Robert Pieńkowski Robert Pieńkowski
487
BLOG

Dziennikarskie trzy po trzy à la Magierowski

Robert Pieńkowski Robert Pieńkowski Polityka Obserwuj notkę 2

    W Rzeczpospolitej z 30 IX 2010 r. (nr 229)  przeczytałem komentarz Marka Magierowskiego »Związek Zawodowy „Titanic”«. Już pierwsze jego zdanie „protestujące w całej Europie związki zawodowe są niczym uparte dinozaury, które zatrzymały się na pewnym etapie ewolucji, nie rozwijają się umysłowo, a co gorsza, wbrew wszystkim prawom natury, nijak nie zamierzają zdechnąć” jest co najmniej niegrzeczne. Gdyby tekst Magierowskiego opublikował jakiś obleśny brukowiec to może by mnie to zdanie tak nie zirytowało. Niestety w dalszej części swojego tekstu autor pozwolił sobie na określanie liderów związkowych jako nierozgarniętych. A to jest już pospolite chamstwo. Czy dajmy na to ja też jestem owym nierozgarniętym liderem?  Chyba nie, ale  bardzo mi niedaleko do owych liderów (jestem nieetatowym członkiem NSZZ Solidarność, "szarym", choć może nie tak przeciętnym). W krótkim skądinąd tekście Magierowskiego pojawia się jeszcze głupiomądre spostrzeżenie, że „wola ludu jest taka, żeby pracować jak najkrócej za jak największą kasę...”. Domyślam się, że Pan Marek Magierowski marzy, aby pracować jak najdłużej za jak najmniejszą kasę? Jego śladem ludzie pracy najemnej na samą myśl, że ich kosztem ktoś chce zaoszczędzić powinni klaskać i okazywać entuzjazm? Tekst Magierowskiego jest tak niemądry, że nie warto byłoby go komentować, gdyby nie fakt, że autor jest zastępcą redaktora naczelnego Rzeczpospolitej, co zobowiązuje go moim zdaniem do znacznie większego wysiłku intelektualnego. Autor nie podaje odpowiedzi, dlaczego „pękający w szwach budżet” ma być ratowany kosztem  zwykłych ludzi pracujących niejednokrotnie za minimalną płacę? Moją wypowiedź chciałbym jednak zakończyć jakąś pozytywną konkluzją. Otóż gdyby ktoś kiedyś planował restrukturyzację w jedynym opiniotwórczym dzienniku, który dobrowolnie kupuję, to możnaby zwolnić z pracy Marka Magierowskiego. Efektem tego byłyby same plusy, gdyż wydawnictwo zaoszczędziłoby na jego etacie jakieś 10000 zł miesięcznie, a Pan Magierowski przyjąłby  bez wątpienia taką decyzję z pełnym zrozumieniem, gdyż rachunek ekonomiczny powinien się liczyć przede wszystkim. Pan Magierowski lubi przecież być zwalniany z pracy... W odróżnieniu od kilku tysięcy ludzi, którzy w minioną środę (29 IX 2010 r.) demonstrowali w Warszawie w obronie swoich miejsc pracy.


PS
Tydzień wcześniej (22 IX 2010 r.) Rzeczpospolita opublikowała artykuł pod znamiennym tytułem „Rośnie popyt na luksusowe auta” (w Polsce oczywiście). Jak się dobrze zarabia, to trzeba samochody regularnie zmieniać.  Dodam, że we wspomnianym tekście chodzi o samochody kosztujące okrągły milion złotych i więcej!  A te związkowe "tumany" nie rozumieją, że trzeba w kryzysie zaciskać pasa... (nawiązując do retoryki Pana Magierowskiego).

                                                                   

 

                                                   Robert Pieńkowski  www.piswroclaw.pl
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka