Pan Marek – doktorant filozofii UJ – pisze w swym wpisie o strasznym liberalizmie, który przez minione 20 lat plądruje umysły Polaków. Efektem tegoż liberalizmu jest np. pojawianie się nieślubnych dzieci.
Pan Marek – doktorant filozofii UJ – zapewne pamięta, iż liberalizm nie zajmuje się ilością i stroną formalną posiadania i wychowywania dzieci. Po prostu, mnie – jako liberała – nie interesuje czy i ile dzieci ma Pan Marek i czy ma je z żoną czy z koleżanką.
Pan Marek – doktorant filozofii UJ – zapewne wie, iż w Polsce liberalizmu nie ma i nie było. Mamy gospodarkę, w którą ingeruje władza, a więc i etatyzm. Te pojęcia nie mają stycznych z liberalizmem. Od dwudziestu lat zmiany liberalne próbował wprowadzić jedynie Balcerowicz. Niestety zatrzymał się tuż po wyjściu z bloków, a potem socjaliści i katoliccy socjaliści na powrót zaczęli walczyć o głosy niewolników. I tak ten socjalizm sobie trwa.
Poszczególne przykłady rozwiązań liberalnych są oczywiście obecne w naszym systemie, ale incydentalnie. Pan Marek pisze o reklamach. Szanowny panie Marku, czy mógłby Pan wskazać te, z których wynika, że człowieka można traktować jak zwierzę. A tak na marginesie zapytam, czy nie byłoby bardziej zatrważająco, gdyby napisać: traktować człowieka jak człowieka.
Wrócę do tych nieszczęsnych pozamałżeńskich dzieci. Otóż Panie Marku z UJ liberalizm nie stosuje inżynierii społecznej, dlatego pozostawia kwestie życia osobistego jednostce. Pisanie o odpowiedzialnej rodzinie – czyli pewnie katolickiej – to nic innego jak próba narzucania określonego modelu – dobrego dla wszystkich.
Panie Marku można nie być fanem liberalizmu, ale pisząc o nim wypada znać jego podstawy.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka