Przyznam, że bardzo mnie bawi występująca kilka razy rocznie frustracja i irytacja obywateli naszego Państwa, którzy wybierają się na wszelakie święta, Sylwestra, ferie zimowe, majówki, urlopy letnie i inne przedłużone weekendy w kierunku Zakopanego.
Wszyscy doskonale wiedzą, że droga jest jaka była, nic się nie zmieniło i przy powrocie będą jechać jeden za drugim 13 km/h. Ale za każdym razem wszyscy zdziwieni.
Reporterzy telewizyjni biegają po poboczu i przez uchylone szyby aut wypytują kierowców i pasażerów o wrażenia z podróży. Każdy oczywiście oburzeny, choć założę się, że gotują sobie ten los na własna prośbę i z uporem maniaka korzystają z każdej możliwości, by się tam wybrać, co nieuchronnie wiąże się z koniecznością przeżywania zmotoryzowanego spaceru nazad.
Dyżurni Policjanci z drogówki wypowiadają się do kamer na tle sznura samochodów jakieś... próbowałam policzyć... 13 razy do roku ostrzegając, uczulając oraz radząc jak to turyści powinni pamiętać o zachowaniu ostrożności oraz cierpliwości.
Mam wrażenie, że jeden z drugim Kowalski jeśli się zorientuje, że w miejscowości X ośrodek wypoczynkowy bogaty jest w pchły i karaluchy, to niespecjalnie będzie się tam ładował kolejny raz, ale jeśli idzie o Zakopiankę, to mogłaby tam grasować zawszona Godzilla, a i tak wszystkich będzie ciągnęło, żeby zjeść cheesburgera na Krupówkach w najbardziej obleganych terminach, by potem z pianą wścieklizny na ustach, bulgocząc, nie wrzucić nawet drugiego biegu.
Tym samym wcale mi nie żal tych, którzy masochistycznie kierują się amnezją z poprzedniego powrotu Zakopianką, a media proszę o darowanie nam tych fascynujących newsów, ponieważ od lat wiadomo jak to wygląda i co kto powie.
Chociaż można się niestety spodziewać, że skoro dzisiaj był odcinek pierwszy tej relacji, to jutro nastąpi drugi.
Inne tematy w dziale Rozmaitości