Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie
417
BLOG

Pani Gienia w debacie publicznej

Podpisano odręcznie Podpisano odręcznie Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Bardzo bym chciała, żeby ktoś mi kiedyś wytłumaczył co znaczy określenie "debata publiczna", a raczej na czym ona polega. To określenie-klucz jako te gęsi dzikie krąży nad głowami, tylko ja nie znam żadnego przykładu dokonanego. Ktoś zna?

Piętnaście razy dziennie codziennie słyszę w mediach postulat jednostek, tudzież organizacji i/lub partii do podjęcia onej. Tematów jest oczywiście cały wachlarz: służba zdrowia, pociągi, emerytury, in vitro, sześciolatki... W cały świat!

Ponieważ jednak te wezwania wybrzmiewają permanentnie, więc śmiem podejrzewać, że nigdy w żadnej kwestii takiej debaty publicznej nie było, czyli panuje o niej pojęcie raczej zielone. To jest tak, jakby ktoś zakrzyknął "ugotujmy gurmangulo z cebulą" lub " czas na pyrdy z myrdyrdą". No fajnie! Budujmy, organizujmy! Tylko jakby nie za bardzo wiadomo co i jak. No, ale brzmi profesjonalnie! Nie to, żeby można było zarzucić, że ktoś nie chce się społecznie konsultować. Skąd! Jak najbardziej gotowość przecież jest, a bloki startowe rozgrzane do czerwoności. Lud na trybunach wzmożony, a kibic jak to kibic - wiadomo: poczeka. Bilety kupił? Kupił. To niech siedzi, patrzy i nie marudzi.

Tym samym postuluję, żeby stanął jeden z drugim taki od prawa do lewa przed kamerą, ze słuchawkami na uszach jak w "Wielkiej Grze" Pani Ryster i odpowie mi na pytanie "Co to jest debata publiczna i jak się ją organizuje".

Pytanie gdzie w niej jestem ja, Kowalski i pani Gienia mogę im nawet odpuścić.

Jestem źle nastawiona do ludzkiej głupoty... Oj bardzo źle!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości