk z Komorowskim i Sikorskim muszą być pozbawieni stanowisk. Nie wiem, czy tylko ja dostrzegam w tych wypowiedziach jakieś sprzeczności wewnętrzne?
Zwróciłby również państwa uwagę na zwrot: „I jeśli mamy być państwem demokratycznym…”. Rozumiem, że jeśli mamy być, to jeszcze nie jesteśmy, a Komorowskiego wybrały rosomaki i patyczaki. Przyjmując tę wersję wydarzeń logiki nabiera zdanie, że Komorowski został wybrany przez nieporozumienie; między rosomakami i patyczakami. Rosomaki stały po stronie AK i głosowały na Komorowskiego, a patyczaki były z tej drugiej tradycji i też głosowały na Komorowskiego. Prezes zapomniał wystąpić przed obiema grupami i powiedzieć, iż go kompletnie nie zrozumiały, że prawo moralne jest w nim itd.
Jest jak jest, sondaż daje prezesowi 25 proc. poparcia, a postkomunistom 20 proc. Nie trzeba być genialnym analitykiem, aby stwierdzić, iż centrowy elektorat PiS odpływa z trójkąta bermudzkiego na bezpieczniejsze wody. Ilu wojowników o „prawdę” i „moralność” pozostanie na okręcie kapitana Jarosława? Zobaczymy. Może Kaczyńskiemu nie zależy już na władzy w kondominium niemiecko-rosyjskim, ale skoro nie tu jest Polska, to gdzie jest?
Tym czasem rząd zapowiedział ustami minister Kopacz powrót do koncepcji prywatyzacji służby zdrowia. Powolnej i etapowej, ale jednak prywatyzacji i komercjalizacji. Trzymam kciuki.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka