Wczoraj było święto języka polskiego, jednak nie miałam czasu/okazji/możliwości skomentować dyskusji, która rozbrzmiewała. Niespecjalnie byłam zaangażowana, ale co się nasłuchałam, to moje. Lobby lobbujące na rzecz wyeliminowania "ą", "ę" i innych ogonków wydało mi się bowiem stanowczo ograniczone. Należy przecież pójść dalej, bo po co nam jakieś "erzety", kropki, "u" z kreską, przecinki przed "że" (sorry... "ze") i rozpoczynanie zdań wielką literą. Lećmy po całości! Napiszmy np. bajkę dla dzieci, którą umielibyśmy przeczytać ze stosowną intonacją...
Jedziemy:
dawno dawno temu krul pojol za zone piekna krolewne z dalekiego kraju krulestfo f tym czasie prowadzilo wojne z sasiednim mocarstwem ktorego wlatca byl zly krul postanowil poradzic sie sfojej zony co ma zrobic by uratowac lud zona wezwala wojsko ze sfojego kraju i zolnieze staneli u wrut poprowadzeni pszes wielkiego meza w blakitnej zbroi gdy rozgozala walka zolnieze staleli sila za wodzem i rozglomili wroguf po latah maly ksiaze juz wiedzial ze jego ojciec to silny czlowiek ktury zwruc isie zawsze ku ludowi a jego matka pomoze w rozwiananiu konfliktuf syn krula wyrus na madrego czlowieka...
itd,,,
Mam tylko problem jak zniwelować "dz" i "cz".
Jeśli to lobby jest przekonanane, że sobie coś ułatwi, to ja życzę wszystkiego najlepszego. A poza tym trza się było lepiej uczyć i/lub więcej czytać, żeby teraz nie zgłaszać idiotycznych postulatów.
Inne tematy w dziale Rozmaitości