Rubikkon 1 Rubikkon 1
296
BLOG

Birma - raj utracony

Rubikkon 1 Rubikkon 1 Polityka Obserwuj notkę 5

W 1948 roku, po otrzymaniu niepodległości od Wielkiej Brytanii, Birma miała przed sobą świetlane perspektywy. Dynamiczny rozwój mogły jej zapewnić bogactwa naturalne: złoża gazu ziemnego, rubiny i szafiry, stosunkowo żyzne ziemie czy największe na świecie zasoby drzewa tekowego. Wielki potencjał tkwił też w unikalnej buddyjskiej kulturze, która mogłaby przyciągnąć tysiące turystów. Mogłaby, gdyby nie to, że rządzący Birmą od 1962 roku generał Ne Win zakazał obcokrajowcom przebywać na terytorium kraju dłużej niż 24 godziny.

 

Buddyjski socjalizm

Dyktatura Ne Wina, który do władzy doszedł w wyniku zamachu stanu, forsowała specyficzny plan gospodarczy, nazywany birmańską drogą do socjalizmu. Pod względem ideologicznym koncepcja ta łączyła elementy buddyzmu, marksizmu i nacjonalizmu, w praktyce zaowocowała nacjonalizacją gospodarki, brutalną walką z opozycją i polityką ksenofobii.

 

Już w 1964 roku za granice wygnano 200 tys. Indusów, w 1978 zaś w wyniku „Operacji Smok” przeprowadzonej w okręgu Arakan kolejne 200 tys. ludzi – tym razem separatystów muzułmańskich – zostało zmuszonych do ucieczki do Bangladeszu, gdzie masowo marli z głodu. Ograniczenia wizyt cudzoziemców, w nadziei na zyski z dewiz, zmniejszono w 1970 roku. Odtąd turyści mogli przebywać w Birmie aż tydzień. Ze szkół wycofano język angielski (jego powrót do programów nauczania w 1979 roku wiązano z osobistą porażką generała – jego córka, kandydująca do medycznej szkoły brytyjskiej, oblała egzamin z tego języka).

 

Buddyjski socjalizm doprowadził w końcu do gospodarczego krachu: wprowadzony przez władze zakaz sprzedaży nadwyżek ryżu bez ich zgody, szybko zaowocował pojawieniem się niedożywienia. Mimo że Birma jest krajem rozległym i dość żyznym, zaczęło tam brakować nawet ryżu i oleju. Racjonowanie żywności za pomocą kartek nie pomogło – pod koniec lat osiemdziesiątych Birmę zaczęto zaliczać do najbiedniejszych krajów świata.

 

Ekonomiczny kryzys pogłębiła przeprowadzona z plecenia generała wymiana walutowa, wprowadzająca na rynek banknoty z jego podobizną (i o znacznie mniejszych nominałach). Symboliczne jedynie kompensaty oznaczały utratę oszczędności życia przez tysiące Birmańczyków. Ne Win jeszcze raz ingerował później w rynek walutowy, tym razem wprowadzając monety o nominałach związanych z jego ulubioną liczbą – 9.

 

Głęboko wierzący w zasady numerologii, dyktator, był przekonany, że ta decyzja zapewni mu osobiste szczęście. Z biegiem czasu coraz bardziej tracił kontakt z rzeczywistością; oprócz podążania za wskazaniami liczb oddawał się też z upodobaniem rytuałom kabalistycznym noszącym nazwę yadaya. W końcu poślubił księżniczkę z ostatniej przedkolonialnej dynastii i zaczął występować w tradycyjnych szatach królewskich. Od władzy odsunięty został w 1988 roku, kiedy, w wyniku zamachu stanu, rządy przejęła junta wojskowa.

 

Bezsilność wewnątrz i na zewnątrz

W trakcie bezwzględnych rządy dyktatora i junty tłumiono wszelkie przejawy opozycji. Zbrojna reakcja władzy na protesty po śmierci U Thanta (Sekretarza Generalnego ONZ) pochłonęła życie co najmniej tysiąca osób, kilkutysięczne żniwo zebrała też likwidacja „społecznych niepokojów” w 1988 roku.  Demokratyczny ruch oporu reprezentuje NLD – Narodowy Ruch na Rzecz Demokracji, na którego czele stoi, laureatka Nagrody Nobla, Aung San Suu Kyi. Kiedy w 1990 roku generałowie zezwolili na przeprowadzenie w Birmie demokratycznych wyborów, NLD wygrał je z przytłaczającym, 82-procentowym poparciem. Ten wynik nie został jednak uznany przez rządzących, nie doszło więc do przekazania władzy. Ta decyzja junty ściągnęła na Birmę, ze strony krajów zachodnich, sankcje gospodarcze, które stanowiły kolejny poważny cios dla kulejącej gospodarki kraju. Działacze opozycji byli i są nieprzerwanie represjonowani: Human Rights Watch i Amnesty International donoszą o spotykających ich tajemniczych zaginięciach, porwaniach, pobiciach, a także o torturach i niedożywieniu, które grożą im w więzieniach. Kyi od kilkunastu lat przebywa w areszcie domowym. Kiedy jej mąż umierał w Anglii, władze dały jej możliwość opuszczenia aresztu, jednak bez prawa powrotu do Birmy. Odmówiła.

