Dziennik robi sensację w materiale Dziennikarz "Rzeczpospolitej" oskarża swoją gazetę o tekscie jaki na swoim blogu zamieścił Bertold Kittel. Jednak do wszystkich materiałow Kittla o dziennikarstwie, zwłaszcza „śledczym“ należy podchodzić bardzo ostrożnie. Bowiem związkach Anny Marszałek i Bertolda Kittla z różnymi dziwnymi służbami mówiło się „na mieście“ już od dość dawna. Było nawet w tej sprawie prowadzone przed kilku laty śledztwo (info poniżej). Para ta była także zamieszana w ataki prasowe na Marka Kempskiego, które okazały się fałszywe — a Rzeczpospolita przegrała proces o oszczerstwo w tej sprawie (info poniżej).
Dziennik podaje, że Kittel „dawno napisał duży, mocny tekst, który do tej pory leży.” Ponieważ "duży i mocny” — to nic więc dziwnego, że skoro napisał go red. Kittel — to redakcja „Rzeczpospolitej” jest bardzo ostrożna. Bo przecież właśnie przegrała kolejny proces, tym razem w Sądzie Najwyższym. Był to proces przeciwko innej parze „śledczych” obecnie pracujących w „Newsweeku-Polska” — za cykl publikacji pt. „Leki za miliony dolarów”. Za ten tekst autorzy Małgorzata Solecka i Andrzej Stankiewicz otrzymali w roku 2003 Główną Nagrodę Wolność Słowa przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oraz nagrodę Fundacji im. Batorego w konkursie „Tylko ryba nie bierze”. Jednak właśnie zakończony proces sądowy wykazał, że materiały te były napisane w interesie lobbujacej firmy farmaceutycznej.
Jak informuje „Dziennik”: „Wyznanie, jakie zamieścił na blogu dziennikarz śledczy "Rzeczpospolitej" Bertold Kittel - na temat swojej gazety pod nowym kierownictwem Pawła Lisickiego - wstrząsnęło nawet ludźmi, którzy od lat pracują w mediach. Bo zarzuty, jakie padły, są najcięższego kalibru. To oskarżenia o bratanie się "Rz" z władzą i mafią.”
Szkoda, że jednak jakoś Kittel nie widział tego bratania się z władzą czy michnikowskim salonem u poprzedniego red. naczelnego tej gazety, który praktycznie zrobił z niej kolejne niszowe salonowe pisemko... Można zrozumieć, że dla red. Kittla zmiany wprowadzone przez nowego naczelnego są — z powodu jego osobistych poglądów — nie do przyjęcia. Jednak, to jak bardzo tych zmian nie cierpi — pokazał jednak dopiero w w pytaniu o „ideały”...
Chyba tylko po to, żeby było jeszcze trochę zabawniej — Kittel na swoim blogu pisze: „Dziś pytam siebie, gdzie są nasze ideały. Dlaczego dziennikarstwo stało sie zawodem prostytutki władzy?” To zapytajmy red. Kittla czym były jego materiały o wojewodzie Marku Kempskim, lub o ministrze rządu Buzka Jerzym Widzyku. Czy właśnie to nie była banalna prostytucja dziennikarska?
Mimo wszytsko, jednak szkoda, że Kittel w swojej niechęci do aktualnego kierownictwa Rzeczpospolitej ucieka się do tak prymitywnych oskarżeń. A może należałoby jednak zapytać — tak jak pyta Teresa Kuczyńska w swoim materiale Dziennikarze uzależnieni są: „Kto za tym stał?
* * * * *
Wolne media w Polsce? Raczej wolnoamerykanka
Dziennikarze uzależnieni są
Teresa Kuczyńska
Kto za tym stał?
Jak ostatnio ujawniono, w grudniu 2000 roku Elżbieta Kruk, wówczas dyrektorka gabinetu ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, sporządziła dla niego notatkę tej oto treści: "Pozyskałam informację, że dziennikarze «Rzeczpospolitej» Anna Marszałek i Bertold Kittel... otrzymali zlecenie wykorzystania mediów do wyeliminowania z życia politycznego trzech polityków: Marka Kempskiego, Jerzego Widzyka i Lecha Kaczyńskiego. Działania te prowadzone są w porozumieniu z UOP".
W tymże miesiącu 2000 roku ukazał się na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej" artykuł zatytułowany skandalizująco "Wojewoda w sieci". Chodziło o byłego szefa śląskiej Solidarności, mianowanego nieco wcześniej wojewodą śląskim, Marka Kempskiego. Zdobywającego w regionie sławę skutecznie działającego na rzecz bezpieczeństwa ludzi i pogromcy korupcji. Artykuł Anny Marszałek i Bertolda Kittla oskarżał wojewodę o to, że zatrudnił jako doradców biznesmenów, którzy wykorzystywali swoją pozycję przy wojewodzie do ciemnych interesów.
Marek Kempski ujął się honorem i zrezygnował z urzędu. Wycofał się z polityki. Prokuratura, która wszczęła śledztwo, nie potrafiła jednak potwierdzić zarzutów przeciw wojewodzie ani też jego wymienionym przez dziennikarzy "Rz" współpracownikom. Wytoczyli oni proces "Rzeczpospolitej" o oszczerstwo, który redakcja przegrała.
Wkrótce pojawił się na łamach "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" podobny oskarżycielski artykuł o ministrze rządu Buzka Jerzym Widzyku. Dziennikarze sugerowali nieuczciwe pochodzenie pieniędzy na budowę jego willi. Śledztwo niezwykle długo trwające nie wykazało jednak żadnych ukrytych źródeł dochodów Widzyka, a willa okazała się skromnym segmentem. Gazety nie przeprosiły ministra, zamieściły tylko krótkie notki, że dochodzenie umorzono.
Mimo to media zainscenizowały taką sytuację, że nieco strachliwy premier Buzek poczuł się zobligowany do zdymisjonowania ze stanowiska ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. I tak urzeczywistniła się do końca treść notatki dyrektor Kruk. A Anna Marszałek i Bertold Kittel, mimo falstartów - w glorii dziennikarskiej chwały, nagradzani przez organizacje dziennikarskie - brali pod obcas coraz to nowych polityków. Czasem ich zarzuty znajdywały potwierdzenie, czasem nie, ale stali się sławni jako najbardziej przebojowi i skuteczni dziennikarze śledczy.
Z pomocą służb specjalnych?
Tymczasem w środowisku dziennikarskim coraz głośniej było o inspirowaniu tych osiągnięć dwojga reporterów, przede wszystkim Anny Marszałek, przez służby specjalne. Mówiono o tym przy okazji jej wcześniejszych publikacji, które zadziwiały jej możliwościami dotarcia do tajnych informacji, i to w superszybkim czasie. Na przykład o tajnych kontach różnych polskich menedżerów czy polityków w egzotycznych krajach, gdzie nie pytają o pochodzenie pieniędzy.
Wszystko wskazywało, że informacje nie były wynikiem żmudnego dziennikarskiego śledztwa. Dlatego napisałam wówczas w "Tygodniku Solidarność", że dziennikarze mogą czerpać informacje z różnych źródeł, nawet od służb specjalnych, ale muszą sprawdzać skrupulatnie ich prawdziwość i baczyć na to, jakie cele chcą nadawcy tych informacji osiągnąć. Dopiero wówczas mogą z nich korzystać. Poza tym nie może to być stała współpraca, bo to uzależnia. Wchodzimy w układ ze służbami specjalnymi.
cytat z http://www.tygodniksolidarnosc.com/2006/12/14d_dzi.html
+ +
Jak pisał Newsweek, 2006-03-03
Cytat za: http://www.mediarun.pl/news/id/14274
W ostatnim numerze Newsweek Polska zamieściła artykuł "Dziennikarze pod specjalnym nadzorem", przypominający sprawę sprzed pięciu lat, kiedy na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego i prokuratora krajowego Zbigniewa Wassermanna powstał zespół prokuratorów kontrolujący pracę Marszałek i Kittela. Artykuł wywołał duże zamieszanie. Powstał pomysł powołania komisji śledczej do zbadania sprawy. - To jest modelowy przykład sytuacji, w której powinna zostać powołana komisja śledcza, bo skoro w śledztwo przeciwko dziennikarzom została włączona prokuratura, to przecież nie prokuratura powinna to oceniać - zauważa Bertold Kittel. Także Anna Marszałek nie ma nic przeciwko powstaniu komisji.
* * *
Anna Marszałek i Bertold Kittel byli gośćmi Moniki Olejnik w programie Prosto w oczy
Monika Olejnik: W każdym razie, teraz obecni ministrowie, wtedy też ministrowie. Minister Ziobro i prokurator ówczesny Wasserman twierdzą, że to nie było śledztwo przeciwko dziennikarzom, tylko śledztwo w sprawie służb, które mogły Państwa inspirować.
Bertold Kittel: Ja jestem zbulwersowany. Jak usłyszałem wypowiedź ministra Ziobry na ten temat. Myślę, że Pan Ziobro zna te akta doskonale i nie rozumiem dlaczego nie powie co w nich jest. To szukanie rzekomych inspiracji polegało między innymi na tym, że prokuratura poświęciła wiele tygodni pracy na to, żeby ustalić czy nasz fotograf miał zezwolenie na przelot i zrobienie zdjęcia po sesji ...
Lubi dużo czytać i wyrobić sobie własną opinię. Choć czasem, bez problemu, zgadza sie z opinią innych osób.
************************
Bardzo proszę, uwierzcie mi, że Polska może być nasza, że może być dla nas, że może być dla naszych dzieci. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że możemy skończyć z tym łajdactwem, że możemy skończyć z tymi kłamstwami. W prawdziwie wolnej Polsce to łajdak powinien czuć strach, a zwyczajny, przyzwoity człowiek powinien mieć możliwość, żeby wychowywać dziecko i żeby mu bez trudu tłumaczyć, co to jest dobro, co to jest zło. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że razem możemy tego dokonać.
— Jacek Sobala
************************
Dla socjalisty zabicie człowieka nie pasującego do Idei Człowieka jest nie tylko obowiązkiem, ale również aktem najwyższego humanizmu
— H. Kiereś, Trzy socjalizmy, Lublin 2002,
************************
Bronię mózgu. Tego z odmętów kosmogonii i tego mniejszego, mojego własnego. Marksiści chcą wyciąć mózg z człowieka i włożyć go do słoja z ideową formaliną ich wyłącznej produkcji.
-- Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954
*************
Donos to ekstrakt komunizmu, a tajny współpracownik jest istotą totalitaryzmu.
-- Aleksander Wat
*************
Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą każdego komunisty są: mord, rabunek, okrucieństwo oraz donos.
--bloger
*************
Dla nas, partyjniaków Związek Radziecki jest naszą ojczyzną, a granic naszych nie jestem w stanie określić, dziś są za Berlinem, a jutro na Gibraltarze.
-- Mieczysław Moczar, absolwent kursu NKWD, bolszewicki morderca oraz bandyta, przywódca komunistycznej bandy rabunkowej. Bandyta ten, jako szef UB w Łodzi ze szczególnym okrucieństwem osobiście torturował żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego.
*************
My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji.
-- Tadeusz Kroński, przyjaciel Miłosza
*************
Trzeba zabić polską dumę, rozstrzelać patriotyzm.
-- Anatol Fejgin
*************
Jak trzeba było wieszać ludzi, strzelać do nich i topić ich w ustępach, to nikogo nie było. A teraz moich zasług nikt nie bierze pod uwagę. [w 1952 r.]
-- Jan Szostak, bandyta, współpracownik NKWD, szef UB w Augustowie, kat wielu polskich patriotów.
*************
Zaproszenie do Belwederu, nagrody, rozmowa z Bierutem. (...) Ekipa agentów potrzebowała na gwałt inteligencji, elity, czegoś co było w tej sferze odpowiednikiem obecnej nomenklatury. Co oferowała ta władza? Boską rangę, role demiurga. (...) Więc uczuli nagle, jak ster historii jest także w ich rękach, i że opłaca się nawet w jakimś sensie okłamywać ten zbełkotany naród, na który patrzyli z pogardą, na tę masę.
-- Zbigniew Herbert
*************
Próbowano ze mnie uczynić janczara komunizmu i jako 15-latek byłem takim janczarem. (...) Kiedy aparat władzy poddaje psychologicznym torturom dziecko, następuje szok. Tak też było ze mną. Pojąłem, że mam do czynienia z wrogiem, przed którym muszę uciekać, kryć się, bronić.
-- Henryk Grynberg
*************
Violence is not necessary to destroy a civilization. Each civilization dies from indifference to the unique values which created it.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły.
-- Nicolas Gomez Davila
*************
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka