Tak, prezydent USA spotkał się podczas warszawskiej wizyty z najlepszymi spośród Polaków. Ale rzecz jasna, nie byli to politycy ciasno stłoczeni w sali Pałacu Prezydenckiego. Wielu spośród nich nawet nie dało rady wydusić z siebie słowa przy przywitaniu z Barackiem Obamą – albo panicznie czekali na interwencję tłumacza, jak np. Bronisław Komorowski.
Najlepszych spośród Polaków Obama spotkał wcześniej, po złożeniu wienica pod Grobem Nieznanego Żołnierza. Stacje TV z całego świata pokazują tą scenę: uśmiechnięty lider mocarstwa dyskutuje z grupą ubranych w rozmaite mundury polskich weteranów.
Nasi bohaterowie II wojny światowej nie mieli problemów językowych, gdyż wielu z nich los zagnał do Wielkiej Brytanii, Kanady lub USA. Ale wyjątkowa swoboda ich rozmowy z Obamą nie została spowodowana tylko znajomością angielskiego.
Kto poznał polskich weteranów, ten wie, że ci ludzie są wyjątkowi. Mimo niezwykle ciężkich przeżyć zachowali energię i pogodę ducha. Oni nie mają kompleksów. Dobrze wiedzą, ze mogą rozmawiać z każdym jak równy z równym. Równocześnie zaś nadal mają w sobie ten fundament dawnego wychowania.
Jestem pewien, że jeśli Obama coś z wizyty w Polsce zapamięta – to właśnie spotkanie z weteranami na Placu Piłsudskiego. No i może jeszcze te dziwnie wyludnione ulice stolicy dużego europejskiego kraju.
Inne tematy w dziale Polityka
