Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
2102
BLOG

Indoktrynacja i pieczona kiełbasa

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 94

Od księży po zafrasowanych polityków wszyscy zmuszają mnie do głębokich przemyśleń w ten ważny czas. Mam się zreflektować w dni umęczenia Zbawiciela nad bytem, niebytem, życiem, śmiercią, miłosierdziem, przebaczeniem, cierpieniem i wszystkim tym nad czym do jasnej cholery pochylam swą refleksję tak naprawdę. codziennie. Być może nie jest to opatrzone celebrą, a dokonuje się nawet przy zmywaniu garów, ale czy to nie o to właśnie chodzi?

Byt... W każdej minucie rozważam i swój i moich bliskich. I ten materialny i ten duchowy. Od dbania o strawę po zaopatrzenie  otoczenia w uczucia, mające świadczyć o mojej miłości, życzliwości i zwracaniu uwagi na wymienianiu się tym dobrem (z mocnym naciskiem na progeniturę, żeby też umiał kiedyś tego kogoś nauczyć).

Niebyt... Codzienne przeganianie wątpliwości swoich i cudzych. Zaświadczanie, że jest sie zawsze blisko bez względu na to, czy fizycznie, czy tylko myślą, pamięcią i uczuciami.

Życie... Uczenie wszystkich, że uśmiechnięci żyją dłużej i często walka z samą sobą o to, żeby nie negować tej własnej mądrości. Pielęgnowanie w sobie i w innych odruchów świadczących o zwykłej, doczesnej radości do budzenia sie rano i zasypiania w poczuciu fajnie spędzonego dnia bez pretensji do siebie i innych.

Śmierć... Pytania każdego dnia "dlaczego?". Nie jest ważne, czy chodzi o matkę, czy o mieszkańca Haiti, albo ukochanego zwierzaka. Pytania, ale i przyzwyczajanie się do myśli, że "nic pan z tym nie zrobisz". Codzienne przyzwyczajanie się, które nigdy się nie skończy.

Miłosierdzie... Wielkie słowo, które powala wszystkich na kolana, a to jest bardzo prosta, codzienna czynność umysłowa. Niestety mnie nie jest dana w ogromnym wachlarzu zdarzeń. Nie jestem zdolna ucałować stóp Mansona ani Breivika, ale wiem o tym i o tym myślę. Nie dążę do zmiany tego stanu. Wydaje mi się jednak, że sama świadomość niemocy poszerza... spektrum.

Przebaczenie... Nie umiem przebaczać. Po prostu nie wiem jak to sie robi, ponieważ nigdy nie byłam do tego zmuszona. Żadna z osób dla mnie ważnych nie wyrządziła mi krzywdy takiej, w której ja w jakimś stopniu bym nie uczestniczyła. Mniejszej, czy większej. Nieistotne. No a te, w które wkładu nie miałam nie są warte używania tak górnolotnych słów. A raczej ci ludzie nie są tego warci (koleżanka z podstawówki kiedyś ukradła mi kolczyki).

Cierpienie... Mały człowiek cierpi, gdy popsuje mu się zabawka. Duży człowiek cierpi, gdy kogoś straci. Świadomość określa w tym przypadku stan ducha, a stan ducha generuje reakcje... płacz, złość, stagnację... Trzeba coś wybrać, by nie zwariować.

Tym samym mam po kokardkę wpędzania mnie przez urzędników wszelakich instytucji w jakiś gryplan duchowo-emocjonalny ustanowiony hurtowo na trzy dni. Codziennie przerabiam wszystkie te dylematy i podejrzewam, że nie tylko ja.

A pieczona kiełbasa pachnie.

 

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (94)

Inne tematy w dziale Rozmaitości