No i stało się, polska reprezentacja piłkarska po dwóch blamażach może pakować walizki, został ostatni mecz z Japonią "o pietruszkę". Myślę, że jednym z powodów słabej gry naszej kadry była baza treningowa - decydenci PZPN nie wiedzieć czemu wybrali Soczi nad Morzem Czarnym - ok. 1500 km w linii prostej (samolot) od 2 miejsc rozgrywania meczów, od Moskwy i Kazania. Jedynie do Wołgogradu, gdzie zagramy z Japonią, jest nieco bliżej, bo ok. 600 km. W ten sposób kadra piłkarzy gotowała się w tropikalnych warunkach w nadmorskim kurorcie, by potem tracić cały dzień na lot z duszą na ramieniu rosyjskimi liniami do Moskwy i Kazania. No ale potem wracali by ukoić stargane nerwy (lotem i meczem) pod czarnomorskie palmy... Z 32 drużyn startujących w mundialu tylko Brazylia wybrała Soczi za bazę treningową. Inne wybrały miejsca może mniej komfortowe, ale za to położone bliżej stadionów, na których grają - Moskwa, Sankt-Petersburg, Kazań.
Obozy treningowe polskiej kadry przed rozgrywkami mistrzowskim krytykowałem już dwa lata temu, przy okazji finałów mistrzostw Europy. Obóz najpierw nad Bałtykiem w Juracie, a potem przewiezienie całego towarzystwa do odległego o blisko 900 km Arłamowa w Bieszczadach jawi się do dzisiaj jako wytwór chorego na depresję lub wyjątkowo złośliwego logistyka.
Ale na razie w Soczi słońce świeci...