 

Przeciwko represyjnym rządom we wrześniu tego roku wybuchła szafranowa rewolucja (nazywana tak od koloru szat birmańskich mnichów) – największe od 1988 roku protesty, w których zwolennicy demokracji, uzbrojeni w parasolki i butelki wody mineralnej, przeciwstawiali się wojsku, protestując przeciwko podwyżkom cen ropy oraz domagając się ogólnonarodowego przebaczenia, powrotu do demokracji i uwolnienia więźniów politycznych. Oficjalnie zajścia przyniosły tylko dziesięć ofiar. Nieoficjalnie ich liczba miała być dużo wyższa.

 

Od niemal dwóch dekad w rozwiązanie birmańskiego konfliktu zaangażowane jest ONZ, jednak jego działania nie przynoszą rezultatów. Potępiające rezolucje blokowane są przez Rosję i Chiny, których dyplomaci twierdzą, że skoro sytuacja w Birmie nie stanowi zagrożenia dla światowego pokoju, nie powinna być przedmiotem zainteresowania Rady Bezpieczeństwa. Również, niedawno zakończona, misja specjalnego wysłannika Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Birmy nie osiągnęła zamierzonych celów. Ibrahim Gambari miał skłonić generałów do rozpoczęcia rozmów,  których stronami mieli być: on, junta i przedstawiciele opozycji. Od początku nad jego wizytą wisiało jednak widmo fiaska. Pierwszy zły omen stanowiło wydalenie z kraju stałego oenzetowskiego dyplomaty ds. Birmy (postawiono mu zarzuty przekroczenie kompetencji oraz wkładu w wywołanie wrześniowych protestów) zaledwie dzień przed przyjazdem Gambariego. Krajowe władze nie są też najlepiej nastawione do samego ONZ, piętnując organizację za, ich zdaniem, skostniałość i służalczość wobec USA.

 

Eksperci podejrzewają, że na birmański reżim najsilniejszy wpływ mogłyby mieć jego azjatyccy sąsiedzi – jednak ani państwa z grupy ASEAN, ani Indie (handlujące z Birmą bronią) czy Chiny (które z Birmą łączą kontrakty gospodarcze) nie wydają się zainteresowane „naprawianiem” kraju.

 

Ukryta perła Indochin?

Z powodu ciągle istniejących ograniczeń wjazdu dla cudzoziemców jeden turysta w Birmie przypada na trzystu pięćdziesięciu  w sąsiedniej Tajlandii. Ci, którzy jednak zdecydują się na przyjazd do tego kraju, mogą podziwiać niespotykane zagęszczenie buddyjskich budowli sakralnych – np. w mieście Bagan na czterdziestu kilometrach kwadratowych znajduje się ponad pięć tysięcy (!) buddyjskich świątyń. Z tego powodu Birma zyskała sobie miano perły Indochin. Zwiedzających odstrasza jednak niestabilna sytuacja kraju i doniesienia o łamaniu praw człowieka.

 

Mieszkańcy Birmy zmagają się bowiem nie tylko z wzrastającą inflacją, korupcją w gospodarce, fałszowanymi statystykami, tragicznymi warunkami sanitarnymi, degradacją środowiska czy AIDS (w 2003 roku zarażonych było 1,2% dorosłych obywateli). W kraju bez przerwy dochodzi do przymusowych wysiedleń, podpaleń wiosek, zmuszania do pracy bez wynagrodzenia (głównie w przypadku więźniów, ale też dzieci). Dzieci od dziesiątego roku życia stanowią też nową siłę birmańskiej armii, do której wcielane są przymusowo (często poprzez porwania lub szantaż). Birma stanowi ważny punkt tranzytowy w azjatyckim handlu żywym towarem, jest też źródłem nowych „dostaw” i drugim w kolejności największym światowym producentem opium. Stanowi główne źródło regionalnego zaopatrzenia w metamfetaminę i heroinę – kwitnie w niej więc pranie brudnych pieniędzy i narkobiznes. Walka władzy z tymi problemami idzie kiepsko – rządzący zdecydowanie lepiej radzą sobie na wojnie ze zwykłym obywatelem, który może trafić do więzienia za posiadanie faksu.

(źródła: The Economist; Reuters, bbc.co.uk; Amnesty International, Human Rights Watch i in.)

 

Aleksandra Dąbrowska

Rubikkon

Rubikkon 1
O mnie Rubikkon 1

Polska Źródło polskiego antysemityzmu Adam Maksymowicz Zagraniczne prognozy i podsumowania Aleksander Siemaszko Urojone Boże Narodzenie Jadwiga Buchholtz Seks, czyli o tym, co interesuje każdego Tomasz Zdunek Górnicza potęga Andrzej Marecki Płaćmy za studia Robert Durlej A PiS jak zwykle szkodzi Robert Durlej Czy dziennikarz ma godność? Witold Filipowicz Sekretne wyznanie Anonima Iga Sytuacja patowa…i tylko tyle? Joanna Pyziak Drugi Sikorski Adam Maksymowicz Czy Polska może stać się drugą Irlandią? Robert Durlej Europa Europejski Dzień przeciwko Karze Śmierci Robert Durlej Wyrzuty sumienia Adam Maksymowicz Wojna w Europie Andrzej Marecki Świat Na dachu Świata Joanna Pyziak Iran: pętla się zaciska Jeff Lukens Eksportujac inflację do OPEC Thomas E. Brewton Zagraj o darmowy ryż Bartosz Wieczorek Betlejem bez telewizji Bartosz Wieczorek Birma – raj utracony Aleksandra Dąbrowska Idea

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka