Mam dzisiaj kilka możliwości:
- zamach w Charkowie;
- niereformowalni turyści, którzy drepczą po górach mimo ostrzeżeń lawinowych;
- przebłyski informacji o możliwej debacie przed pierwszą turą wyborów prezydenckich;
- Polacy i Oscary;
- Kopacz i "Ida";
- czerwony dywan w Los Angeles i moda;
- sklep dla ubogich i portugalska oferta kulinarna.
Wybieram to ostatnie, ponieważ zupełnie przypadkiem odkryłam zestaw śniadaniowo-kolacyjno-przekąskowy nabywając drogą kupna pigwową marmoladę rodem z Półwyspu Iberyjskiego. Ośmiornicy, rekina, czy steków z łososia nie kupiłam, ale przemyślę.
Tak więc... Traf chciał, że lodówka była w posiadaniu twarogu koziega, avocado oraz sałat różnego rodzaju, a ja spieszyłam się, by coś przełknąć. Wyszedł mi więc następujący zestaw: plaster owego sera, a na to trochę podartej rukoli, roszponki, endywii i rzymskiej sałaty, kąsek avocado i plaster tej marmolady. Jesssuuu... Przestałam sie spieszyć, bo trzeba było powtórzyć kompozycję.
Reasumując: po takim doznaniu smakowym nie interesuje mnie, czy/że Premier RP wypowiada się na temat naszych szans na otrzymanie jakiejkolwiek statuetki, mam gdzieś kto i komu jaką kieckę zaprojetował i uszył, nie będę się kłócić o polskość i nie-polskość żydowskiej zakonnicy, debata kandydatów na Urząd (wcześniejsza, czy późniejsza) nie zajmie mojej uwagi, a Charków pozostawię specjalistom.
Howgh.
Inne tematy w dziale Rozmaitości