Po śmierci Hadriana IV nastapił rozłam wśród kardynałów, odzwierciedlający dwie tendencje ścierające się w Italii – gibelinów i gwelfów, czyli zwolenników władzy cesarskiej i opowiadających się za niezależnością miast, księstw i samego papiestwa. Ci pierwsi wybrali Oktawiana z Monticello (Wiktora IV), ci drudzy Rolando Bandinellego, czyli Aleksandra III (1159-1181).
To Wiktor IV pierwszy przyjął tiarę a Aleksander III musiał uciekać na Sycylię, gdzie przeprowadzono ponowną elekcję. Z tego sporu papiesko-cesarskiego, mimo kolejnych antypapieży – Paschalisa III (który nawet urzędował w Rzymie w latach 1164-1168), Kaliksta III i Innocentego III – zwycięsko wyszedł Aleksander III. W wyniku kleski pod Legnano (1176) cesarz Fryderyk Rudobrody uznał suwerenność papieży i nawet ucałował stopy Aleksandra III.
Pontyfikat tego papieża był jednym z najdłuższych w historii, jednak odbywał się głównie (aż przez 20 lat) na wygnaniu. Nawet pod koniec swego życia, mimo pojednania się z cesarzem, papieża przegnała z Rzymu ludność miasta – jak widać, autorytet papieża wciąż niedomagał.
Aleksander III podjął kilka ciekawych decyzji – kanonizował Tomasz Becketta, biskupa zamordowanego przez króla Henryka II (ta historia posłuży jako podstawa do stworzenia bajki o rzekomym zamordowaniu św. Stanisława przez króla Bolesława Śmiałego) oraz sławnego Bernarda z Clairvaux, głównego ideologa średniowiecznego chrześcijaństwa, inicjatora II wyprawy krzyżowej oraz krucjaty połabskiej. Papież zabrał także głos w jeszcze jednej, dość kontrowersyjnej wtedy sprawie.
Istniał przez setki lat spór kościelnoprawny na następujący temat: czy małżeństwo powstaje przez akt seksualny czy przez wolę małżonków, a może przez obie te rzeczy? Kościół początkowo respektował zasadę starorzymską, iż małżeństwo bazuje na obustronnej woli, jednak po pewnym czasie, za sprawą Hinkmara z Reims (uznawanego za jednego z najwybitniejszych teologów) teoria spółkowania (bo bez aktu seksualnego nie można mówić o małżeństwie) stała się dominująca. Doszło nawet do swoistej wojny teologicznej, w której np. Uniwersytet Paryski popierał teorię umowy, zaś Uniwersytet w Bolonii teorię kopulacji.
Wbrew pozorom sprawa była bardzo istotna, ponieważ teoria spółkowania niosła ze soba duże niebezpieczeństwo – Maryja, mimo posiadania gromadki dzieciaków (ale zgodnie z nauką pozostająca w dziewictwie), nie była według tej teorii zamężna … . Dopiero papież Aleksander III (1159-1181) zgodził się na konsensus: małżeństwo jest ważne przed jego fizycznym dokonaniem, ale dopiero po nim jest nierozerwalne.
Okazało się to doskonałym instrumentem kontroli nad władcami – brak następcy tronu był bolączką panujących. Dla rozwiązania bezpłodnego małżeństwa władcy byli gotowi pójść na duże ustępstwa i zapłacić niemal każdą cenę.
Ta zasada funkcjonuje po dziś dzień – skoro małżeństwo tylko dokonane (nie nierozerwalne!) to zawsze można przecież je rozwiązać. Obecnie ten pogląd ułatwia przeprowadzenie tzw. unieważnienia małżeństwa (inna nazwa rozwodu:) wśród katolików i pojawiania się tzw. konsekrowanych dziewic.
"Poczet papieży" - Jan Wierusz Kowalski.
„Eunuchy do raju” Uta Ranke-Heinemann.
Inne tematy w dziale Kultura