Michał Rulski Michał Rulski
261
BLOG

Co mnie boli w dyskursie o Unii Europejskiej

Michał Rulski Michał Rulski Polityka Obserwuj notkę 2

 Unia Europejska jest nazywana mocarstwem cywilnym, potęgą niemilitarną, ważnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych. To wiemy, to rozumiemy, z tym się utożsamiamy bądź też temu się przeciwstawiamy.  Jest to wiedza ogólna i każdy z szperających po Internecie czy czytający prasę codzienną coś na temat Wspólnoty Europejskiej wie.  Ja wiem trochę dużo, ,,coś tam, coś tam” (cyt. za pani Kruk w momencie przepracowania) i dlatego to, co na temat Unii Europejskiej przelewa się z mediów, osób publicznych czy też sygnałów autorstwa pewnych grup politycznych, jest karygodne. Co gorsza, tendencja zepsucia merytorycznego dyskursu na temat Unii jest po obydwu stronach, zarówno wśród sympatyków czy też przeciwników. Muszę zaznaczyć, że te dwie grupy też dzielą się na podgrupy, jak np. ci pierwsi to euro- entuzjaści, kosmopolici, Europejczycy pełną duszą .Drudzy to często eurosceptycy, euro- realiści, zwolennicy Europy ojczyzn itd. ,lecz to nie jest ważne, jak siebie czy jak się ich nazywa. Kluczowym jest, iż natarczywie wsadzają do naszego dyskursu demagogię, błędy czy myślenie życzeniowe, co nie służy zrozumieniu problemów europejskich struktur przez nasze społeczeństwo.

A zatem, grzechy osób krzyczących za UE:

a)     Totalne odrealnienie w słowach, czynach, prognozach. Dochodzi do tego nie przyjmowanie żadnej krytyki.  W tym przypadku musimy się cieszyć ze zjednoczenia kontynentu, braku granic i rozwojowi naszych możliwości. No i nie można krzyczeć na Unię (której paradoksalnie stanowimy), bo zapeszymy, nie dostaniemy funduszy, pieniędzy a ktoś nas uwsteczni do epoki kamienia łupanego- zabierze infrastrukturę, odizoluje i będziemy pokazywani w ZOO Europy Zachodniej jako lud zacofany. Można powiedzieć, że kryzys w Europie będzie trwał 10-12 lat i że jest to normalny cykl koniunkturalny w liberalizmie (12 LAT!!!! Podkreślam!), ale już nie można powiedzieć, że część polityk Wspólnoty jest zła np. rolna a niektóre po prostu nie funkcjonują np. zagraniczna.

b)    Mitologizowanie bycia częścią w UE. To też wiąże się z powyższą modą wypowiadania się na tematy, na które się w dużej mierze nie zna. Nasze bezpieczeństwo, dobrobyt, status na arenie międzynarodowej, zbiory, ocielenie naszych maciek czy też dawanie jaj jest warunkowane obecnością w Unii Europejskiej. I koniec. Próba merytorycznej mówienia o błędach czy możliwych reformach opisywanego urzeczywistnienia integracji europejskiej jest traktowane jako bluźnierstwo. To też wiąże się z przeświadczeniem, iż twór zmodyfikowany ostatnio w Lizbonie jest optymalny.

c)     Zatracenie chadeckich podstaw Wspólnoty Europejskiej. Wystarczy wspomnieć o ideach przyświecających chadeckim założycielom Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali by zrozumieć, jak obecna działalność UE się od tego oddala. Szerzenie laicyzacji, walka z chrześcijańskimi symbolami (ostatnio z symbolem krzyża na słowackich monetach euro), wspieranie organizacji proaborcyjnych czy też dotowanie artysty bawiącego się gównem słoni to chyba kilka przykładów zachwiania wartości chrześcijańskich we Wspólnocie.

Osoby przeciwstawiające  się UE, których akurat się teraz namnożyło przez pączkowanie, mają również wiele na sumieniu. Otóż:

a)     Mówią o złu Brukseli, tamtejszych urzędników, decydentów, ludzi tam mieszkających a nawet chyba turystów tam przebywających. Oczywistą prawdą jest, że struktura Unii cierpi z braku demokratycznych narzędzi, alienacji obywateli poszczególnych krajów członkowskich i braku kontroli suwerena, czyli 27 społeczeństw z różnych stron kontynentu. Ale przecież w Brukseli siedzą nasi ludzie. Wybierani do Parlamentu Europejskiego  lub będący urzędnikami, komisarzami, przewodniczącymi frakcji, tłumaczami, specjalistami, konsultantami itd. A przecież na szczyty UE jeździ premier RP, który powinien dbać o nasze dobro w zjednoczonej Europie. Tak więc takie czcze gadanie oponentów Unii, Brukseli, Zachodu? Pogarsza tylko sytuację. Trzeba ludzi wyedukować, że przy 30% w wyborach do PE sami sobie szkodzą. Przecież ci eurodeputowani wywodzą się z jakiś okręgów i ktoś na nich głosował. Więc należy się trochę interesować, co oni robią w tej demonicznej Brukseli. A w polityce wewnętrznej, spójnej z zewnętrzną, społeczeństwo musi być krytyczne wobec szefa rządu, który popełnia błędy w polityce europejskiej i nie ma wizji relacji w Europie. Podkreślam- każdego premiera, jakiego sobie naród wybierze.  W innym przypadku wpadamy w skrajności w skrajność- od demonicznej Brukseli zabierającej nam suwerenność do obiecanki pod nazwą 300 miliardów. I te obie wersje robią burdel w rozmowie o przyszłości naszego kontynentu.

b)     Zaufanie politykom, którzy są, byli lub chcieli być elementem tej układanki. Wielcy krytycy UE powołują się na polityków czy też osoby publiczne, które powinny w tym temacie znać swoją rolę i się w końcu zamknąć. Mowa tu oczywiście o brytyjskim polityku, który siedzi w PE i jest uważany za głos konserwatystów, dążących do naprawienia Wspólnoty. Bzdura! On sam siedzi w jednej z parlamentarnych komisji od sprawy zbytecznej i antyliberalnej i jest najbardziej leniwą, krzykliwą i najlepiej opłacaną mądralą w całej Europie. I to za pieniądze podatników. Niestety, lecz na polskiej scenie politycznej również są takie przypadki. Mowa tu między innymi o panu organizującym obchody 11 listopada, znanego ostatnio  z pokazywania palcem na krzykliwą feministkę w programie publicystycznym dziennikarza z kłopotami prostaty. Przecież ten działacz ,,narodowy” aż rwał się pod PE za pomocą pieniędzy irlandzkiego biznesmana. A już o panu w muszce mówiącego wyłącznie o tym, że RP powinna być zintegrowana z resztą krajów Europy niczym Szwajcaria, to raczyłbym nie pisać

c)     Zamysły robienia czegoś wstecz czy też tworzenia bytu nowego, na inny, niesprawdzony i niekompatybilny wzór. Stwórzmy NAFTA dla Europy! Tak, co jeszcze? Integracja (czy też jej brak) w Ameryce Północnej pomiędzy 3 państwami jest przecież czymś innym aniżeli szerokie współdziałanie 27 różnych państw. To tak ja byśmy krowie kazali znosić jajkaJ. Pojawiają się też głosy, by w integracji bazować jedynie na 4 swobodach gospodarczych, czyli cofnąć się w integracji. Dobrze, lecz co z tego, skoro i tam pojawiły się błędy, które trzeba wyeliminować. To przecież nic nie zmieni. To jest jak rzucanie teoretycznie dobrych argumentów ekonomicznych nieprzystających do rzeczywistości.

Resumując, co więc zrobić z tym dyskursem? Podążać za osobami widzącymi obecna Europę w bieli lub czerni czy też szukać złotego środka? Poszukajmy jednak. Oczywiście optymalnym związaniem byłaby synergia entuzjazmu pierwszych i wolnorynkowych zamysłów realistów (nawet sprowadzane do dość błahych spraw, które i tak utrudnia obecnie administracja UE) oraz stworzeniem nowej wartości dodanej dla całego kontynentu.

Idealistyczny, poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka