echo24 echo24
1099
BLOG

Teraz, gdy jak tlenu trzeba nam narodowej jedności, dzielenie Polaków jest przestępstwem!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 67
Znów wraca Smoleńsk!

Motto: Podług Słownika Języka Polskiego PWN, - vide: https://sjp.pwn.pl/slowniki/zdrada%20stanu.html , - zdrada stanu to przestępstwo popełnione przez osobę sprawującą władzę polegające na działaniu na szkodę państwa.

A teraz do rzeczy.

Portal internetowy Onet. WIADOMOŚCI, vide: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/jaroslaw-kaczynski-o-raporcie-podkomisji-smolenskiej-prezes-pis-nie-ma-watpliwosci/1l5539x?utm_medium=push&utm_source=browser&utm_campaign=push_push_go&utm_site=wiadomosci&utm_push_id=624feffab50541dbc9dddc92 informuje:

Jarosław Kaczyński przeczytał raport podkomisji smoleńskiej. Prezes PiS nie ma wątpliwości.

Jarosław Kaczyński tuż przed kolejną rocznicą katastrofy smoleńskiej, ponownie głośno wypowiada się na temat śmierci 96 osób, które znalazły się na pokładzie samolotu. Prezes PiS przekonany jest, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Podkreślił, że najpierw miał w tej sprawie "intuicyjne przeświadczenie", które następnie zostało potwierdzone "z pewnej wiedzy sprawdzającej".

Raport komisji smoleńskiej natomiast miał udzielić odpowiedzi na wszystkie jego wątpliwości. Zdaniem Kaczyńskiego wnioski, które do tej pory wyjaśniały przyczynę katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. były kreowane m.in. przez "potężne lobby składające się z niewątpliwie obecnej w Polsce potężnej agentury rosyjskiej".

Dopytywany, czy raport będzie upubliczniony w dniu 12. rocznicy katastrofy, przyznał, że sądzi, że w dniu rocznicy nie będzie publikacji. — Ale sądzę, że po rocznicy będzie — stwierdził…"

Mój komentarz:

Jak widać, na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem obchodów 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński po raz kolejny powraca do, jak żaden inny emocjonalnie dla Polaków drażliwego tematu katastrofy smoleńskiej, - wrzucając z premedytacją do debaty publicznej granat, który może społeczeństwo polskie rozerwać na strzępy.

Ten granat to rodzaj społecznie zabójczej broni masowego rażenia, gdyż po jego wybuchu uwolni się z niego substancja toksyczna podsycająca nienawiść  wierzącej w zamach smoleński miłośników Jarosława Kaczyńskiego do orędowników Donalda Tuska, którzy twierdzą, że takowego zamachu nie było.  

Pytacie Państwo, o co dokładnie mi chodzi? Już wyjaśniam.

Jeszcze niedawno, podczas I Zjazdu Krajowego Stowarzyszenia OdNowa Jarosław Kaczyński grzmiał, że w obecnej sytuacji politycznej związanej z agresją Putina na Ukrainę, jak nigdy dotąd potrzebna jest nam jedność narodowa.

I co?

Zaledwie kilka dni później pan Prezes w sposób kompletnie nieodpowiedzialny wrzuca do debaty publicznej temat katastrofy smoleńskiej z tezą o ewidentnym zamachu, - co zwaśni ponownie Polaków ze zdwojoną siłą.

Dlaczego nieodpowiedzialny?

Bo Jarosław Kaczyński ogłaszając publicznie, że po przeczytaniu wciąż nieopublikowanego (dlaczego?) raportu Macierewicza ma już pewność, że w Smoleńsku był zamach jeszcze bardziej zaogni nienawistną chęć zemsty „ludu pisowskiego” na sympatykach „ludu platformerskiego”, który z kolei jest święcie przekonany, iż opublikowany raport Millera jednoznacznie dowiódł, że takowego zamachu nie było, co z kolei podsyci nienawiść platformersów do pisowców. I nie ma co owijać w bawełnę, że Jarosław Kaczyński tę obopólną nienawiść rozbudza obecnie celowo, gdyż wie, że już wielokrotnie wygrywał na graniu konfliktem. Czas tedy powiedzieć, że ta prowokacja Jarosława Kaczyńskiego jest z moralno etycznego punktu widzenia karygodną niegodziwością. Bo pan Prezes oczywiście ma prawo prywatnie wierzyć w zamach smoleński, ale w żadnym razie nie ma prawa do wypowiadania takiej opinii publicznie, szczególnie, że wciąż nie ma na to dowodów, a wielokrotnie skompromitowanym raportem Macierewicza nie zajęła się do tej pory nawet prokuratura Zbigniewa Ziobro. Skompromitowanym dlatego, że ta komisja kilkanaście razy ogłaszała publicznie sprzeczne ze sobą i wzajemnie się wykluczające przyczyny katastrofy Tupolewa.   

Ale to jeszcze nie wszystko. Za kompletnym brakiem odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego przemawia właśnie przez niego realizowana próba wykorzystania wojny w Ukrainie dla partykularnych interesów swojej partii. Bo nie bez przyczyny pan Prezes powiedział w rzeczonym wywiadzie, cytuję:

Wnioski, które do tej pory wyjaśniały przyczynę katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. były kreowane m.in. przez "potężne lobby składające się z niewątpliwie obecnej w Polsce potężnej agentury rosyjskiej ".

A powiedział do dlatego, by zagospodarować na użytek Prawa i Sprawiedliwości” narastającą w Polsce i na Świecie niechęć do mordującej kobiety i dzieci bandyckiej Rosji putinowskiej. Tak. Tak. Życie właśnie pokazuje, że Jarosław Kaczyński to bezwzględny egzekutor swoich planów, który dla utrzymania władzy nie cofnie się przed żadną niegodziwością.

