Prezydencka kandydatura Jarosława Kaczyńskiego zdobyła niemal milion podpisów więcej od kandydatury Bronisława Komorowskiego. Czy o czymś to świadczy?
W regularnie przeprowadzanych sondażach Komorowski cieszy się bezpieczną, około 20-procentową, przewagą nad Kaczyńskim. Jak jednak wszyscy dobrze wiemy, w dzisiejszych czasach wartość sondaży przedwyborczych jest żadna. Wystarczy spojrzeć na sposób ich przeprowadzania: albo to "telefony do reprezentatywnej grupy 500 osób", albo żonglowanie wynikami (np. wyliczanie poparcia dla kandydatów z pominięciem osób deklarujących niezdecydowanie). Tymczasem proces zbierania podpisów dla kandydatur to rzeczywisty sondaż nastrojów społecznych – a także mobilizacji struktur partyjnych.
Oczywiście, fakt ponad dwukrotnej przewagi Kaczyńskiego nad Komorowskim w ilości podpisów nie oznacza, iż Kaczyński otrzyma dwa razy więcej głosów. Mogliśmy się jednak przekonać, że osoby popierające szefa PiS są znacznie bardziej zdeterminowane niż potencjalni wyborcy Komorowskiego. A podczas czekających nas (pierwszych od dekad) "letnich" wyborach od postawy elektoratów będzie zależało wszystko.
W tej chwili liczby podawane przez pracowanie sondażowe nic nie oznaczają – nawet jeśli jest w nich choćby i cień prawdy. 4 lipca (gdy odbędzie się decydująca druga tura wyborów) wakacje będą trwały w najlepsze i doczekamy się – być może – słonecznej pogody. Naprawdę wiele determinacji będzie wymagało udanie się do lokalu wyborczego i oddanie głosu.
Dziś wiadomo, kto jest bardziej zmobilizowany. Nic dziwnego, iż działaczy PO ogarnęła panika.
Inne tematy w dziale Polityka