I taką niegodziwością właśnie jest, że w czasie agresji Putina na Ukrainę, - kiedy Polaków należy jednoczyć, a nie dzielić, - Jarosław Kaczyński wrzucając z premedytacją temat smoleńskiej Apokalipsy do debaty publicznej dokonuje zahaczającej o znamiona zdrady stanu prowokacji mającej na celu wywołanie burdy narodowej skutkującej skłóceniem Polaków na całe dekady. A czyni to li tylko i wyłącznie po to by utrzymać władzę i nadal kierować państwem na zasadzie "dziel i rządź, a po nas choćby potop ".

Dlaczego napisałem, że takie postępowanie jest bliskie zdradzie stanu? Ano z tej przyczyny, że szczując Polaków przeciwko Polakom Jarosław Kaczyński wyręcza Putina, którego marzeniem jest zwaśniona Polska. A więc w tym przypadku pan Prezes działa na szkodę polskiego państwa.

Na koniec pragnę powiedzieć, że to granie konfliktem przez Jarosława Kaczyńskiego na korzyść partykularnych interesów swojej partii trwa nie od dzisiaj, lecz od czasu dla wszystkich Polaków bolesnej katastrofy smoleńskiej.

Wtedy cała Polska płakała wraz z Jarosławem Kaczyńskim klęczącym nad trumną bliźniaczego brata, - patrz zdjęcie tytułowe. Ale, jak tylko pan Prezes otrząsnął się z żałoby, rozpoczął zajadłą walkę o odbicie władzy z rąk partii Donalda Tuska, a jedną z form tej walki były miesięcznice smoleńskie. Zrazu myślałem, że intencją tych żałobnych marszów jest rzeczywiście czarna rozpacz Jarosława Kaczyńskiego po śmierci brata i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej. Ale z każdą kolejną miesięcznicą przekonywałem się, iż rzeczywistym powodem odbywania tych kirowych uroczystości jest cynicznie perfidna gra Jarosława Kaczyńskiego na uczuciach jego elektoratu nazywanego potocznie „ludem pisowskim ”. Wtedy po raz pierwszy przejrzałem Jarosława Kaczyńskiego, gdyż zrozumiałem, że ten człowiek pod pozorem walki o sprawiedliwą i praworządną Polskę z premedytacją podszczuwa swych orędowników przeciwko Polakom sympatyzującym z partią Donalda Tuska. Zrozumiałem, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie o Polskę idzie, lecz o osobiste rozrachunki z Tuskiem, który jego zdaniem zabił mu brata, co jak wszyscy pamiętamy wykrzyczał w Sejmie, gdy bez żadnego trybu wskoczył na mównicę, - vide: https://www.youtube.com/watch?v=qND2I9LYLyg .

To w czasie smoleńskich miesięcznic powstała „religia pisowska ” oparta na wymyślonej przez Jarosława Kaczyńskiego dialektyce bólu i rozkoszy. I trzeba przyznać, że bezsprzecznie utalentowany reżyser dzielących naród miesięcznic smoleńskich „szaman” Jarosław Kaczyński, grając na instrumencie wspomnianej dialektyki potrafił tak kuglować emocjami „ludu pisowskiego ”, by jego kilkuletnie biczowanie z czasem przestało być dla niego narzędziem tortury przechodząc stopniowo w stan swoiście masochistycznej ekstazy powodowanej ich złudnym przekonaniem, iż są Polakami lepszymi od  gorszej reszty naszego społeczeństwa. I udało mu się, bo to wtedy zrodziła się trwająca do dnia dzisiejszego irracjonalnie ślepa wiara „ludu pisowskiego” w mit, że wszystko, co robi Jarosław Kaczyński jest dobre dla Polski, - wyartykułowany pamiętnym hasłem: „Ja-ro-sław! Pol-skę zbaw! ”.  Tak! Tak! Tusk to obsesja Kaczyńskiego, ale żeby było sprawiedliwie, - Kaczyński to fobia Tuska.

Moje zwątpienie w mit o zbawcy narodu Jarosławie Kaczyńskim umocniło się w kilka miesięcy po tym jak jesienne wybory roku 2015 wygrała PiS-owi Platforma Obywatelska, która pod koniec swych rządów tak się rozbrykała, że część z natury przekornych Polaków zagłosowała na PiS, - do czego przyznaję ze wstydem też się przyczyniłem jednym głosem.

Na szczęście, jesienne wybory 2015 Prawo i Sprawiedliwość wygrało z przewagą sejmową. Dlaczego na szczęście? Bo ta przewaga sejmowa sprawiła, że Jarosław Kaczyński odsłonił swe kolejne oblicze przeradzając się ze smoleńskiego cierpiętnika w łamiącego prawa konstytucyjne butnego i nieliczącego się z tradycją polskiego parlamentaryzmu i opinią społeczną bezwzględnego despotę dążącego wzorem Erdoğana do osiągnięcia władzy absolutnej. I znowu zaryzykuję tezę, że przyczyną tych autorytarnych zapędów Jarosława Kaczyńskiego nie była bynajmniej chęć budowania „lepszej Polski”, lecz wynikająca z kompleksów i osobistych animozji chęć pokazania królowi Europy Tuskowi, który z nich jest lepszy.

I dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński wrzucając ponownie Smoleńsk do debaty publicznej działa na szkodę naszego państwa.

Ktoś zaprzeczy?

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka